Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
v. Telek zakrywa twarz rękami. MUMIA Bij! Bij, ile wlezie! Nie żałuj! Rechocze z zadowoleniem. PLASFODOR wściekły Masz, kazirodczy saltembanku! Masz, utrzymanku Astarty! (Mamalia patrzy w niemym zachwycie; v. Telek umyka w kierunku drzwi i tam się zatrzymuje.) Jak śmiecie mnie oszukiwać w tak ohydny sposób? Kto tu jest panem? v. TELEK obmacując pysk Pomówmy lepiej spokojnie. Przecież nie będę się bił z tobą. MUMIA Rachunek jest już załatwiony. Franz, biorę twój honor na siebie. A ty, Plasfodorze, powiedz raz otwarcie, czy kochasz tę niemą i w czysto życiowy sposób niezrównoważoną kobietę. PLASFODOR obejmując Mamalię Ach! żebym mógł wiedzieć, czym jest miłość, odpowiedziałbym ci, księżniczko Tsui. Dawno, bardzo dawno wiedziałem to niestety. Ale wtedy pisałem głupie wierszyki. Dziś jest to wymarła pustynia, w której zacichł nawet płacz wszelki i ziemskie skowytania o litość. Mamalia przyciska się do niego v. TELEK Tsui! Czyż i ty jesteś przeciwko mnie? MUMIA Ja wypełniam tylko rolę, którą wkłada na mnie Związek Wszystkiego we Wszystkim. PLASFODOR do Mamalii To jest zwyczajny determinizm. A może ja cię po prostu kocham? Jesteś dla mnie jak matka dla schorowanego syna, który kiedyś, może w innym istnieniu, był jednak tytanem. Mamalia owija się koło niego z uległością, jakimiś psimi, a jednocześnie kocimi ruchami. v. TELEK I gdzie jest dziwność wszystkiego, co się tu zapowiadało tak ładnie? MUMIA Ty widzisz dziwność w tym, co drażni twoje grube nerwy: dziwność drugiego stopnia. Nie poznajesz się jednak na tym, co jest prawdziwą transformacją osobowości. v. TELEK Zapominasz, że jesteś tylko moim bagażem. Ciebie nie ma, nie masz żadnych dokumentów. Ja za to mam kwit na ciebie, księżniczko. (Mumia wolno zbliża się do Franza; Plasfodor nagle zrywa się z kanapy, na której był usiadł, i wybiega z pokoju.) Pomówmy raz otwarcie korzystając z nieobecności tego histeryka. Na co właściwie spotkaliśmy się tutaj? (Mumia obraca się ku niemu i z wolna podnosi rękę, v. Telek chwieje się i krzyczy z przestrachem) Litości! Ja nic nie chcę! Ja cię kocham, Tsui, i boję się ciebie. Jestem zdrów jak byk farnezyjski i kocham życie, do stu diabłów, takim, jakim jest. Kończy swobodniejszym tonem, widząc opuszczanie się ręki Mumii. MUMIA z pogardą Tchórzu! (wskazuje na Mamalię) Ona, gdyby nie była niemą, mogłaby ci powiedzieć rzeczy tak potworne, że skonałbyś od samej męki ich słuchania. Mamalia ze zgrozą spogląda na Mumię i wykonywa gest pólprzeczący. Wchodzi Plasfodor, za nim Kobieton w nocnym kostiumie. PLASFODOR trzymając w ręku kajet Oto jaką lekturą zajmuje się po nocach nasza służąca: Memuary hrabiego v. Telek. Przewraca kartki; v. Telek patrzy na to obojętnie. v. TELEK Zapomniałem o tym uniesiony szałem miłości czysto zmysłowej do twojej subretki, Plasiu. Ale czy prędzej, czy później musielibyśmy zagrać w odkryte karty. Możesz nie przerzucać tych papierów. Zaraz ci powiem główną tajemnicę... PLASFODOR czyta ,,...Wtedy moglibyśmy zrobić z tą parą szaleńców tournee po świecie całym..." (do Mamalii) To z nami i z szlachetną księżniczką. On chciał z nami założyć jakiś makabryczny kabaret!!! v. TELEK wyrywa mu kajet; Plasfodor śmieje się nerwowo Druga tajemnica jest o wiele ważniejsza... MUMIA przerywa mu Jeszcze nie czas... v. TELEK dumnie Ja też czasem mam swoją wolę, panno Tsui. MUMIA ironicznie Rycerze występują w kabaretach, a utytułowany motłoch rządzi narodami... v. TELEK przerywa jej Teraz jest życie, a nie kabaret ani metafizyka. Pozwól, że w życiu ja będę kierownikiem wypadków. (Mumia siada w kucki, twarzą do widowni; v. Telek do Plasfodora) Mówiła ci zapewne Mamalia o owym tajemniczym człowieku, który ją uwiódł w ósmym roku życia? To ja nim byłem. Mam więc większe prawa, niż ci się zdaje. Mamalia stoi skamieniała patrząc w ziemie, po czym robi ruchy takie, jakby ją opadła masa pszczół. Plasfodor milczy. MUMIA Ludzie biali mówią tyle niepotrzebnych rzeczy i w życiu, i na scenie. Czy nie wiesz, niewolniku swego języka, że to, co się stanie jutro, stać się musi, choćbyś dziś poruszył wszystkie demony świata? v. TELEK nie zważa na jej słowa Czyż cię to nie napełnia nienawiścią, Plasiu? Czy straciłeś naprawdę możność czucia? PLASFODOR w ekstazie Nie wiedziałem, że tobie zawdzięczam moje szczęście. A szczęście moje jest w tym, że ona jest taką, jaką jest. Na myśl, że mogę ją utracić, po prostu nie ma mnie. Chodź, moja Mamalijko, daj mi twoje usta. Mamalia pada na kolana przed Plasfodorem, który całuje ją w usta, podnosząc ją jednocześnie z ziemi. KOBIETON O, jakże pogardzam moją panią, Franz. PLASFODOR Twoja pogarda jest jeszcze jednym niezbędnym akordem w tej symfonii. MUMIA głosem obojętnym, jakby z automatu wychodził Odprowadź mnie do hotelu, Franz. v. TELEK ze złością Widzę, że rzeczywiście jestem tu niepotrzebny. Kobieton, dziękuję ci za ostatnią noc. Nie znoszę kobiet nieostrożnych i niedyskretnych. KOBIETON z żalem Naprawdę opuszczasz mnie, Franz? v. TELEK biorąc Mumię pod rękę Na zawsze i definitywnie. Kobieton śmieje się nerwowo. PLASFODOR z Mamalia w objęciach Nie zapomnij jutro rano, Franz. Czekam cię o dziewiątej na ostateczną rozmowę. (v. Telek z Mumią wychodzą, za nimi Kobieton. Plasfodor, wycieńczony zupełnie, rzuca się na kanapkę. Mamalia chodzi po pokoju nerwowymi ruchami.) Nie daj się opanować przeczuciom. Jestem tak zmęczony - daj mi chwilkę odpocząć. (Mamalia zatrzymuje się i wykonywa ruchy takie, jakby nie mieściła się we własnej skórze.) Czyż najistotniejszą formą przeżywania życia nie jest rozmowa? Mówmy jakkolwiek bądź... Właściwie samo mówienie... W słowach bogactwo możliwości jest daleko większe niż w wypadkach. Gdyby można ująć to, co przepływa, jako samo przepływanie innego stopnia, a nie odpowiednik. (Mamalia jakby chciała odpowiedzieć: ,,o tak, właśnie to".) Nie mogę się zdecydować na śmierć. Zmęczenie samoosobowością bezforemnego zmagania się z bezsensem. Zamknięci w szklanej kulce, toczymy się wśród podruzgotanych światów. I gdy to powiedziałem tam, w ,,Iluzjonie", Hildesheim wstał i zapytał mnie zupełnie poważnie: ,,No dobrze, a czytaliście Meierspritza rozdział III, o eudomnezji tryjaktykalnej?", czy coś podobnego. Nie czytałem i czytać nie będę. To uszufladkowanie wszystkiego. Właściwie nic mnie nasycić nie może. Straciłem zdolność doznawania jakiejkolwiek przyjemności, chociażby dziesięćkroć pochodnej od bezpośredniego przeżywania. Sama tajemnica wydaje mi się czymś martwym, odwiecznym w swej niezmienności. Drugi idiota, Stanghuyzen, powiedział mi z poważną miną: ,,Dementia praecox". Ale dla mnie pozostaje to absolutnym. Kryteria tych panów nic mnie nie obchodzą