They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Wróciłam parę dni temu. - Aaa - powiedział Mike - dalej masz te ciągotki do mistycznych podróży, co? - Zaskoczył mnie nieco tą uwagą. Ale on ciągnął dalej - Rzeczywiście nieźle godzisz swoją pracę z ciągotkami, nie? To dobrze. Zawsze potrafiłem określić, kiedy miałaś ochotę wyrwać się i trochę rozejrzeć. Podwinęłam pod siebie nogi, a on klapnął ciężko obok mnie. - Czy naprawdę zawsze wiesz to o mnie? - spytałam, dostrzegając w nim cechę, która nie była dla mnie tak oczywista, kiedy byliśmy razem. - No pewnie - odpowiedział. - Ale nigdy nie chciałem, żebyś wyjeżdżała, więc nie wspominałem o tym. Uczciwie, co? Siedzieliśmy przez chwilę uśmiechając się do siebie. Miło cię widzieć - powiedział, chyba szczerze, i nie czekając mówił dalej. - Myślisz teraz o czymś. Słyszałem, że dość długo byłaś sama, nie licząc jakiegoś tajemniczego faceta, dla którego podejmujesz wycieczki do Europy. Ech, bracie, pomyślałam. Niekiedy świat aż za bardzo przypominał piłeczkę golfową. Niemniej roześmiałam się. To samo zrobił Mike... nie bardzo oczekując, że zacznę opowiadać o swoim życiu miłosnym. - Powiedz mi coś, stary przyjacielu - odezwałam się czy sądzisz, że jestem naiwna? To znaczy, czy uważasz, że należę do tych osób, które uwierzą we wszystko co usłyszą? Mike pociągnął z fajki, nagle poważniejąc, jakby rozumiał (jak zawsze), że intrygowały mnie ewentualne cechy mojego charakteru, których mogłam być nieświadoma. - Nie - odpowiedział - nie powiedziałbym, że jesteś naiwna. Masz naprawdę bardzo dociekliwy umysł. Ale myślę, że czasem dostrzegasz dobro w rzeczach, w których go naprawdę nie ma. - Co masz na myśli? - No, na przykład, kiedy pojechałaś do Chin, pragnęłaś, żeby rewolucja była udana i dlatego, jak sądzę, miałaś tendencję do omijania obszarów, które mogłyby stanowić pewien problem. Oczywiście wiem, że widziałaś tylko to co oni chcieli ci pokazać, dlatego mogę zrozumieć twoje pozytywne nastawienie do wszystkiego, co się tam działo. Ale miałem na myśli coś takiego. - Dobrze, ale co miałeś na myśli, kiedy przed chwilą nazwałeś mnie mistyczką? - Shirley, zawsze miałaś pewien sposób rozumowania, który jakoś kojarzył mi się z filozofią Wschodu. Nie wiem. Teraz powiedziałem to tak sobie, ale jakoś zawsze lgnęłaś do idei, które mają mało wspólnego z mięsem i kartoflami. No wiesz, ja zawsze chciałem wiedzieć, kto wywozi śmieci, a ty chciałaś wiedzieć co się znajduje w umyśle śmieciarza. - Tak - powiedziałam, przebiegając w myślach inne związki, gdzie słyszałam tę samą skargę. - Czy to skarga, Mike? - Nie - odparł - wcale nie. To po prostu twój styl. Zawsze chciałaś dostać się pod powierzchnię wszystkiego, poszukując głębszego znaczenia. Podziwiam to. To może denerwować faceta, ale to również skłoniło mnie do patrzenia głębiej. Uśmiechnęłam się. On też. Dwoje uśmiechających się do siebie z sympatią eks-kochanków. Mike nachylił się ku mnie i wyjął mi z ręki książkę. - Co to jest? - zapytał. - Och, po prostu książka. - O reinkarnacji? - Tak. - O! - Tak. - Po co? - Nie wiem - przełknęłam ślinę, zastanawiając się, czy wdawać się w dyskusję, czy nie. - Myślę, że to może być prawdą. I właśnie sporo o tym czytam. Mike spojrzał mi w oczy. - Więc wyjechałaś do Kalifornii, co? - Kalifornii? - Tak. Każdy tam zajmuje się tymi sprawami. Tylko w Kalifornii mogli wybrać gubernatora Moonbeama, zgadza się? - Chyba tak - odpowiedziałam niepewnie. - Ale w innych miejscach też trafiłam na sporo tego. - Tak? Gdzie? - Och, Mike. Wszędzie na świecie. - Na przykład? Kiedy Mike decydował się na wypytywanie, można się było poczuć jak na procesie. - No cóż, podczas tournee rozmawiałam z wieloma ludźmi w Europie, Australii, Kanadzie. Wszędzie. - Tak? A co mówili? - Opowiadali historie. Niekiedy naprawdę pamiętali doświadczenia z poprzednich wcieleń. Niekiedy to były tylko odczucia, a czasem deja vu. - Taak - powiedział. - Ja mam dowody, że istnieje życie po śmierci. - Co masz na myśli? - mile zaskoczona, że być może będziemy mogli o tym porozmawiać. - Jaki dowód? - Kongres Stanów Zjednoczonych - odpowiedział Mike. Roześmiałam się, ale ścisnęło mnie w środku. O Boże, pomyślałam, mogłam się była tego spodziewać. - Zabawne - powiedziałam. - Powiem ci - rzekł - myślę, że mamy dosyć kłopotów w świecie tu i teraz. Niezbyt mnie interesuje, czy byłem niewolnikiem w Egipcie pięć tysięcy lat temu. Oczywiście od razu przyszło mi do głowy, dlaczego wybrał akurat ten szczególny obraz, ale zostawiłam to na boku. - Słyszałeś kiedyś o przekazywaniu w transie? - zapytałam. - Myślisz o tym, co opisywał na przełomie stulecia Oliver Lodge w Anglii? nawiązał kontakt ze swoim zmarłym synem, czy coś takiego? - Mike przygwoździł mnie. Wiedziałam, że przeczytał wszystko, co było do przeczytania, ale jakoś nie mogłam wyobrazić go sobie buszującego po księgarniach okultystycznych. - Tak - odpowiedziałam - Lodge przeprowadził wiele badań psychicznych, które nie doczekały się wyjaśnienia - poza faktem, że się na pewno wydarzyły