They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

* * * - Tutaj - szepnął Talen, wyłaniając się z ciasnej uliczki. -Na końcu tej alejki mur pałacowy styka się z zewnętrznymi umocnieniami. Róg, w którym się łączą, idealnie nadaje się do wspinaczki. - Będziesz tego potrzebował? - spytała Mirtai, wyciągając ku niemu hak. - Nie. Potrafię dotrzeć na szczyt bez niego, a lepiej nie ryzykować, że jakiś strażnik usłyszy brzęk metalu na kamieniach. Poprowadził ich alejką do zaułka, w którym mur pałacu stykał się z imponującymi fortyfikacjami, odgradzającymi szczyt góry od reszty miasta. - Jak myślisz, ile wysokości ma ten mur? - spytał Kalten, spoglądając w górę zmrużonymi oczami. Dziwnie było po tygodniach przebrania znów oglądać oblicze Kaltena. Sparhawk dotknął nieśmiało własnej twarzy i natychmiast rozpoznał znajomy kształt złamanego nosa. - Jakieś trzydzieści stóp - odparł cicho Bevier. Mirtai badała uważnie narożnik, w którym łączyły się oba mury. - To nie powinno być trudne - szepnęła. - Cała ta budowla została kiepsko zaprojektowana - zgodził się krytycznie Bevier. - Pójdę pierwszy - rzekł Talen. - Nie rób żadnych głupstw - uprzedziła go Mirtai. - Zaufaj mi. Postawił stopę na jednym z wystających kamieni zewnętrznego muru i chwycił się kawałka ściany pałacu. Szło mu to bardzo sprawnie. - Kiedy dotrzemy na górę, sprawdzimy, czy wystawili straże - powiedziała cicho Mirtai. - Potem zrzucimy wam linę. -Wyciągnęła rękę i podążyła w ślad za młodym złodziejem. Bevier odchylił się i spojrzał ku górze. - Księżyc już wzeszedł - oznajmił. - Azali sądzisz, iż obecność naszą ujawnić może? - spytała Kanetia. - Nie, Anarae. Będziemy wdrapywać się po północnej stronie wieży, toteż przez cały czas pozostaniemy w cieniu. Czekali w napięciu z wyciągniętymi szyjami, obserwując pełznących w górę przyjaciół. - Ktoś idzie! - syknął Kalten. - Tam, wzdłuż blanków. Kalten i Mirtai zamarli, niknąc w cieniach ostrego kąta pomiędzy murami. - Ma pochodnię - szepnął Kalten. - Jeśli wystawi ją poza blanki... - Nie dokończył. Sparhawk wstrzymał oddech. - Już w porządku - oznajmił Bevier. - Wraca. - Kiedy dotrzemy na górę, chyba powinniśmy się nim zająć -zauważył Kalten. - Nie, jeśli da się tego uniknąć - nie zgodził się Sparhawk. -Nie chcemy, by ktoś zaczął go szukać. Talen dotarł na szczyt. Przez chwilę przywarł do nierównych kamieni, nasłuchując, po czym prześliznął się nad blankami i zniknął im z oczu. Po kilku nie kończących się minutach Mirtai podążyła jego śladem. Sparhawk i jego towarzysze czekali w ciemności. A potem lina Mirtai zsunęła się po ścianie. - Ruszajmy - rzucił Sparhawk. - Pojedynczo. Cyrgai wznosili swe budowle z wielkich, ledwie ociosanych bloków, które wystawały nierówno ze ścian, sprawiając, że wspinaczka była łatwiejsza, niż można by sądzić. Sparhawk nie zawracał sobie nawet głowy liną. Dotarłszy na szczyt, przeturlał się przez mur. - Czy wartownicy patrolują to miejsce wedle jakiegoś rozkładu? - spytał Mirtai. - Wygląda na to, że każdemu z nich przydziela się jeden odcinek muru - odparła. - Ten tutaj nie chodzi zbyt szybko. Tylko zgaduję, ale powiedziałabym, że mamy jeszcze kwadrans. - Moglibyśmy się gdzieś przedtem schować? - Pierwsza wieża ma drzwi. - Talen wskazał przysadzistą budowlę wyrastającą ze skraju muru. - Otwierają się na klatkę schodową. - Przyjrzałeś się już tyłom umocnień? Talen przytaknął. - Po tej stronie nie ma tarasu, a jedynie gzyms szeroki na parę stóp, w miejscu, gdzie mur zewnętrzny łączy się z tylną ścianą pałacu. Będziemy mogli przejść po nim aż do środkowej wieży. Potem znowu zaczynamy wspinaczkę. - Czy kiedy wartownik zawraca, ogląda się za siebie? - Ostatnim razem tego nie zrobił - odparła Mirtai. - Obejrzyjmy zatem te schody - zdecydował Sparhawk. -Gdy tylko dołączą do nas pozostali, schowamy się tam, póki wartownik nie pomaszeruje z powrotem. To nam da pół godziny na dotarcie do środkowej wieży. Nawet jeśli następnym razem wyjrzy za róg, powinniśmy znajdować się już poza zasięgiem światła pochodni. - O niczym nie zapomina, prawda? - rzucił wesoło Talen do Mirtai. - Co się dzieje z tym chłopakiem? - spytał Sparhawk złoci-stoskórą olbrzymkę. - Wiąże się z tym spore podniecenie, kochaniutki - odparła. -Krew szybciej krąży w żyłach. - Kochaniutki? - Zawodowy dowcip, Sparhawku. Nie zrozumiałbyś. * * * Zwiadowcy Vaniona powrócili o zachodzie słońca, meldując nawiązanie kontaktu z Kringiem na południu i Atanami królowej Betuany na północy. Pierścień stali wokół Zakazanych Gór zaciskał się nieubłaganie. Księżyc wschodził już nad pustynią, gdy Betuana i Engessa przybyli z prawej flanki Vaniona, a Kring i Tikume nadjechali z lewej. - Tynian rycerz wkrótce do nas dołączy, Vanionie mistrzu -zameldował Engessa. - Wraz z Ulathem rycerzem rozmawiali z Bergstenem kapłanem po ich prawej. Ulath rycerz pozostał z trollami, by zapobiec incydentom. - Incydentom? - spytała Sephrenia. - Trolle są głodne. Ulath rycerz dał im do jedzenia oddział bestii Kisła, lecz ich smak nie odpowiadał trollom. Ulath rycerz próbował je przeprosić, ale nie wiem, czy trolle zrozumiały. - Czy widziałeś już Berita i Khalada, przyjacielu Vanionie? -spytał Kring. - Nie. Ale Aphrael mówiła, że jadą tuż przed nami. Jej kuzyn doprowadził ich do miejsca, w którym podobno znajduje się ukryta brama. - Jeśli wiedzą, gdzie jest brama, moglibyśmy wejść do środka - zaproponowała Betuana. - Lepiej zaczekajmy, moja droga - odrzekła Sephrenia. -Aphrael da mi znać, gdy tylko Sparhawk uwolni Ehlanę i Alean. Wkrótce zjawił się Tynian, galopujący przez bezkresne cmentarzysko. - Bergsten zajął już pozycję - zameldował, zeskakując z siodła