They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

„Dać imię bezimiennemu i stanąć po drugiej stronie bezdennej przepaści…”. Nie umiałem ocenić, czy ból brzucha wynikał z przerażenia, czy z podniecenia… i bardzo mnie to niepokoiło. — Kiedy Fiona udała się do Kir’Navarrin? — spytała Catrin, spoglądając między rzędami wysokich kolumn na wieczór jakże różny od brązowego południowego gorąca, w którym czekaliśmy na Blaise’a i Fionę. Za naszymi plecami rzędy kolumn przecinały ćwierć ligi suchych, trawiastych wzgórz, sięgając niemal do południowych gór stanowiących granicę z Ezzarią. Choć siedzieliśmy w pobliżu północnej skrajnej pary kolumn, widzieliśmy przed sobą identyczne dwa rzędy filarów, wyrastające z zielonych zboczy, które przecinały kępy drzew i stawy odbijające blask zmierzchu. Potarłem głowę, jakby moje palce mogły wyzwolić myśli z ciemnych miejsc, w których tkwiły uwięzione. Nie spałem już od prawie dwóch dni, poprzednia noc nie była lepsza od poprzedniego dnia. Za każdym razem gdy się zdrzemnąłem, musiałem znów się budzić, by uciec przed snami, które wywoływały mdłości i drżenie. — Tym razem spędziła tam około sześciu tygodni — odparłem. — Blaise po raz pierwszy zabrał ją tam kilka miesięcy temu. Mówił, że planowała zostać dłużej, ale po kilku tygodniach się rozchorowała. Rai—kirah nie znają się na ludzkich chorobach, więc wyszła poszukać uzdrowiciela. Po kilku dniach w Taine Keddar była gotowa wracać. Blaise zagląda tu raz na kilka dni i otwiera drogę na wypadek, gdyby chciała opuścić Kir’Navarrin. Stado antylop wędrowało po wzgórzu na lewo od nas, lecz kiedy nas zauważyły, zerwały się do ucieczki, przeskoczyły nad jarem i znikły za innym wzgórzem. Wyjąłem z torby podpłomyki i ser i położyłem je na trawie. Wpatrywałem się w nie, jakbym nie do końca pamiętał, do czego służą. Nie mogłem znieść myśli o jedzeniu. Moja skóra mrowiła z braku snu, język był niemrawy, a ruchy niezgrabne, jakbym nie do końca nad sobą panował. — Jest bezpieczna? —Nie powiedziała Blaise’owi zbyt wiele… tyle tylko, że przyglądała się i uczyła o rai—kirah i ich życiu. Mówiła, że czuje się tam bezpieczniej niż gdziekolwiek na tym świecie. Tam nie ma potworów ani walk. —Tylko niebezpieczeństwo w Tyrrad Nor, które jak się wydawało, przenikało wszystkie światy. — Przez te wszystkie lata pracowałam ze Strażnikami, uczyłam ich o portalach i innych światach. Świadomość, że mogłabym zrobić to sama… — Początkowe zadziwienie Catrin na widok otwartej bramy zmieniło się w oszołomienie i ciekawość. Ezzarianie zawsze żyli wśród cudów. — Pewnie byłabym rozczarowana, gdyby kiedykolwiek udało mi się przejść. Tam nie może być aż tak dziwnie, jak to sobie wyobrażałam. Z tego, co stąd widzę, tamta kraina wydaje się zupełnie zwyczajna. — Bardzo przypomina Ezzarię — rzekłem, obierając małą, kwaśną po—marańczkę, którą następnie położyłem obok chleba. — Rzeka szerokości Dursk przepływa tuż za tamtymi wzgórzami, a za nią leży dębowo—klo—nowy las, który rozciąga się aż do gór… wysokich, pokrytych śniegiem szczytów przypominających te, które otaczają Capharnę i Dael Ezzar. Latem każdego popołudnia pada deszcz. Ale nocą od razu byś się domyśliła, że to nie nasz świat. Blask gwiazd jest niemal równie silny jak światło księżyca. Catrin odłamała kawałek chleba, lecz zatrzymała się, nim włożyła go do ust. — Myślałam, że jeszcze nie przechodziłeś przez portal. — Zgadza się. — To będzie pierwszy raz. Ważny czas. Czas, kiedy wszystko się zmieni. Rzuciła chleb z powrotem na torbę i położyła mi dłoń na kolanie. — Seyonne, drżysz. Powiedz mi, dlaczego tak bardzo się boisz. Obiecałam, że nie ucieknę. Cofnąłem się. — Nie mam czasu na wyjaśnienia, Catrin. Muszę porozmawiać z Fio—ną i pociągnąć to dalej. Obawiam się, że i tak zbyt długo czekałem. Muszę z nim być. — Z tym demonem? Myślałam, że on już… — Po prostu muszę iść. — Nie chciałem mówić o tym, który siedział przy planszy i na mnie czekał. — Nie pytaj dalej. Wiedziałem, że powinienem opowiedzieć Catrin o Nyelu. Ona, której mądrość pomogła mi zachować rozsądek przez dwa ostatnie trudne lata pełnienia funkcji Strażnika, pomogłaby mi zrozumieć moje obowiązki i przyszłość