Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- A ja nie rozumiem mojej matki - odparł Wentworth - Doprowadza mnie do szaleństwa i chce kontrolować wszystko, co robię A mimo tego kocham ją - Postanowił skoczyć na głęboką wodę - Jednak nie tak mocno, jak kocham ciebie - Och! - wyrwał się z ust Mazie nieartykułowany dźwięk Nagle znalazła się w ramionach Wenta, przytulając się do niego i opierając policzek o jego pierś Nachylił się, żeby ją pocałować, jednak różnica ich wzrostu była tak ogromna, że aż wydało mu się to śmieszne Podniósł więc dziewczynę, a ona złapała go za szyję Ich usta musnęły się nieśmiało Mazie cofnęła głowę i popatrzyła na twarz Wentwortha z pewnej odległości - Och - mruknęła, tym razem wyraźnie i znacznie pewniejszym tonem Pocałowali się znowu 326 Środa, 16 października Most niedaleko Bose, Chiny Kamigami stał pośród swojego sztabu Oficerowie mówili jeden przez drugiego, nauczył się jednak słuchać ich wszystkich naraz W głosach mówiących nie było słychać paniki ani niepewności Nadchodzące raporty potwierdzały to, co czuł od samego początku - ten atak był inny niż dotychczasowe Różniły się zarówno odgłosy eksplozji, jak tez sposób następowania ich po sobie Niepokoiło go to Skinął na oficerów operacyjnego i wywiadu i ruszył z nimi do modułu J-STARS, stojącego w sąsiedztwie bunkra dowodzenia Amerykański oficer łącznikowy był równie zakłopotany jak generał - Powinniśmy wykrywać duże obiekty - powiedział - takie jak na przykład czołgi, szykujące się do ataku Jednak niczego nie widać Z tego, co pokazuje ekran, cała ciężka broń znajduje się nadal osiemdziesiąt kilometrów za frontem. Dwaj chińscy oficerowie skupili się i wymienili parę słów - Czy J-STARS wykrywa ludzi!? Wielu ludzi!? - spytał oficer wywiadu - Jeszcze nie - odparł Amerykanin Chińczycy spojrzeli na Kamiganiego Zadali właściwie pytanie Generał powinien teraz sam wyciągnąć odpowiednie wnioski I zrobił to - Gdzie są czołgi!? - zapytał - Na tyłach, ponieważ Kang wie, że możemy wykryć je J-STARS-em i zniszczyć samolotami. Zmienił więc taktykę i posłużył się chińską wersją naszych stealthów - niewidzialnymi dla radaru ludźmi - Dwaj oficerowie pokiwali zgodnie głowami - Ten ostrzał, który słyszymy, to głównie rakiety - ciągnął - Rakiety można przenosić po jednej, na plecach, i w ten sposób uniknąć wykrycia - To znaczy, że niby co? - odezwał się Amerykanin. Rozumiał nowoczesne metody walki, a nie takie jakieś - Masy pieszych żołnierzy odpalają kolejne rakiety - wytłumaczył Kamigami - A potem uderzą na nas ławą, prawdopodobnie o świcie Niech pan odjedzie z modułem na lotnisko w Bose Natychmiast - Tak jest' - odpowiedział oficer - Już nas nie ma Generał poszedł tymczasem z powrotem do bunkra dowodzenia i wezwał dowódcę oficerów łącznikowych z lotnictwem - Proszę przekazać pułkownikowi Pontowskiemu, żeby uzbroił samoloty w broń przeciwpiechotną O świcie będzie nam potrzebny ich atak - Przez następne dziesięć minut Victor tłumaczył przez radio dowódcom swoich czterech batalionów, czego mogą się spodziewać Następnie rozkazał przenieść sztab na lotnisko w Bose Miał zamiar wykorzystać terenowe hunwee jako ruchome stanowisko dowodzenia i kierować bitwą z samego frontu Rozdział dwudziesty pierwszy Środa, 16 października Mindoro, Filipiny Mieszkańców filipińskiej wyspy Mindoro nie mogło uratować nic, chyba żeby zdążyli się ewakuować. Tajfun „Kewa" zamienił całą wyspę w jedno wielkie, błotniste rumowisko. Rozrywał domy, turlał po ziemi samochodami i porywał ludzi. Wicher dmący z prędkością ponad stu siedemdziesięciu kilometrów na godzinę i olbrzymie fale wlewające się na ląd zabiły więcej mieszkańców wyspy niż pozostawiły przy życiu. Gigantyczny tankowiec, zdążający powoli ku Japonii, został wyrzucony na brzeg. Jego olbrzymi kadłub przełamał się i wokół rozlało się około stu milionów litrów ropy naftowej. Siła tajfunu rosła tymczasem coraz bardziej. Płynął nad ciepłymi wodami. Prawie dwa tysiące kilometrów na północny wschód od niego pierwsze chmury nasunęły się znad Zatoki Tonkin na południowe obszary Chin. Środa, 16 października Bose, Chiny - Tango nazwał to Norą Susła - powiedziała Sara, prowadząc Pontowskiego po drewnianych schodach do podziemnego bunkra, obłożonego z wierzchu workami z piaskiem. Wokół unosił się silny zapach świeżo skopanej ziemi. - Całkiem trafna nazwa - odparł Matt, rozglądając się po nowym centrum operacyjnym. Czuł się trochę jak w filmie z czasów drugiej wojny światowej; bunkier był jednak przestronny i dobrze rozplanowany. Pracowały już wszystkie telefony i nadajniki. Na ścianach umocowano tablice pokazujące stan bazy; słychać było szum wentylatorów, tłoczących do wnętrza świeże powietrze. Uszu pułkownika doleciał z zewnątrz odgłos pierwszych startujących „Świń". Pontowski sprawdził tablicę - odlatywał klucz dwóch maszyn, dowodzony przez Robala. Na pas kołowała w tej chwili druga para, dowodzona przez Macho. Wreszcie za pół godziny miał wystartować Tango w towarzystwie Jake'a Trishera. 328 Wszystkie sześć samolotów zostało uzbrojonych w CBU-58 - bomby samoroz-przestrzeniające. Po zrzuceniu CBU-58 z samolotu, zewnętrzne pojemniki bomb otwierają się, wysypując ze środka po sześćset pięćdziesiąt „bombek" wielkości piłeczki baseballowej; spadają mniej więcej równomiernie na duży obszar. Każda eksploduje, zamieniając się w dwieście sześćdziesiąt odłamków, które zabijają ludzi, niszczą samochody i drewniane domy. Aby dopełnić siły rażenia, w każdej „bombce" znajdująsię także po dwie tytanowe kuleczki zapalające, składające się z pięciu kawałeczków każda. CBU-58 zostało skonstruowane, żeby zastąpić napalm, który po wojnie wietnamskiej tak gorąco krytykowano. Jak na ironię, bomby samorozprzestrzeniające są „skuteczniejsze" od napalmu, to znaczy zabijają jeszcze więcej ludzi naraz; jednak uznawane są za broń „politycznie poprawną". Pontowski rozsiadł się w fotelu naprzeciwko urządzeń łączności. Cholera, pomyślał, wolałbym być na lotnisku i startować. Zerknął na tablicę. W głowie wyświetliły mu się dwie liczby: czterdzieści sześć - tylu miał pilotów, trzydzieści -tyle było zdatnych do lotu maszyn