Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Olszewski czy Olechowski... Pierzasta poczuła suchość w ustach. - Bartłomiej Olechowski? - Tak! Bartłomiej. Zapamiętałem imię, a pamięć mam wyszkoloną. - Co chcą zrobić? Starzec wsunął kanapkę do bezzębnych ust. Chwilę marniał i cmokał. Wreszcie przełknął. - Tu się wiele słyszy. Ci młodzi gniewni nie zwracają uwagi na taki tobołek jak ja. Ich wódz... znaczy szef, ma wykonać wyrok. - Na dziennikarzu? - Tak. Pisał coś o nich niepochlebnego w prasie. Podał nazwiska i nazwy miejscowości, z których pochodzą. Znasz tego Bartłomieja? - Znam. Mieszka w moim domu. Jest ojcem Księcia. Pan wie, opowiadałam. - A jakże. Tego najprzystojniejszego w całej parafii! - zaśmiał się, krusząc chleb. - Właśnie. Muszę go ostrzec. A w ogóle to szykuje się chyba wojna gangów. - Wojna, moje dziecko, to tylko kontynuacja polityki innymi środkami. Tak powiedział mój niegdysiejszy idol Karl von Clausewitz. Przed stu sześćdziesięciu laty. Ci gangsterzy są uzbrojeni. To zmienia nieco skalę problemu. „Nie odkładaj słuchawki, mała, kiedy usłyszysz strzał. Nakryj tylko na jedną osobę". Pierzasta pomachała mu ręką. Bardzo lubiła menela geniusza. I nie żałowała, że jest na Dworcu. Tu był dostępny. Jak powietrze. 58 - Synku - mówił redaktor Olechowski z głębi zielonego fotela -coś się musi zmienić. - Ale co? - zasępił się Książę. - Przecież nie masz problemów? - Mam. Obawiam się, że niewiele o nich wiesz. I może nie powinieneś. - Ciekawe, dlaczego tak sądzisz? To, że chronisz mamę żyjącą w całkiem innym świecie, rozumiem. Aleja chodzę po tej samej stronie ulicy co ty. - O tym właśnie chciałem porozmawiać. Nie podoba mi się twoja zażyłość z gangsterami. -Tylko z jednym. Marnym Frankiem. Pomogłem mu kiedyś, a on odczuwa wdzięczność. -Tomek! - ojciec przymknął oczy. - Nie kłam. Coś znowu kombinujecie. Ty, Kasia i... siostrzenica stróżki. - Marmolada. Także Pustułka. Syn Grałków. Przecież razem chodziliśmy do tej samej podstawówki. Dziennikarz poruszył się. Na biurku zadzwonił telefon. -Tak, słucham. Michał? Nie, nie boję się. Posłuchaj, synku. Nie przestanę pisać o gangach. Dlaczego? Bo są! Michał, na siłę to można przesuwać fortepian, ale nie zmieniać życie! Kto wydał wyrok? Nonsens. Dzwonek do drzwi ostro zabrzęczał parę razy. -Już idę! -wrzasnął Książę, wściekły, że nie usłyszy dalszego ciągu rozmowy ojca z Michałem, prawnikiem i policjantem. - To ty? - zdziwił się na widok Pierzastej. - Wydali wyrok na twojego tatę! - warknęła. - Skąd wiesz? -Od profesora. Z Dworca Centralnego. Słyszał, jak gangsterzy opowiadali, że zlikwidują dziennikarza... twojego... - No, no! - odezwał się Bartłomiej Olechowski, stając na środku przedpokoju. - Dobre nowiny szybko się rozchodzą. Czy to znów „NNN Biuro Detektywistyczne"? Myślałem, że skończyliście działalność w podstawówce! 59 Pierzasta spuściła wzrok. - Najgorzej to nie doceniać maluczkich - szepnęła. - A tak w ogóle to nie ma już Krainy Oz. Pamięta pan, jak nam czytał na głos bajki? 1 pani Karolina? Redaktor przesunął palcami po włosach. - Tak, czasy się zmieniły i dynia nie stanie się już karocą Kopciuszka. Dorastacie. Książę zasępił się. - Cieszę się, że wreszcie to zauważyłeś. Nasz dom staje się pomału centralą przeróżnych gangów i... - Tomek, przecież sam bronisz tego Franka z Poznańskiej! Książę odwrócił głowę. - Bo to nasz gangster, tato. Stąd. Chodził do tej samej klasy co ja, a jego ojciec latami przynosił nam mleko pod drzwi. Już zapomniałeś? - Pamiętam. Malinowska też jest „nasza", co? 1 jej melina? Pierzasta zdjęła plecak z ramienia. - Ma pan rację. Nasza. Ale teraz do jej „gniazda" zaczynają sfruwać niebezpieczne ptaki. Żądają okupu. Dopóki tu się wałęsali mali pijaczkowie, niezłego się nie działo. Książę ma rację: jak nie dziś, to jutro na naszym podwórku wybuchnie bomba. Bo mieszkamy tu, gdzie mieszkamy. I coś z tym trzeba zrobić. - Pisałem o tym. Policja będzie monitorować kwartał ulic. Komendant obiecał... Książę aż przysiadł ze śmiechu. - Tato, nie bądź naiwny. Policja nie znajdzie nawet swoich pięciu palców w rękawiczce. Trzeba wywalić Malinowską na trzecie piętro, a zegarmistrza z wnukiem dać na parter! Załatwimy dwie sprawy za jednym zamachem. - Tylko że administracja stanie okoniem! - wzruszyła ramionami Pierzasta. - Meliniara ich opłaca. Marmolada wie to od ciotki. - A tak naprawdę chodzi wam o sytuację tego nowego chłopaka? Na wózku? -Jasne! Jest geniuszem komputerowym. Dołączył do nas. Ale ze- 60 garmistrz Kurek sam nic nie zdziała. Jest stary i cienko przędzie. Gdyby nie rodzice Bajtka w Niemczech... Redaktor Olechowski złagodniał. - Nie wiedziałem, że... Łomot kroków na schodach zagłuszył ostatnie słowa. Wpadł Pustułka z rozwianym włosem. - Rozwalają szyby u Malinowskiej! - wrzasnął. - Mnie o mało nie pobili, kurza melodia! -Kto? - Gang. Obcy. Niech pan dzwoni po policję, redaktorze! Trzy telefony i trzy różne odpowiedzi: nie ma radiowozu, ekipa już jedzie, właśnie mamy akcję na Dworcu Centralnym. Nikt nie przyjechał