Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zdawało się, że wieki minęły, nim powóz wreszcie się zatrzymał. Jeden z mężczyzn otworzył drzwiczki, a drugi pomagał mu wyciągnąć Phoebe. Udało im się to wspólnym wysiłkiem i ponieśli ją schodami na górę. Rozglądała się na boki w długim korytarzu, próbując ustalić, gdzie jest. Minęli szereg drzwi, wszystkie były pozamykane. Zza jednych dobiegł skrzeczący kobiecy śmiech. Zza innych dobiegło uderzenie pejczem o skórę i stłumiony jęk mężczyzny. - Co wy tam macie? - spytał zapijaczony kobiecy głos. - Kolejna panienka? - Zgadza się. Ale to nie twój interes - odparł jeden z niosących Phoebe. - Nie wiedziałam, że Alice musi je już porywać na ulicy - mruczała pod nosem kobieta. - Zawsze było pełno chętnych do pracy w ,,Pluszowym Piekle". - To specjalny przypadek. Alice mówi, że ma klienta o szczególnych upodobaniach. Phoebe usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Wniesiono ją do ciemnego pokoju i położono na łóżku. Leżała bez ruchu, starając się zorientować w mroku. - To by było na tyle - powiedział z ulgą jeden z męż czyzn. - Pora wziąć forsę i zmykać. Drzwi zamknęły się za nimi z głośnym trzaskiem. Po chwili Phoebe usłyszała przekręcany klucz. Kroki znikły w korytarzu. Zapadła cisza. 294 GlNEVRA Phoebe powoli usiadła. Puls bił jej jak oszalały, serce mocno waliło. Miała wrażenie, że zaraz się udusi z powodu knebla. Na domiar złego nie mogła się pozbyć obezwładniającego uczucia strachu. Otaczała ją pajęczyna mroku. Zastanawiała się, czy nie zemdleje. Powoli, z trudem, udało jej się okiełznać lęk, który graniczył z szaleństwem. Musi zachować spokój albo będzie zgubiona. Po pierwsze trzeba się pozbyć knebla i sznurów, pętających nadgarstki i kostki. Przeturlała się na skraj łóżka i spuściła nogi na podłogę. Skoro jest łóżko, w pobliżu powinien być nocny stolik ze świecą i innymi przydatnymi przyborami. Najbardziej chciałaby znaleźć nóż. Stolik był tam, gdzie się go spodziewała. Phoebe udało się wcisnąć gałkę szuflady pod knebel i wypchnąć z ust brudną szmatę. Zaczerpnęła głęboko powietrza i odwróciła się do szuflady plecami. Skrępowanymi rękoma udało jej się ją wysunąć. W środku znalazła buteleczkę, prawdopodobnie po laudanum. Zgrzyt przekręcanego klucza przerwał dalsze poszukiwa nia. Phoebe pośpiesznie zasunęła szufladę i opadła na łóżko. Światło z korytarza padło na kapę przez otwarte drzwi. W drzwiach stała kobieta. - Witam w ,,Pluszowym Piekle" - powiedziała. - Cieszę się, że mam panią tutaj. Nareszcie. Kosztowało mnie to mnóstwo czasu i pieniędzy. Kobieta weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Phoebe usłyszała, jak zapala świecę. Płomyk wydobył z mroku aureolę złocistych włosów i ładną twarz tajemniczej Alice. - Widzę, że robisz postępy, Alice - powiedziała spokojnie Phoebe. - Przypuszczam, że prowadzenie domu publicznego to lepszy interes od pozycji służącej. - Dużo lepszy. - Alice uśmiechnęła się nieznacznie. - Kobieta w mojej sytuacji musi korzystać z nadarzających się okazji. 295 AMANDA QUICK Phoebe przyjrzała się jej uważnie. - Co masz zamiar ze mną zrobić? - Miałam bardzo sprytny plan - powiedziała Alice, podchodząc do łóżka i przypatrując się z góry Phoebe. - Ale obawiam się, że już jest za późno. Neil może lada chwila odkryć, co się święci, więc będę musiała odejść od swego pierwotnego planu i postąpić inaczej. Phoebe nie poruszyła się. - O czym ty mówisz? Co to za pierwotny plan? - Chciałam panią tak nastraszyć, żeby pani sprzedała tę księgę. Mam tu wśród moich klientów w ,,Pluszowym Piekle" paru kolekcjonerów i wiem, że są często dość ekscentryczni i przesądni. - Chciałaś zrealizować przekleństwo? - Tak. Wie pani, Neil mi o tym opowiedział. On bardzo dużo mówił o tej księdze. Po wykonaniu drugiej części klątwy chciałam pani posłać kartkę. Chciałam, żeby pani myślała, że jakiś tajemniczy zbieracz pragnie od pani nabyć Panią na wieży. Myślałam, że w takich okolicznościach będzie pani rada ją sprzedać, po prostu, żeby się jej pozbyć. - To ty byłaś trzy lata temu kochanką Neila? - Ach, tak - powiedziała z goryczą Alice. - Byłam jego kochanką przez cały ten czas, kiedy on udawał, że jest pani wiernym Lancelotem. Powiedział mi, że ma plan, jak wydobyć od pani ojca pieniądze. Mówił mi, że się ze mną ożeni, jak tylko zrealizuje ten plan. Twierdził, że to mnie kocha, nie panią. A ja mu głupia uwierzyłam. - To wszystko jest takie skomplikowane - wyszeptała Phoebe. - Sama już nie wiem, komu i w co wierzyć. A skąd się dowiedziałaś o katakumbach? - Z gadaniny służby w wiosce niedaleko od Diabels kiego Tumanu. Alice usiadła w fotelu z godnością damy. - Jestem nie najgorszą aktorką. Przez parę dni bez trudu odgrywałam rolę dziwki, włóczącej się po gospodach. Dowiedziałam się o zamku wszystkiego, co trzeba. - Rozumiem. - Z początku chciałam po prostu zepchnąć panią 296 GiNEVRA z wysokiego brzegu do morza. Ale kiedy się dowiedziałam o katakumbach i o tajemnym przejściu, postanowiłam z tego skorzystać. Wie pani, ja wcale nie chciałam pani zabić. Raczej nastraszyć. - Mogłaś mnie zabić wtedy, kiedy w nocy wznieciłaś pożar w sypialni. - Raczej nie - powiedziała Alice, wzruszając ramionami. - Zakładałam, że mąż jest z panią i że jeszcze nie śpicie. W końcu jest pani świeżą małżonką, a krążą plotki, że Wylde świata za panią nie widzi. - Co chcesz teraz zrobić? - spytała Phoebe. - Będę panią więzić dla okupu, to jasne. Pani mąż otrzyma karteczkę, gdzie będzie napisane, że może panią odzyskać w zamian za księgę. Trochę to wszystko utrudnia sprawę, ale naprawdę nie mam innego wyjścia. Jak już mówiłam, Neil wpadł na trop mojego planu i czas nagli. Phoebe wpatrywała się w nią uważnie. - Powiedz mi, Alice, po co ci ta księga? Dlaczego tak ci na niej zależy? - Nie wiem - padła prosta odpowiedź. - Wplątałaś się w taką sprawę i nie wiesz dlaczego? - spytała Phoebe, nie wierząc własnym uszom. - Wiem tylko, że Neil bardzo pragnie Pani na wieży. To mi wystarcza. Palce Alice zacisnęły się na oparciu fotela, a jej oczy rozbłysły powściąganym gniewem. - Odkąd wrócił, o niczym innym nie potrafi mówić, tylko o odzyskaniu tej przeklętej księgi. Teraz będzie miał ze mną do czynienia, jeśli chce ją dostać, a ja wyciągnę z niego za nią słoną, bardzo słoną cenę. Phoebe zastanawiała się, czy kobieta, z którą rozmawia, jest normalna. - Myślałam, że Neil chce mieć tę księgę tylko z powo dów sentymentalnych. - Kryje się za tym jeszcze coś - powiedziała Alice. - Musi się kryć. To niemożliwe, żeby Neil przez cały ten czas zachował tyle niezmąconego uczucia do pani. To tylko gra, ja o tym wiem. 297 AMANDA QUICK - Alice, mam wrażenie, że powoli szalejesz z tego pragnienia zemsty na Neilu - powiedziała cicho Phoebe. -Alice może.i Byćwstała znów podeszła do łóżka. - Kobieta mojego zawodu wiele nocy spędza w piekle. Można od tego zwariować. Tylko najsilniejsze przeżywają. - Ale ty przeżyłaś. - Tak - wyszeptała Alice. - Przeżyłam