They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Na szczęście zostało jeszcze kilka tygodni do terminu poinformowania komisji o gonitwie. Mogę ci w czymś pomóc? Nie - zaprzeczył, spoglądając na nią i nie okazując adnych emocji. - Za dzień lub dwa skontaktuję się z Montaguem, jeśli on wcześniej nie przyjedzie do mnie. Zawahał się, a potem dodał: - Dam ci znać, jeśli dowiem się czegoś istotnego. Pozostało jej tylko skinąć głową, poniewa byli ju w pobli u powozu. Zerknęła na Demona i zauwa yła, e znów przybrał maskę człowieka odrobinę znudzonego. Widziała, jak umiejętnie kontrolował ka dy ruch, by wydawał się leniwie obojętny. Doszła do wniosku, e tak zachowuje się w Londynie, e umyślnie sprawia wra enie, jakby przebrał się za kogoś innego. Nie rozumiała tylko, dlaczego nie spojrzał jej nawet w oczy, kiedy pomógł jej wsiąść do powozu. Skłonił się tylko uprzejmie. Lady Horatia poklepała go po ramieniu i odezwała się: - Otrzymasz dziś oficjalne zaproszenie na bal u ciotki Louise, który odbędzie się w przyszłym tygodniu. Spodziewam się, e będziesz towarzyszy! mnie i Felicity. Demon zamrugał. -Apapa nie idzie z tobą? Lady Horatia machnęła ręką. - Znasz swego ojca. Wiesz, e będzie chciał po drodze wstąpić do klubu. Demon obrzucił ją ponurym spojrzeniem, które jednak po chwili znikło. Zrezygnowany, skinął głową. - Jak sobie yczysz - zgodził się. Wyprostował się, spojrzał na chwilę w oczy Flick, jakby chciał ją zapewnić, e wszystko będzie dobrze, a potem skłonił się lady Horatii i lady Helenie i oddalił się do swojej dwukółki. ­ Nie spóźnij się! - zawołała za nim. - Przed balem będzie kolacja. Machnął dłonią, potwierdzając, e ją słyszy, chwycił lejce i odjechał. Koła jego powozu skrzypiały na wirowej alejce. Rozdział 16 ­ ­ Tylko na nich popatrz! - syknęła z niesmakiem Amanda prosto do ucha Flick, zakręciła się z gracją i odpłynęła. Jej miejsce zajęłaAmelia. Nawet podczas tańca wcią zerkają w naszą stronę - dygnęła, zakołysała się i dalej mówiła szeptem. Zwykle jeden z nich stoi gdzieś przy wyjściu, w razie gdyby któraś z nas szarpnęła lub zerwała smycz i starała się uciec. W razie konieczności ktoś zdą y nas złapać! Flick uśmiechnęła się do swego partnera i podała mu dłoń. Nie dawała po sobie poznać, e słyszała niezadowolone mruczenie bliźniaczek. Kręciły się, wirowały i chodziły tanecznym krokiem wokół sali balowej w domu lady Louise Cynster. Pomieszczenie wypełniali głównie członkowie rodziny przebywający obecnie w Londynie i ich bliscy przyjaciele. Bal nie był formalnym przyjęciem, więc większość gości odnosiła się do siebie ze swobodną wesołością. Obecni byli równie młodsi członkowie rodziny, dziewczęta takie jak Heather i młodzi chłopcy. W pomieszczeniu panowała atmosfera rodzinnych świąt. Flick ukłoniła się i uśmiechnęła w stronę swego partnera - miłego, młodego człowieka. Obie bliźniaczki uczyniły to samo, a na ich twarzach nie było ani śladu niezadowolenia. Od dnia, gdy się poznały, dziewczęta często narzekały na ucią liwą nadopiekuńczość swoich kuzynów, ale Flick nie do końca im wierzyła. Teraz dopiero zrozumiała, co miały na myśli. Mę czyźni ci po prostu bez przerwy je obserwowali i Flick stwierdziła, e to naprawdę mo e być wyjątkowo irytujące. Gabriel i Lucyfer tańczyli w tej chwili i mogli najwy ej od czasu do czasu rzucić w ich stronę uwa ne spojrzenie, ale Demon stał z boku, niedaleko wyjścia z sali i nawet nie próbował udawać, e jest zajęty uprzejmą rozmową z którymś z gości ciotki, tylko wpatrywał się uparcie w stronę, gdzie tańczyły dziewczęta. Na pierwszy rzut oka wydało się niemo liwe, by ktokolwiek mógł choćby próbować poprosić je do tańca, poniewa zdrowy rozsądek powinien podpowiadać ka demu mę czyźnie, e sytuacja mo e stać się groźna. Na szczęście młodzi ludzie, którzy teraz z nimi tańczyli, byli niewiele starsi i niedoświadczeni. Ich niewinność sprawiła, e nie czuli się zagro eni, gdy adna inna myśl prócz wesołej rozrywki w tańcu nie przeszła im przez głowy. Oczywiście niewinni chłopcy nie byli takimi partnerami, jakich yczyłyby sobie bliźniaczki i to właśnie tak bardzo je irytowało. Flick doskonale to rozumiała, jako e tańczyła dokładnie z takimi samymi partnerami i była ju naprawdę bardzo znudzona. Gdy taniec się zakończył i partnerzy sobie podziękowali, bliźniaczki podeszły do Flick. Dziewczęta podały sobie dłonie. ­ Oni chcą was jedynie bronić. Zbyt wielu poznali nieuczciwych ludzi i starają się oszczędzić wam tego samego doświadczenia. Amelia westchnęła. - To wszystko bardzo pięknie, ale przecie nie ka dy starszy od nas mę czyzna jest nieuczciwy. Amanda prychnęła. - Jeśli mę czyzna jest skłonny mieć choćby jedną nieczystą myśl, jeśli choćby przez chwilę próbuje z nami flirtować, to według naszych szanownych kuzynów jest łobuzem. ­ ­ ­ A to zdecydowanie ogranicza liczbę d entelmenów, z którymi mo emy rozmawiać. Poza tym, takie zachowanie przeszkadza nam w prowadzeniu naszej kampanii. Kampanii? - zdziwiła się Flick i zatrzymała się przy stojących pod ścianą wysokich palmach. Amanda rozejrzała się dokoła, ujęła dłoń Flick i pociągnęła ją za sobą pod jedną z palm. ­ ­ ­ ­ ­ Postanowiłyśmy... - zaczęłaAmanda. ... po rozmowie z Catrioną - wtrąciła się Amelia czarodziejką z doliny, kimś w rodzaju znachorki... Postanowiłyśmy, e nie będziemy czekały bezczynnie, a odpowiedni d entelmen spojrzy w naszą stronę i zacznie się zastanawiać, czy warto uczynić wysiłek... Nie - rzekła z dumąAmelia. - Mamy zamiar same wybrać sobie mę czyzn. Postanowiłyśmy - ciągnęła Amanda z błyskiem w oku - e to my im się baczniej przyjrzymy i to my sobie ich wybierzemy i nie będziemy czekały, a ktoś wybierze sobie nas. Flick roześmiała się i objęła dziewczęta. - W rzeczy samej. Po tym, co widziałam do tej pory, sądzę, ze zdecydowanie powinnyście wziąć sprawy we własne ręce. ­ ­ My te tak sądzimy - zadeklarowałaAmanda. Ale powiedz nam - zwróciła się do Flick Amelia, przyglądając się twarzy starszej kole anki - czy to ty wybrałaś Demona, czy on ciebie? Flick rozejrzała się po sali balowej i zatrzymała wzrok na Demonie. Dla niej był zdecydowanie najprzystojniejszym mę czyzną w towarzystwie. Miał na sobie czarny surdut wieczorowy, koszulę koloru kości słoniowej i krawat. W świetle rzucanym przez yrandole wyglądał jeszcze groźniej ni za dnia. Rozmawiał z pewnym d entelmenem, a mimo to dokładnie wiedział, gdzie jest teraz Flick. Jej twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Dla niej ten człowiek był uosobieniem snów, ucieleśnieniem wszelkich marzeń. Był piękniejszy i bardziej kuszący ni jakakolwiek rzeźba czy rysunek w ksią ce. Zerknęła na bliźniaczki i powiedziała: ­ ­ To ja wybrałam jego. - Znów rozejrzała się po sali. - Miałam wtedy dziesięć lat i tak naprawdę tego nie rozumiałam, ale... tak, zdecydowanie to ja sobie go wybrałam. No właśnie - odezwała sięAmanda stanowczo. -Wszystkie kobiety z tego rodu tak robiły