Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Wszelako Conseil i ja mogliśmy zauważyć kilka ryb śródziemnomorskich, które niezmierną siłą swoich płetw przez pewien czas utrzymywały się na wodach blisko „Nautilusa". Czarując przy szybach salonu, dostrzegliśmy kilka ciekawych okazów - i dzięki naszym notatkom możemy w krótkich słowach opowiedzieć historię naturalną ryb tego morza. * Jules Michelet (1798- 1874) - historyk, autor monumentalnych „Dziejów Francji". Z różnych ryb je zamieszkujących, jedne dokładnie widziałem, inne zaledwie spostrzegłem, nie mówiąc o tych, które szybkość „Nautilusa" ukryła przed naszymi oczami. Niech mi więc wolno będzie wyliczać je według tej przypadkowej klasyfikacji. Będzie to najdokładniejszy wyraz moich dorywczych spostrzeżeń. Pośród masy wód jaskrawo oświetlonych strugami elektrycznymi przesuwały się wężykowatym szlakiem niektóre z owych minóg na metr długich, które żyją we wszystkich niemal strefach klimatycznych. Różnobarwne ryby ostroryjkowate, z gatunku rai, szerokie pięć stóp, z białym brzuchem, z szaro- popielatym i cętkowanym grzbietem. Wspaniałe jesiotry potężnymi ogonami uderzały w szyby salonu. Z tych jednak przeróżnych mieszkańców Morza Śródziemnego najdokładniej przy wypłynięciu „Nautilusa" na powierzchnię zbadać mogłem ryb} jednego z rodzajów ościstych, mianowicie tuńczyki z grzbietem czarno- błękitnym, a brzuchem srebrzystym i opancerzonym, które podobno płyną za okrętami, poszukując chłodnego cienia przed ogniem zwrotnikowego nieba. Ich ławice mają zwykle kształt klina, podobnie jak klucze ptaków, którym dorównują szybkością. Z tego powodu starożytni mówili, że znają geometrię i strategię. Jeżeli chodzi o ssaki morskie, wydaje mi się, że na Adriatyku dostrzegłem dwa lub trzy kaszaloty, opatrzone płetwą grzbietową, z rodzaju wyrzucających wodę nozdrzami, pospolicie przez rybaków zwanych dmuchaczami; kilka delfinów z rodzaju kręgogłowych, charakterystycznych dla Morza Śródziemnego i mających liczne jasne prążki na przedniej części głowy - i wreszcie kilkanaście fok, długich na trzy metry, z białym brzuchem i czarną sierścią na grzbiecie, znanych pod nazwą mnichów. Conseil dostrzegł żółwia sześć stóp szerokiego, z trzema podłużnymi ość- mi, sterczącymi wzdłuż skorupy. Ze zwierzokrzewów podziwiałem przez kilka sekund wspaniałe włókno pomarańczowe, które czepiało się szyb salonu. Była to cieniutka tkanka, rozrastająca się w nieskończone gałęzie, zakończone delikatną koronką tak subtelną, że najbieglejsza prządka nic podobnego uprząść nie mogłaby. Na nieszczęście, nie mogłem złowić tego przedziwnego okazu i zapewne nie zobaczyłbym już ani jednego zwierzokrzewu z tych okolic, gdyby pod wieczór 16 „Nautilus" niespodziewanie nie zmienił biegu. Okoliczności byty następujące. Przebywaliśmy wówczas trasę między Sycylią i brzegami Tunezji. Na tej przestrzeni, ściśniętej między Przylądkiem Dobrym i Cieśniną Messyńską, dno morza nagle podnosi się w górę. Tam utworzył się prawdziwy wał forteczny, ponad którym było zaledwie siedemnaście metrów wody, gdy z każdej jego strony głębokość wody przekracza sto siedemdziesiąt metrów. „Nautilus" musiał więc manewrować bardzo ostrożnie, aby się nie potknąć o tę podmorską bramę. Pokazałem Conseilowi na mapie Morza Śródziemnego miejsce, które zajmowała ta długa rafa podwodna. - Ta rafa jest prawdziwym międzymorzem, łączącym Europę z Afryką - zauważył Conseil. - Tak, mój chłopcze - odpowiedziałem, zamyka ona całkowicie Cieśninę Libijską, a sondowania Smitha dowiodły, że dwa lądy były niegdyś połączone między Przylądkiem Boco i Przylądkiem Furina. - Wierzę - rzeki Conseil. - Powiem ci jeszcze - dodałem - że podobne „rogatki" istnieją między Gibraltarem i Ceutą i w dawnych epokach geologicznych całkowicie zamykały Morze Śródziemne. - Ach! - wtrącił Conseil - gdyby jakiś wybuch wulkaniczny wysunął znów te „rogatki" na wodę! - Nie jest to prawdopodobne, Conseilu. - Niech jednak pan pozwoli mi dokończyć; jeśli to zjawisko rzeczywiście nastąpi, będzie to niemały kłopot dla Lessepsa, który z takim mozołem przebija swój kanał. - Przyznaję, ale powtarzam ci, że to zjawisko nie wystąpi. Gwałtowna potęga sił podziemnych nieustannie się zmniejsza. Wulkany, tak liczne w pierwotnych formacjach geologicznych, powoli gasną; temperatura wnętrza Ziemi słabnie, a obniża się ze szkodą dla naszego globu, gdyż ciepło to jego życie. - Jednakże słońce... - Słońce nie wystarcza, Conseilu