Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Początkujący są czasami przerażeni, gdy dowiadują się, że zrąb różańca składa się ze 150 Zdrowaś Maryjo podzielonych na piętnaście tajemnic, a każda z nich zawiera dziesięć "zdrowasiek". Każdą tajemnicę (albo "dziesiątkę", jak jest czasem nazywamy) poprzedza Ojcze nas, a kończy Mała Doksologia (Chwała Ojcu - patrz tablica na str. 17). To dość dużo powtarzania, nawet wtedy, gdy ktoś zachowuje najczęściej praktykowany zwyczaj medytowania tylko przez jedną trzecią różańca każdego dnia. Jedna trzecia różańca, składająca się z pięciu dziesiątek (tajemnic), jest technicznie zwana "koronką". Próbować powiedzieć komuś niedoświadczonemu, że to powtarzanie szybko przestaje być monotonne i faktycznie staje się efektywne i godne pożądania, wydaje się być mówieniem nie na temat. Ale pewne wyjaśnienie tego, dlaczego powtarzanie miałoby być aż w takim stopniu satysfakcjonujące, może być w tym miejscu szczególnie przydatne. Powtarzanie jest najbardziej stosowną rzeczą, jaką my ludzie dysponujemy, aby osiągnąć coś, co odpowiada poruszaniu się w czasie. Nie mogę wrócić do mojego dzieciństwa i na powrót znaleźć się na cudownym przyjęciu urodzinowym, które wtedy wydano na moją cześć, ale mogę postarać się, aby moje dziecko miało również wspaniałe przyjęcie. Robiąc tak, mogę wnieść coś z ducha, ale także jakieś szczegóły z mojej przeszłości do teraźniejszości. Podobnie ludzie ponownie "stwarzają" Boże Narodzenie, Święto Dziękczynienia czy uroczystość zaślubin (w rocznicę ślubu). Kiedy te eksperymenty w poruszaniu się w czasie są niezadowalające, jest tak często dlatego, że powtarzanie powiodło się aż nadto dobrze i odtworzyło moment już nieodpowiedni dla teraźniejszości. Ale takie próby przynoszą zadowolenie wystarczająco często, by uczynić powtarzanie popularnym. W religii jest to wręcz konieczne, aby każde pokolenie było wprowadzone w wydarzenie obecnie dawno już minione, które Modlitwa medytacyjna Zachodu - 4 49 rozpoczęło historię poszczególnych ludzi albo grupy religijnej. Pascha żydowska i Msza katolicka, szczególnie msza rezurekcyjna, to właśnie czynią: obie są ponownymi ustanowieniami czegoś, są powtórkami. Ale prawdą jest, że tkwi w tym coś więcej niż prosta skuteczność przypominania. Na obrzeżach ludzkiego umysłu czas naprawdę przestaje obowiązywać. Przeszłe wydarzenie zachowuje swą moc oznaczania czegoś, docierając do nas poprzez symbole, w których je powtarzamy. A znaczenie, jak wskazują współcześni fizycy, nie jest jedynie symbolizacją. Znaczenie naprawdę oddziaływuje na naturę fizycznych relacji wokoło. A tym bardziej wpływa na ludzkiego ducha (umysły i serca) oraz na ludzkie relacje. Pewien artysta powiedział mi, że kłopot z wieloma niedoświadczonymi malarzami polega na tym, iż pracują nad płótnem tylko raz albo dwa. Zapewnił mnie, że dobry obraz olejny mógłby być malowany sześć lub osiem razy, warstwa na warstwie, zanim artysta dotrze do punktu, do którego jego sztuka prowadziła go od początku. To samo można powiedzieć w ogóle o ludzkich działaniach. Ponieważ nie możemy osiągnąć maksymalnej intensywności wiedzy ani woli (umysł i serce) przez pojedynczy wysiłek, przechodzimy przez ten sam teren wielokrotnie. Taka aktywność może być nudna dla widza, którego zmuszono do przyglądania się, ale nie jest nudna dla aktora. Kiedy umysł staje się biegły w medytacji, każda możliwość powtórzenia może być mile widziana i z przyjemnością wykorzystywana, zupełnie tak jak doświadczony koszykarz cieszy się wrzucaniem piłki za piłką przez obręcz w pozornie nie kończącej się praktyce treningowej. 13. RÓŻANIEC BRAMĄ DO KONTEMPLACJI Medytację określiłem (str. 26) jako "sposób wykorzystywania ogromnych zasobów naszych umysłów i woli w celu 50 uzyskania nowego i głębszego kontaktu z rzeczywistością". Rozpatrywane osobno, słowa te wydają się oznaczać, że medytacja to głównie nasze działanie: my stosujemy się do określonej metody wykorzystywania naszych mocy; wtedy używamy tych sił w nowej formie kontaktu z rzeczywistością. Ale poprawna wersja wygląda inaczej: rzeczywistość (to sformułowanie zawiera w sobie pojęcie Boga!) ma swój własny sposób na uporanie się z tą sprawą. Naprawdę rzeczywistość (zawierająca Boga) może ostatecznie być widziana jako aktywna od początku. Tę naszą otwartość względem aktywności, która pierwotnie nie jest nasza, ale pochodzi z samej Rzeczywistości, określa się tradycyjnym słowem kontemplacja. Przeważająca część tej książki jest wypełniona szczegółami na temat różańca jako naszej aktywnej metody medytacji. Istnieje więc prawdziwe niebezpieczeństwo, że kontemplacja zniknie nam sprzed oczu (patrz rozdział 6). Ponieważ nie można pisać o kontemplacji przed omówieniem szczegółów modlitwy różańcowej, może w międzyczasie pojawić się pokusa, by zapomnieć, że to Bóg (Rzeczywistość), a nie my sami, jest główną siłą działającą w różańcu. W dalszej części tej książki będą się przez cały czas pojawiać przypomnienia o konieczności utrzymania kontemplacyjnej perspektywy