They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Poglądów tych, na szczęście, nie podzielali królowie z dynastii Jagiellonów. Niechętny, wręcz wrogi stosunek do prawosławia i jego wyznawców istniał nie tylko w wieku XV czy też XVI, ale również w XVII. Wręcz nasilił się w dobie kwitnącej kontrreformacji, kiedy to wszystkich odszcze-pieńców od pnia katolickiego traktowano jako nieprzyjaciół Krzyża. Przypomnijmy sobie chociażby taki oto fragment pamiętnika Jana Chryzosto-ma Paska: „Klęknąłem ks. Piekarskiemu służyć do mszej; ujuszony (zakrwawiony - R. R.) ubieram księdza, aż wojewoda rzecze: Panie bracie, przynajmniej ręce umyć. Odpowie ksiądz: »Nie wadzi to nic, nie brzydzi się Bóg krwią rozlaną dla imienia swego«"18. A pamiętajmy, że była to krew luterańskich chrześcijan! Czyż więc można się dziwić, że wyprawy przeciw Kozakom w czasach powstania Chmielnickiego traktowane były jak krucjaty religijne? Janowi Kazimierzowi towarzyszył w wyprawie be-resteckiej cudowny obraz Matki Boskiej z klasztoru Bazylianów, a ówcześni kronikarze przekazują nam wiele informacji o pojawianiu się znaków cudownych wieszczących sukces strony polskiej. Widziano na przykład niewiastę, którą utożsamiono oczywiście z Matką Boską, okrywającą swym płaszczem cały obóz polski. Nie brak było zresztą podobnych akcentów również w obozie przeciwnika. Z armią Chmielnickiego, jak twierdzą źródła, szło wielu popów - z patriarchą aleksandryjskim i metropolitą kijowskim Sylwestrem Kosowem na czele, a trzy wielkie dzwony zwoływały codziennie do modlitwy w ogromnej cerkwi polowej zbudowanej z kilkuset namiotów. Lata wzajemnej wrogości między obu odła- ' Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki, Warszawa 1987, s. 18. 96 mami chrześcijaństwa wydały więc, jak widzimy, zatrute owoce wzajemnej nienawiści i spowodowały, że kampania 1651 roku nabrała zdecydowanie cech wielkiej wojny religijnej. Powróćmy jednak do interesującego nas problemu skutków społecznych i ekonomicznych długotrwałego braku faktycznego równouprawnienia. Niestety, były one bardzo niekorzystne dla szlachty ukraińskiej, a tym samym dla narodu ukraińskiego, który w coraz większym stopniu pozbawiany był własnej, naturalnej dla tego okresu, elity społecznej. Mając utrudniony dostęp do urzędów i korzystając w mniejszym stopniu (lub c/asem nie korzystając wcale) z nadań królewskich, prawosławne rody ho jarskie albo przechodziły na katolicyzm (a więc wynaradawiały się), albo też, rozmnażając się i dzieląc posiadane majątki, coraz bardziej ubo-/aly spadając do roli drobnej lub nawet bardzo drobnej szlachty. Hru-s/.cwski analizując dane dotyczące popisów szlachty, czyli przeglądów pospolitego ruszenia, podaje, że w 1621 roku na 43 Cząjkowskich z ziemi lwowskiej zaledwie trzech zjawiło się konno. Z 40 Witwickich z tejże samej ziemi konno nie przybył nikt. Niektórych przedstawicieli „herbowego ludu" pochodzenia ruskiego nie stać było podobno nawet na szable. 11 ruszewski wymienia na poparcie swych twierdzeń nazwiska Iwana Woł-kowicza Jaśnickiego, Romana Hoszowskiego i Fedora Bratkowicza, któ-i /y na popis w 1628 roku przybyli uzbrojeni jedynie w kije19. Można wprawdzie twierdzić, że ubodzy czy nie, z szablą lub bez, nadal liyli oni „herbowym ludem" i nadal mogli pełnić rolę elity politycznej narodu. Niestety, prawda jest nieco inna. Ubóstwo tej części szlachty nie pozwoliło jej zdobyć wykształcenia i takiego stopnia kultury, jakim dysponowali jej „bracia" - Polacy i spolszczeni Rusini. Nic więc dziwnego, /c dość rzadko wykorzystywała one nawet te prerogatywy, które jej przysługiwały i schodziła na drugi plan ustępując miejsca (i stanowiska) zamożniejszej szlachcie polskiej i spolszczonej. A to z kolei pogłębiało jej t i-gres społeczny i majątkowy. Doprawdy zamknięte koło! .lak już wspomniałem, polonizacji rodów bojarskich przez zmianę wy- 11 ania sprzyjała również sytuacja w Kościele prawosławnym. Mówiąc oględ- u i e, nie była ona w omawianym okresie naj lepsza. Przyjrzyjmy się najpierw \luacji, w jakiej znaleźli się przedstawiciele prawosławnej hierarchii ko- ■ ■ iclnej. Nie zajmowali oni miejsc w senacie, nie mieli więc wpływu na "M.Hruszewski, Szlachta ukraińska na przełomie XVI i XVII wieku..., s. 175-176. 97 decyzje władz państwowych. Nie mieli wiele do powiedzenia (w sprawach politycznych oczywiście) nawet w swych diecezjach. Stolce biskupów prawosławnych przestały więc być atrakcyjne dla przedstawicieli rodów magnackich, a nawet i dla bardziej zamożnych szlacheckich, nie stanowiły bowiem skutecznej trampoliny do zrobienia kariery politycznej. Ich przedstawiciele nie garnęli się więc do kariery duchownej. A to z kolei powodowało dalszy spadek autorytetu hierarchii prawosławnej. Powstał więc następny swoisty zaklęty krąg, z którego można było wyjść jedynie poprzez zupełne i faktyczne równouprawnienie obu odłamów chrześcijaństwa. Ale tego nie umiano i (przyznajmy to wprost) nie chciano dokonać bo—przypomnijmy jeszcze raz - uprzywilejowaną i panującą religią w państwie była religia katolicka. Dla rodów ruskich była to wyraźna wskazówka, że karierę, również i duchowną, można robić znacznie łatwiej i skuteczniej polonizując się i przechodząc na łono kościoła rzymskokatolickiego. Nie najlepiej działo się zresztą nie tylko na szczytach Kościoła greckiego. Wieki XV i XVI to okres poważnego upadku poziomu moralnego, etycznego i umysłowego niższego duchowieństwa prawosławnego