Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Jednakże czymś, co przypominało w pewnym sensie metodę koanów, posługiwał się już Huang-lung (1002-1069), chcąc poradzić sobie ze swoją nadzwyczaj liczną rzeszą uczniów. Wymyślił on trzy pytania sprawdzające, znane jako Trzy Przeszkody Huang-lunga: Pytanie: Każdy gdzieś się urodził. Gdzie ty się urodziłeś? Odpowiedź: Wczesnym rankiem zjadłem kaszkę ryżową. Teraz znów jestem głodny. Pytanie: W czym moja dłoń podobna jest do dłoni Buddy? Odpowiedź: Granie na lutni przy księżycu. Pytanie: W czym moja stopa podobna jest stopie osła? Odpowiedź: Kiedy biała czapla stoi na śniegu, ma inny kolor**. Podane odpowiedzi były bez wątpienia oryginalnymi odpowiedziami na te pytania, lecz w późniejszym okresie problem zaczął obejmować zarówno odpowiedź, jak i pytanie, gdyż uczeń powinien dostrzec związek między nimi, który — mówiąc oględnie - nie jest wcale zbyt oczywisty. Na razie wystarczy powiedzieć, że każdy koan ma swoją puentę, która stanowi pewien aspekt doświadczenia zeń; że ową puentę często trudno dostrzec, gdyż jest znacznie bardziej oczywista, niż można się spodziewać, i że celem koanów jest nie tylko najwyższe przebudzenie ku Pustce, lecz również jej późniejsze wyrażanie w życiu i myśli. * W japońskiej formie wyrazu koan sylaby wymawia się oddzielnie: ko-an. i ** Jen-t'ien Yen-mu, 2. . ,, - 135 - System koanów został rozwinięty przez szkołę zeń lin-chi (rinzai), aczkolwiek nie bez sprzeciwów. Według szkoły soto metoda ta była sztuczna. Jeśli zwolennicy koanów używali tej techniki jako sposobu na rozbudzenie owego przytłaczającego „poczucia powątpiewania" (i chings), które było ich zdaniem nieodzownym warunkiem osiągnięcia satori, szkoła soto utrzymywała, że ta technika jest zbyt blisko poszukiwania satori, które je eliminuje, lub że - co gorsza - wywołuje ona sztuczne satori. Wyznawcy szkoły rinzai mówią czasem, że intensywność satori jest wprost proporcjonalna do intensywności poczucia powątpiewania, do ślepego poszukiwania, które je poprzedza, lecz według soto takie rozumienie jest oznaką, że w ten sposób osiągnięte satori ma charakter dualistyczny i jest tylko sztuczną reakcją emocjonalną. Pogląd soto zakładał, że właściwa dhjana leży w pozbawionym przesłanek działaniu (wu-wei), w „siedzeniu dla samego siedzenia" czy w „chodzeniu dla samego chodzenia". Te dwie szkoły zaczęto więc nazywać odpowiednio zeń k'an--hua (zeń zapatrzony w anegdotę) i zeń mo-chao (zeń milcząco oświecony). Szkoła zeń rinzai przywędrowała do Japonii wraz z japońskim mnichem ze szkoły t'ien-t'ai, Eisaiem (1141-1215), który założył pod patronatem cesarskim klasztory w Rioto i Kama-kurze. Szkoła soto zaistniała w Japonii w 1227 r. dzięki niezwykłemu geniuszowi Dogena (1200-1253), który założył wielki klasztor Eiheiji*, rezygnując jednakże z cesarskich łask. Powinniśmy zaznaczyć, że zeń dotarł do Japonii krótko po rozpoczęciu okresu Kamakura, kiedy to wojskowy dyktator Yorimoto i jego wierni samurajowie wydarli władzę z rąk nieco dekadenckiej podówczas arystokracji. Ten historyczny zbieg wydarzeń dał klasie rycerskiej - samurajom -typ buddyzmu mogący wywrzeć na nich silny wpływ dzięki swoim praktycznym i przyziemnym cechom oraz dzięki prostocie i bezpośredniości metod. W ten sposób powstał ów szczególny sposób na życie zwany bushido - tao wojownika- * Eiheiji (również Eihei-ji - „świątynia Eihei") - klasztor leżący na północny zachód od Nagoi w środkowej części wyspy Honsiu, założony przez Dogena w 1244 roku (przyp. tłum.). - • • - > - 136 - który jest w zasadzie zastosowaniem zeń w sztuce wojennej. Skojarzenie głoszącej umiłowanie pokoju doktryny Buddy ze sztuką wojenną zawsze stanowiło zagadkę dla buddystów pozostałych szkół. Takie połączenie zdaje się całkowicie wykluczać współistnienie przebudzenia i moralności. Należy zdać sobie jednak sprawę z tego, że doświadczenie buddyjskie jest wyzwoleniem z wszelkiego rodzaju konwencji, łącznie z konwencjami moralnymi. Z drugiej strony bud-dyzm nie jest buntem przeciwko konwencji i w społeczeństwach, w których kasta rycerska jest integralną częścią konwencjonalnej struktury, a rola wojownika jest ogólnie akceptowaną koniecznością, buddyzm umożliwia rycerzowi wypełnianie swej roli jako wyznawcy nauk Buddy. Średniowieczny kult rycerstwa musi stanowić równie wielką zagadkę dla miłującego pokój chrześcijanina. Wkład zeń do japońskiej kultury nie ograniczał się bynajmniej do bushido. Zeń wkroczył niemal do każdej dziedziny życia - do architektury, poezji, malarstwa, ogrodnictwa, do sportów, rzemiosł i najróżniejszych zawodów; przeniknął do codziennego języka i myśli prostego ludu. Dzięki bowiem geniuszom takich mnichów jak Dogen, Hakuin i Bankei oraz za sprawą takich poetów jak Ryokan i Basho czy malarzy jak Sesshu zeń stał się niezwykle łatwo dostępny dla umysłu zwykłego człowieka. Szczególnie nieoceniony jest wkład Dogena. Jego olbrzymie dzieło, Shobogenzo (Skarbnica wiedzy o Prawdziwej Dharmie), zostało napisane prostym językiem potocznym i obejmowało wszelkie aspekty buddyzmu, poczynając od jego rygorów formalnych, na najgłębszych odkryciach skończywszy. Jego doktryna czasu, zmiany i względności jest wyłożona za pomocą najbardziej wyzywających wyobrażeń poetyckich i trzeba żałować, że czas i talent nie pozwolił jeszcze nikomu przetłumaczyć tego dzieła na język angielski. Hakuin (1685-1768) przywrócił system koanów i ponoć wyszkolił w zeń co najmniej osiemdziesięciu swoich następców. Bankei (1622-1693) znalazł sposób na przedstawianie zeń z taką swobodą i prostotą, że wydawał się on niemal zbyt piękny, aby mógł być prawdziwy. Przemawiał do wiel- - 137 - kich grup chłopów i wieśniaków, lecz chyba nikt „ważny" nie ośmielił się pójść jego śladem*