Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
przyznanie Stresemannowi (wraz z Briandem) nagrody pokojowej Nobla (w roku poprzednim otrzymał ją inny inicjator ogólnoeuropejskiej stabilizacji, minister angielski A. Chamberlain). Nie był to kres zamierzeń dyplomatycznych Stresemanna, który uzyskawszy równouprawnienie dyplomatyczne Niemiec zmierzał w dalszym ciągu do zdobycia ustępstw w sprawie reparacji, zbrojeń, a może także polityki kolonialnej. Osobny rozdział w jego dyplomacji stanowiły sprawy wschodnie. Mimo wyraźnie teraz zachodniego kierunku polityki Rzeszy nie zrezygnował on z kontaktów ze Związkiem Radzieckim. Dowodem tego był układ podpisany przez Stresemanna i Cziczerina 24 IV 1926 r. w Berlinie. Zapewniał on o pokojowym regulowaniu wszystkich spraw politycznych i gospodarczych, a ponadto przewidywał na wypadek czyjegokolwiek nie sprowokowanego ataku na jedno z państw neutralność drugiego, jak również niebranie udziału w gospodarczym bojkocie skierowanym przeciw niemu. Tak więc w okresie napiętych stosunków ZSRR z Zachodem Niemcy znajdowały się w korzystnej sytuacji, mając dobre stosunki z każdą ze stron. Inaczej wyglądały stosunki z Polską. Jeżeli nacjonaliści niemieccy nie mogli przełknąć lokarneńskiego uznania cesji Alzacji i Lotaryngii, to wykluczone było dla nich wyrażenie zgody na granicę polsko-niemiecką. Znajdowało to wyraz w coraz bardziej nasilającej się propagandzie skierowanej przeciw "krwawiącej granicy", przeciw "polskiemu korytarzowi", stawiano w ogóle pod znakiem zapytania trwałość polskiego "państwa sezonowego". W całej grze dyplomatycznej Stresemann dążył do stworzenia takiej sytuacji, w której uzyskałby zgodę mocarstw zachodnich na rewizję granicy wschodniej. Pod koniec życia nie był od tego taki odległy. Łatwiej poszły mu przy tym starania w Londynie, gdzie zgłaszano desinteressement wobec ewentualnej ekspansji niemieckiej na wschód 644 i gdzie ciągle patrzono na Polskę jako na sojusznika Francji. Nawet jednak ta ostatnia wahać się zaczynała między łączącymi ją z Warszawą traktatami a uznaniem znaczenia dobrych stosunków z Rzeszą. Wcześniej jeszcze Niemcy uciekały się do innych, bardziej brutalnych metod. W 1925 r. wobec wygaśnięcia przewidywanego w Wersalu najwyższego uprzywilejowania w stosunkach handlowych państw zwycięskich z Niemcami Berlin rozpoczął wojnę celną, której głównym przedmiotem stał się węgiel, najważniejszy polski produkt eksportowy. Cios był silny, ale bezskuteczny; w rok później pomógł Polsce strajk górników angielskich, otwierając możliwości eksportu na rynki skandynawskie. Innym środkiem stały się skargi niemieckie na traktowanie Niemców w Polsce. Część z nich wyjeżdżała do Rzeszy, tym bardziej że spory odsetek tej mniejszości stanowili ludzie napływowi z czasów zaborów. Wielu jednak zostawało, a byli to z reguły członkowie warstw zamożnych, łatwiej mogący sobie pozwolić na spory z władzami niż znacznie uboższa ludność polska w Niemczech. Toteż w czasie obrad Ligi Narodów raz po raz mówiono o położeniu Niemców w Polsce, pozycja zaś Stresemanna w Genewie ułatwiała sukcesy na tym polu. Mimo tego dla opinii prawicowej postępy w rewizji traktatu wersalskiego były zbyt powolne. Dopiero w 1930 r. przedstawiciel rządu, minister Gottfried Treviranus, otwarcie zapowiedział walkę przeciw granicy polskiej. Od końca 1923 r. wobec stabilizowania się gospodarki uspokojenie 645 objęło także stosunki polityczne. Znikali bohaterowie poprzedniego okresu. W 1924 r. załatwiano polubownie tarcia sprzed roku. W lutym po ustąpieniu Kahra i Lossowa zakończył się spór Rzeszy z Bawarią, która uzyskała nawet pewne rozszerzenie autonomii, 1 IV 1924 r. Hitler skazany został na 5 lat więzienia, ale po 6 miesiącach wypuszczono go na okres próbny. W październiku 1926 r. upadł Seeckt, gdy skompromitował się zaproszeniem na manewry wojskowe syna Kronprinza. W styczniu 1929 r. ustąpił Gessier, gdy Scheidemann ujawnił kontakty Reichswehry z Armią Czerwoną, co socjaliści zwalczali ze względu na antykomunistyczne nastawienie. Pojawiały się jednak także zjawiska niepokojące. W wyborach z 4 V 1924 r. jako najsilniejsza partia wyszli niemieckonarodowi. W roku następnym po raz pierwszy weszli oni w skład rządu. Jakże daleko było od Rady Pełnomocników Ludowych w listopadzie 1918 r. Pojawiła się także grupa 32 posłów Narodowosocjalistycznej Partii Wolności (National-sozialistische Freiheitspartei), na którą składali się członkowie grupy "volkistowskiej" z północy, prawicowych radykałów o skrajnie nacjonalistycznych poglądach, ale i silnej demagogii społecznej, oraz narodowi socjaliści z południa. Wiele głosów straciły partie mieszczańskie (Partia Ludowa 1/3, demokraci niewiele mniej), coś niedobrego działo się z niemieckim mieszczaństwem. Zwrot na prawo wyrażał się nieraz w sprawach nie najistotniejszych. W 1926 r. wybuchnął spór o flagę; czarno-czerwono złota flaga republiki wypierana była coraz bardziej przez cesarskie kolory czarno-czerwono-białe. Po statkach handlowych pojawiły się one kolejno na placówkach konsularnych, a tamta, republikańska flaga stawała się "niemodna". Ważniejsza była kwestia wyboru prezydenta. 28 II 1925 r. zmarł Ebert, charakterystyczna postać republiki. Niepopularny wśród robotników, ale także obrażany przez nacjonalistów: "Niech pan udowodni, panie Ebert, że nie jest pan zdrajcą?" — pisał jeden z nich. Po raz pierwszy wybory miały się odbyć na drodze głosowania bezpośredniego (Ebert wybrany został przez Zgromadzenie Narodowe). Początkowa tura wyborcza (28 marca) była tylko próbą. Niemieckonarodowi i Partia Ludowa zgodzili się na wspólnego kandydata, burmistrza Duisburga K. Jarresa, ale 6 innych partii wystawiło własnych kandydatów. Następnie odbyły się przesunięcia, ważne dla układu sił politycznych w republice. Najsprawniej przygotowywała się prawica