Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
82 Profesor zahamowa³ z silnym szarpniêciem i zgrzytem hamulców. Na schodach sta³a babcia, uœmiechaj¹c siê szeroko! Johnny'ego ogarnê³o zdumienie i poczu³ wielk¹ ulgê. S¹dz¹c po zachowaniu dziadka i profesora Childermassa, spodziewa³ siê zastaæ na drzwiach wieniec z czarn¹ wst¹¿k¹ i babciê le¿¹c¹ w trumnie w saloniku. Ale nie, sta³a oparta na lasce, a na g³owie mia³a dziwny bia³y we³niany czepek. Oczy jej b³yszcza³y i sprawia³a wra¿enie bardzo uradowanej. Johnny krzykn¹³ g³oœno z radoœci, podbieg³ do niej i obj¹³ j¹ mocno. - Babciu! - zawo³a³. -Jesteœ zdrowa! Hura! Huraaa! - No có¿, czujê siê nie najgorzej - odpar³a babcia, marszcz¹c brwi. - Dziadek zgani mnie pewnie za to, ¿e wsta³am, ale nie chcia³am le¿eæ w saloniku jak jakaœ inwalidka. Po chwili dziadek i profesor znaleŸli siê przy babci, powtarzaj¹c w kó³ko, ¿e absolutnie nie powinna by³a wstawaæ. W koñcu, trzaskaj¹c drzwiami i szuraj¹c nogami, wszyscy znaleŸli siê w domu. Dziadek pomóg³ babci wejœæ do saloniku i posadzi³ j¹ w du¿ym br¹zowym fotelu, profesor zaœ uda³ siê do kuchni i zacz¹³ przygotowywaæ niedzieln¹ kolacjê. Johnny by³ bardzo z tego rad, bo nie mia³ pewnoœci, czy zdo³a³by prze³kn¹æ jeszcze jeden okropny posi³ek przyrz¹dzony przez dziadka. Od czasu do czasu zerka³ na staruszka i widzia³ to samo tajemnicze spojrzenie, które zauwa¿y³ wczeœniej. Co przed nim ukrywali? Wreszcie podano kolacjê. Babcia przykuœtyka³a do jadalni przy pomocy dziadka, ¿eby siê do nich przy³¹czyæ. 83 Posi³ek by³ smaczny - zapiekanka z miêsa i ziemniaków, danie, które profesor nauczy³ siê gotowaæ podczas pobytu w Anglii, i lody œmietankowe na deser. Jednak w po³owie kolacji babcia poczu³a siê senna i zaczê³a siê skar¿yæ na ból g³owy. Dziadek pomóg³ jej dojœæ do sypialni po³o¿onej z ty³u domu, u³o¿y³ j¹ wygodnie i wróci³, by skoñczyæ posi³ek. Po kolacji profesor poprosi³ Johnny'ego, ¿eby przy³¹czy³ siê do niego i do dziadka w saloniku. No tak, pomyœla³ Johnny, us³yszê z³e wieœci. Profesor usiad³ na kanapie. Mia³ powa¿n¹ minê i nerwowo zaciera³ rêce. - Johnie - zacz¹³ pe³nym napiêcia g³osem - mo¿na powiedzieæ, ¿e nieszczêœcia chodz¹ parami. Nieszczêœcia twojej babci siê skoñczy³y - przynajmniej tak¹ mamy nadziejê - ale w czwartek twój dziadek otrzyma³ telegram z Ministerstwa Obrony. Samolot twojego ojca spad³ w czasie æwiczeñ nad Chinami. W pokoju zapad³o ciê¿kie milczenie. Strach œcisn¹³ serce ch³opca. Wysi³kiem woli zmusi³ siê, by zapytaæ: -Czy on... czy on... Profesor westchn¹³ i odpar³ zmêczonym g³osem: - Nie wiemy. Twój ojciec by³ dobrym pilotem, myœlê, ¿e mo¿emy mieæ nadziejê, i¿ zdo³a³ bezpiecznie wyskoczyæ na spadochronie, co oznacza, ¿e z³apali go Chiñczycy, którzy bardzo nie lubi¹, gdy narusza siê ich terytorium. Ale chocia¿ mo¿na by uznaæ, ¿e to z³a nowina, jest lepsza, znacznie lepsza... ni¿... - Na pewno - odrzek³ dziadek, kiwaj¹c g³ow¹. Poklepa³ Johnny'ego po plecach i uœmiechn¹³ siê smutno. 84 - Nie martw siê ch³opcze. Twojemu tacie nic siê nie stanie. Czyta³em kiedyœ o pewnym zestrzelonym w d¿ungli pilocie, który ukrad³ ³ódŸ wios³ow¹, dotar³ a¿ do Japonii i zosta³ uratowany. Nie martw siê, twój tata wkrótce wróci. Wróci, pomyœla³ ponuro Johnny, jeœli nadal ¿yje. Pomyœla³ o Chadzie Glomusie i przypomnia³ sobie wszystkie opowieœci o osobach, które zaginê³y. O s³ynnym sêdzi Craterze, który pewnego wieczoru poszed³ na kolacjê i nigdy nie wróci³. O Amelii Earhart, pilotce, która zaginê³a wraz ze swoim samolotem. Czy tata stanie siê jedn¹ z takich zaginionych osób? Czy on, Johnny, bêdzie czeka³ dwadzieœcia lub trzydzieœci lat na wieœci o pilocie, który znikn¹³ bez œladu? Ogarnê³a go czarna rozpacz. A tak siê cieszy³ z powrotu do domu. Zamierza³ opowiedzieæ dziadkowi i profesorowi Childermassowi o tajemniczym spotkaniu z Cha-dem Glomusem i o tajemnym przejœciu. Ale teraz nie mia³ ju¿ ochoty na ¿adne opowieœci. Promienie zachodz¹cego s³oñca wpada³y ukoœnie przez okna saloniku. By³ piêkny s³oneczny dzieñ. Niestety, nie dla wszystkich. - No có¿, Johnie - odezwa³ siê w koñcu profesor. -Mo¿emy tylko mieæ nadziejê i modliæ siê. Nie trzeba rozpaczaæ, póki nie ma konkretnych powodów do rozpaczy. Profesor mia³ racjê, ale to, co powiedzia³, nie by³o dla Johnny'ego ¿adnym pocieszeniem