Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
- Gardenia nadążała z trudem za relacją Polly. Jakaś częścią umysłu tkwiła bowiem nadal w wizji z koszmaru. - Przepraszam, ale muszę się upewnić, czy dobrze panią zrozumiałam. Czy ten dziennik nadal się znajduje w pani posiadaniu? - Tak. Morris jednak kazał mi się go pozbyć. Najwyraźniej sądził, że ktoś może szukać pamiętnika, gdyby jemu samemu coś się przytrafiło. - Co dokładnie napisał? - Już pani mówiłam. Kazał mi odnaleźć dziennik i natychmiast zaproponować spotkanie panu Chastainowi. - I chce pani to zrobić teraz? W nocy? - Tak. Muszę się pani przyznać, że liścik męża wytrącił mnie całkowicie z równowagi. Bardzo mi przykro, że zawracam pani głowę, ale tu jest wyraźnie napisane, że mam się z panią skontaktować. Pani natomiast zadzwoni w moim imieniu do Nicka Chastaina, dobrze? - Ja? - Bardzo panią proszę, panno Spring. Ja już i tak ledwo żyję. Nic mogłabym rozmawiać osobiście z tym okropnym człowiekiem. Już na samą myśl o Chastainie dostaję dreszczy. Przecież on nie jest wiele lepszy od gangstera. Druga ciocia Willy. Gardenia przymknęła oczy. - Dobrze. Postaram się to załatwić. - Bardzo dziękuję. - W głosie Polly pobrzmiewała wyraźnie wdzięczność i ulga. - Wolałabym jednak, żeby nikt nas razem nie zobaczył. Spotkajmy się w Curtain Park za jakąś godzinę. - Na pewno chce pani dokonać transakcji jeszcze tej nocy? - Oczywiście. Nie zasnę spokojnie, dopóki nie zakończę tej sprawy. Przyjdzie pani z panem Chastainem, prawda? Tylko w pani obecności nie będę się bała. Morris napisał, że mogę pani całkowicie zaufać. - Dobrze. Ale nie wiem, czy mi się uda go złapać. Przecież ten człowiek prowadzi kasyno. Trudno przewidzieć, co robi o takiej porze. - Niech pani spróbuje. Bardzo się denerwuję. Morris cierpiał zawsze na lekką paranoję, ale nawet jak na tak znerwicowanego człowieka ten list jest wyjątkowo niepo- kojący. - Połączę się z kasynem i zobaczymy, co dalej. Gardenia odwiesiła słuchawkę i włączyła lampkę nocną. Wyskoczyła z łóżka i otworzyła torebkę. W środku znalazła czerwono-srebrną wizytówkę Nicka. Nick Chastain z pewnością nic należy do ludzi wysiadujących przy telefonie - myślała, wystukując numer kasyna. Musiała opracować plan działania na wypadek, gdyby nie zastała go w biurze. Ale Chastain podniósł słuchawkę już po pierwszym dzwonku. Zupełnie jakby czekał na wiadomość. Rozdział dziewiąty Wreszcie. Cała ta sytuacja stanowiła doskonałą ilustrację przysłowia, że należy ostrożnie wy- powiadać życzenia, gdyż mogą się one spełnić. Gardenia zadzwoniła. To prawda. Ale nie dlatego, że potrzebowała pomocy, a jedynie w charakterze pośrednika. Co mu przyszło do głowy? Dochodziła pierwsza czterdzieści sześć, a on siedział z Gardenią w aucie i czekał na jakąś obcą kobietę. Nie był w najlepszym nastroju. Humor nigdy mu zresztą nie dopisywał, jeśli cokolwiek przebiegało niezgodnie z planem. - Proszę mi odpowiedzieć na jedno pytanie. - Wyłączył reflektory synchrona i popatrzył tępo na gęsto zalesiony park. - W którym momencie zrozumiała pani, że warunki, na jakich ma się odbyć to spotkanie, zupełnie nie mieszczą się w normie? Gardenia popatrzyła na niego przeciągle. Miała na sobie dżinsy i sweter w kolorze dojrzałej wiśni. Włosy związała niedbale w koński ogon i nawet się nie umalowała. Wiedział, że jest na niego zła. Już gdy zabierał ją sprzed domu, zachowywała się tak, jakby żałowała, że zgodziła się uczestniczyć w tej transakcji. Chastain mógł o to winić wyłącznie siebie. W aucie panowała atmosfera napięcia, emanującego zresztą głównie z Nicka, który nie mógł absolutnie nic na to poradzić. Staczał sam ze sobą dwie równoległe bitwy i ten wysiłek wymagał skupienia wszystkich zapasów samokontroli. Z jednej strony usiłował zwalczyć w sobie intuicyjną potrzebę posłużenia się talentem do oceny czynników ryzyka zawartych w matrycy całej tej sytuacji. Wiedział jednak, że jeśli nie poskromi swej mocy, Gardenia natychmiast wyłapie wszelkie ślady energii na płaszczyźnie metapsychicznej i rozpozna w nim wampira z kasyna. Nick zaś jeszcze nie wiedział, jak wytłumaczyć dziewczynie ten niemiły incydent. Oprócz tego przez cały czas musiał się zmagać z narastającym niezadowoleniem. Panna Spring, owszem, zdecydowała się wreszcie z nim skontaktować, ale zrobiła to z zupełnie innego powodu, niż przypuszczał. To nie podstępy Nicka zwabiły ją z powrotem na odpowiednią matrycę, lecz poczucie lojalności wobec zamordowanego klienta. Chastain miał powody sądzić, że po zawarciu transakcji, znowu straci kontakt z dziewczyną. - O co panu właściwie chodzi? - spytała Gardenia. - Nie wiem, jak pani, aleja na ogół nic robię interesów z nieznajomymi i to podczas tajnych spotkań w odosobnionych miejscach. - Koniec. Mam dosyć tych bzdur. - Nieoczekiwanie odwróciła głowę. - Co się z panem dzieje? Myślałam, że zależy panu na tym dzienniku? - Oczywiście. - Więc za kilka minut stanie się pan jego właścicielem, a zachowuje się pan tak, jakbym niepotrzebnie wyciągnęła pana z łóżka. - Nadal nic mieści mi się w głowie, że przystała pani na spotkanie z obcą osobą o tak przedziwnej porze. - Przecież Polly to żona Morrisa! - Ale dlaczego, do jasnej synergii, wybrała pani park? Gardenia zacisnęła usta. - Miejsce wyznaczyła pani Fenwick. Kiedy zerknęła niespokojnie za okno, Chastain doszedł do wniosku, że i ona ma jakieś wątpliwości