They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Powiedział, że wszystkie papiery są już wypełnione. Musi pan tylko podpisać protokół odbioru zwłok Donalda. - Niech pani mu powie, że najpierw chcę zobaczyć ciało. I zapyta, czy to on przeprowadził sekcję. Kelly rozmawiała przez chwilę z patologiem. - Nie, to nie on - poinformowała Brennana. - W takim razie chcę również zobaczyć protokół sekcji zwłok - stwierdził. Ruszyli za patologiem słabo oświetlonym korytarzem i minąwszy wahadłowe drzwi, znaleźli się w obskurnej sali z otynkowanymi na biało ścianami. Brennana uderzył w nozdrza zapach unoszącego się w wilgotnym powietrzu formaldehydu. Patolog wysunął jedną z tkwiących w ścianie metalowych szuflad, na której leżały zwłoki okryte białym prześcieradłem, po czym ściągnął je z twarzy denata i wyszedł po protokół sekcji. Brennan dał krok do przodu, a potem zatrzymał się. Kelly dostrzegła w jego oczach wahanie. - Dobrze się pan czuje? - zapytała. - Oczywiście - odparł ponuro. Jako gliniarz dobrze wiedział, jak postępować z krewnymi ofiar. Sekret polegał na tym, żeby zachowywać dystans, nigdy nie dać się zaangażować w cudze sprawy. Teraz zorientował się, jak trudno jest przejść tych kilka kroków, które dzieliły go od brata. Nie łączyły go przecież z nim przesadnie bliskie stosunki. Do diabła, bliżej związany był z kolegami zabitymi podczas akcji, a w ich wypadku nigdy nie miał problemów z opanowaniem własnych emocji. Skąd więc te nagłe obiekcje? Czy wynikały z faktu, że Donald był jego bratem? Czy też z poczucia winy świadomości, że zmarł skłócony z młodszym bratem, mimo że tyle razy usiłował się z nim pogodzić po śmierci Gillian? Brennan poczuł jednocześnie gniew i zakłopotanie. Gniew, ponieważ nie potrafił zapanować nad własnymi emocjami. Zakłopotanie, ponieważ wiedział, że znalazł w sobie słaby punkt. Po chwili odsunął od siebie te myśli ani miejsce, ani czas nie były odpowiednie na robienie sobie wyrzutów. Patolog stał w drzwiach, obserwując go. Kelly trzymała w ręku protokół sekcji. Brennan poprosił o chirurgiczne rękawice, a potem wziął głęboki oddech i podszedł do otwartej szuflady. Na twarzy Donalda widać było wyraźnie obrażenia, które mogły powstać w ciągu kilku godzin po śmierci, kiedy ciało zderzało się z różnymi płynącymi z prądem rzeki przedmiotami. Przyglądając się odbarwionym policzkom brata, nie czuł już żadnych emocji, ale specjalnie go to nie zdziwiło. Zdołał powrócić do swojej roli beznamiętnego nowojorskiego gliniarza. To nie był jego brat; miał przed sobą kolejne zwłoki w kostnicy. Tylko tak mógł sobie z tym poradzić. Przekręcił głowę Donalda na bok. Nad lewym uchem znajdowała się rana, wokół której wygolono włosy. - Co piszą w protokole o ranie na głowie? - zapytał. - Wgniecenie czaszki, w wyniku którego powstał... Kelly urwała na chwilę. - Przepraszam, ale nauczyłam się portugalskiego w osiedlach nad rzeką. Nie używa się tam na ogół medycznej terminologii. - Prawdopodobnie wewnętrzny krwotok - powiedział Brennan, zerkając na protokół. -Na ogół powstaje w wyniku potężnego uderzenia. - Piszą tu coś o silnym uderzeniu w czaszkę potwierdziła. - I że tego rodzaju wewnętrzne krwawienie powoduje zwykle chwilową utratę przytomności. I jeśli uderzenie nastąpiło, kiedy znajdował się w wodzie, mogło to być prawdopodobnym powodem utonięcia. - To tylko jedna z teorii - mruknął Brennan, odsuwając dalej prześcieradło. - Mógł też zostać uderzony, zanim wpadł do wody. - Chce pan powiedzieć, że ktoś go zamordował? - zapytała z niedowierzaniem. Brennan nie odpowiedział na jej pytanie. Przyglądał się uważnie rękom brata. Też były posiniaczone, ale jego uwagę zwróciły liczne drobne skaleczenia na przedramionach i dłoniach. Zapytał Kelly, co ma o nich do powiedzenia patolog. - Że podrapał się prawdopodobnie o krzaki albo spadając ze skarpy do wody - odparła. - Możliwe - zgodził się Brennan. - Co piszą tam na temat płuc? - Były spuchnięte i wypełnione wodą. Zaobserwowano też purpurowe nacieki na dużej powierzchni... przepraszam, nie znam tego słowa. - Chodzi pewnie o opłucną - stwierdził. - To błona, która pokrywa płuca. Purpurowe plamki na opłucnej świadczą, że śmierć nastąpiła w wyniku utonięcia. - Piszą tutaj, że woda była również obecna w przełyku i żołądku. - Czy przeprowadzono test okrzemkowy? - Nie mam pojęcia, co to znaczy nie tylko po portugalsku, ale i po angielsku -zaprotestowała. - Okrzemki to gatunek alg, występują w wodzie wyjaśnił. - Przemieszczają się wraz z krwią po całym ciele tonącego tak długo, jak długo bije jego serce. Jeśli okrzemki znajdujemy w takich częściach ciała, jak wątroba czy mózg, stanowi to niezbity dowód, że dana osoba utonęła. Ale jeśli ktoś był martwy, zanim wpadł do wody, okrzemki docierają najwyżej do płuc, nigdzie indziej, ponieważ ustaje krążenie krwi. - Jak na gliniarza dużo pan wie o patologii - stwierdziła. - Uczestniczyłem w wielu sekcjach zwłok - odparł beznamiętnym tonem. - Zapytam go - powiedziała. Patolog wziął od niej protokół i pokazał odpowiedni fragment. - Zrobili ten test. W próbkach pobranych z nerek, wątroby oraz mózgu stwierdzono obecność okrzemek. - W takim razie zgadzam się z ich wnioskami. Donald utonął - stwierdził Brennan, zakrywając z powrotem prześcieradłem twarz brata. Kelly zamieniła kilka słów z patologiem, który potem wyszedł z pomieszczenia. - Protokół odbioru zwłok podpiszemy w recepcji oznajmiła. - W takim razie chodźmy - odparł Brennan, zdejmując jednorazowe rękawiczki i wyrzucając je do stojącego przy drzwiach kosza na śmieci. - Uważa pan, że kryje się za tym coś więcej, prawda? - zapytała. - Chyba nie - mruknął. - Zachowuję się po prostu jak typowy gliniarz. Jeśli nawet coś było nie w porządku, nie mamy na to żadnych dowodów. Skaleczenia na dłoniach i przedramionach mogły rzeczywiście powstać, kiedy łapał się gałęzi, spadając ze skarpy. Dokładnie tak, jak piszą w protokole. - A rana na głowie? - Mógł uderzyć głową w kłodę, wpadając do wody. To całkiem możliwe, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że utonął w wyniku wewnętrznego krwotoku. - Brennan pchnął wahadłowe drzwi i ruszył w ślad za Kelly korytarzem. - A jeśli nawet dostał czymś w głowę, zanim wpadł do wody, nie sądzi pani chyba, że brazylijska policja wyśle do dżungli ekipę śledczą, żeby przesłuchać Indian Yanomamo na podstawie tak nikłych dowodów? W Nowym Jorku na pewno uznalibyśmy to za nieszczęśliwy wypadek. - Co pan teraz zrobi? - zapytała. - Chce pan wrócić z ciałem Donalda do Ameryki? - Nie odpowiedział