Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Lippert nie potrafił zapalić się do planów budowlanych Hitlera. Początkowo Hitler okazywał dezaprobatę, mówiąc jedynie, że burmistrz jest małostkowy, niezdolny do zarządzania metropolią, a tym bardziej do tego, by zrozumieć przypisane jej znaczenie historyczne. Z biegiem czasu uwagi te stawały się ostrzejsze: "Lippert, jest ignorantem, idiotą, niedołęgą, zerem". Zadziwiające jednak było, że Hitler w obecności burmistrza nigdy nie okazywał swego niezadowolenia i nigdy też nie próbował go przekonać. Zdaje się, że już wtedy nie lubił trudzić się mozolnym wyłuszczaniem przyczyn. Cztery lata później, po jednym ze spacerów z Berghofu do herbaciarni, podczas którego znowu mówił ze zdenerwowaniem o Lippercie, kazał połączyć się z Goebbelsem i kategorycznie polecił usunąć burmistrza ze stanowiska. Aż do 1936 roku Hitler wyraźnie miał zamiar powierzyć opracowanie planów rozbudowy Berlina zarządowi miasta. Teraz wezwał mnie, by przekazać mi szybko i całkiem nieuroczyście zlecenie: "Z tym Berlinem nie można sobie poradzić. Odtąd pan robi projekt. Niech pan weźmie ten rysunek. Gdy będzie pan miał coś gotowego, proszę mi pokazać. Na to, jak pan wie, zawsze mam czas". Jak mi powiedział, jego pomysł zbudowania ulicy o ogromnej szerokości powstał przy studiowaniu niedoskonałych planów Berlina, które w latach dwudziestych pobudziły go do stworzenia własnych koncepcji1. Już wtedy powziął decyzję przesunięcia dworców Anhalter Bahnhof i Potsdamer Bahnhof na południe od pól Tempelhofu, by w ten sposób uzyskać wolne miejsce w centrum miasta, na szerokich torowiskach. Dzięki temu po dokonaniu niewielu przebić, poczynając od Siegesallee, można by otrzymać wspaniałą ulicę z reprezentacyjnymi gmachami, liczącą pięć kilometrów długości. Wszystkie proporcje architektoniczne Berlina zostałyby całkowicie zmienione przez wzniesienie dwóch budowli, które Hitler chciał usytuować przy tej nowej reprezentacyjnej ulicy. Na jej północnym końcu, w pobliżu Reichstagu, przewidywał zbudowanie olbrzymiej kopulastej hali zgromadzeń, w której mogłoby się zmieścić kilka katedr Św. Piotra z Rzymu. Średnica kopuły miała wynosić 250 metrów. Pod nią, na wolnej przestrzeni liczącej około 38 tysięcy metrów kwadratowych, stanęłoby swobodnie ponad 150 tysięcy ludzi. Już w czasie pierwszych narad, kiedy nasze koncepcje urbanistyczne dopiero się zarysowywały, Hitler uważał za konieczne wytłumaczyć mi, że wielkość hal zgromadzeń powinna być określana według zasad przyjętych w średniowieczu. Katedra w Ulm, mówił na przykład, ma 2500 metrów kwadratowych; kiedy zaczynano ją budować w XIV wieku, w Ulm mieszkało tylko 15 tysięcy osób, wliczając w to starców i dzieci. ,,A więc nigdy nie mogli wypełnić pomieszczenia; w porównaniu z tym halę dla milionowego Berlina, mieszczącą 150 tysięcy osób, trzeba nazwać małą". W pewnej odległości od Sudbahnhof Hitler chciał wznieść, jako przeciwwagę tej hali, łuk triumfalny, którego wysokość ustalił na 120metrów.,,Będzie to przynajmniej godny pomnik dla miliona ośmiuset tysięcy naszych poległych w wojnie światowej. Nazwisko każdego z nich zostanie wykute w granicie. Jakże pozbawiony godności jest ten berliński pomnik wzniesiony przez republikę. Jak nędzny i nie na miarę wielkiego narodu". Przekazał mi dwa szkice narysowane na małych kartkach. "Te rysunki zrobiłem przed dziesięciu laty. Cały czas chroniłem je, ponieważ nigdy nie wątpiłem, że pewnego dnia będę budował. I teraz właśnie to zrealizujemy". Porównanie z dorysowaną sylwetką człowieka dowodzi, jak objaśniał Hitler, że już wtedy przewidział kopułę mającą ponad 200 metrów średnicy i łuk triumfalny o wysokości ponad 100 metrów. Zaskakują przy tym nie tyle same rozmiary, ile zadziwiająca obsesja, z jaką planował monumentalne, triumfalne budowle, kiedy jeszcze nie było nawet cienia nadziei na ich urzeczywistnienie