They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Nawet kiedy liczba chłopców i możliwości ich zatrudnienia były dobrze dopasowane, jak w tym roku, nie było gwarancji. Dla tych, którzy mieli wątpliwości, był to czas pełnego napięcia oczekiwania. Pug bezmyślnie szurał nogami w kurzu dziedzińca. W przeciwieństwie do Tomasa, któremu udawało się wszystko, za co się zabrał, on starał się zawsze zbyt mocno i w rezultacie partaczył robotę. Rozejrzał się i spostrzegł, że kilku innych chłopców również okazywało zdenerwowanie. Niektórzy opowiadali sobie pieprzne kawały udając, że nie obchodzi ich, czy zostaną wybrani czy nie. Inni, podobnie jak Pug, stali zatopieni we własnych myślach, starając się nie zastanawiać się nad tym, co zrobią ze sobą, jeżeli nie zostaną wybrani. Pug, jeżeli nie zostanie wybrany, podobnie jak inni będzie mógł swobodnie opuścić Crydee i próbować szczęścia w innym mieście. Jeżeli zdecyduje się pozostać, będzie musiał albo uprawiać ziemię książęcą jako wolny chłop, albo zostać rybakiem na jednej z miejskich łodzi. Żadna z tych perspektyw zupełnie mu nie odpowiadała, ale też nie mógł sobie wyobrazić opuszczenia Crydee. Pug pamiętał, co poprzedniego wieczora powiedział mu Megar. Stary kucharz ostrzegł go, aby nie trapił się zbytnio Wyborem. W końcu, wskazał, wielu terminatorów nie dochodziło nigdy do stopnia czeladnika, a w ogóle, kiedy na to spojrzeć szerzej, to w Crydee było więcej ludzi bez fachu niż z fachem. Megar uwypuklił mocno fakt, że wielu synów rybaków i rolników zaniechało uczestnictwa w Wyborze, aby pójść w ślady swych ojców. Pug zastanawiał się, czy dzień Wyboru samego Megara był już tak dawno, że stary zapomniał, jak to nie wybrani chłopcy stoją pod ostrzałem spojrzeń mistrzów rzemiosł, mieszczan i świeżo wybranych terminatorów czekając, aż zostanie wywołane ostatnie imię, a oni, okryci hańbą, zostaną odprawieni z kwitkiem. Pug usiłował ukryć zdenerwowanie. Przygryzł dolną wargę. Nie należał co prawda do tych, którzy w przypadku pominięcia przy Wyborze mieliby rzucić się w przepaść z urwiska Boleści Żeglarza, jak to zdarzyło się już kilka razy w przeszłości, nie mógł jednak znieść myśli, że będzie musiał stanąć twarzą w twarz z wybranymi chłopcami. Stojący koło swojego niższego przyjaciela Tomas uśmiechnął się do niego. Wiedział dobrze, że Pug jest szalenie zdenerwowany, ale nie był w stanie w pełni mu współczuć, ponieważ w nim samym narastało ogromne napięcie. Ojciec powiedział mu, że mistrz miecza Fannon jego właśnie wywoła jako pierwszego. Co więcej, mistrz przyznał po cichu, że jeśli Tomas sprawi się dobrze w nauce i ćwiczeniach, może nawet zostać członkiem gwardii przybocznej Księcia. Byłby to dla niego niezwykły honor i wyróżnienie, dające mu jednocześnie szansę na awans. Niewykluczone, że już po piętnastu, dwudziestu latach służby w gwardii mógłby się dochrapać stopnia oficerskiego. Szturchnął Puga pod żebra. Na górującym ponad dziedzińcem krużganku pojawił się właśnie herold. Dał znak wartownikowi, a ten otworzył małą furtkę w wielkiej bramie. Weszli Mistrzowie Rzemiosł. Przecięli podwórzec i zajęli miejsce u stóp szerokich schodów, wiodących do zamku wewnętrznego. Jak kazał zwyczaj, oczekując na przybycie Księcia, stali obróceni tyłem do chłopców. Ogromne dębowe wrota zamku głównego zaczęły się rozwierać ociężale i z godnością. Na zewnątrz wybiegło kilku wartowników w złotobrunatnych barwach Księcia. Sprawnie zajęli swoje stanowiska na schodach. Na kaftanach straży widniał herb miasta - złocista mewa Crydee, a nad nią niewielka złota korona, symbolizująca przynależność Księcia do królewskiego rodu. - Słuchajcie mnie! - zakrzyknął herold pełnym głosem. - Słuchajcie! Jego Miłość Borric conDoin; trzeci książę Crydee; książę Królestwa; pan Crydee, Carse i Tulan; strażnik Zachodu; generał Armii Królewskich; potencjalny następca tronu w Rillanon... Kiedy lista jego godności i funkcji skończyła się, Książę, który do tej pory stał cierpliwie w głębi wrót, wystąpił do przodu i stanął w pełnym słońcu. Książę Crydee był już po pięćdziesiątce, lecz ciągle poruszał się z gracją i pewnością urodzonego wojownika. Gdyby nie siwizna, która przyprószyła na skroniach ciemnokasztanowe włosy, można by przypuszczać, że jest o dwadzieścia lat młodszy. Ubrany był od stóp do głów w czerń. Czcił tym żałobnym ubiorem pamięć swej ukochanej żony, Catherine, którą utracił siedem lat temu. U jego boku, w czarnej pochwie, wisiał miecz ze srebrną rękojeścią. Na palcu błyszczała jedyna ozdoba, na jaką sobie pozwalał - książęcy pierścień. Herold podniósł głos. - Ich Królewskie Wysokości, książęta Lyam conDoin i Arutha conDoin, następcy Domu Crydee; kapitanowie Królewskiej Armii Zachodu; książęta domu królewskiego w Rillanon. Obydwaj synowie wysunęli się do przodu i stanęli za ojcem. Dwaj młodzieńcy byli tylko o sześć i cztery lata starsi od terminatorów, ponieważ Książę ożenił się późno. Różnica pomiędzy kandydatami do terminu, stojącymi niepewnie na środku dziedzińca, a synami Księcia nie sprowadzała się jedynie do kilkuletniej różnicy wieku. Obaj młodzi Książęta byli spokojni, opanowani i pewni siebie. Starszy z nich, Lyam, stał po prawicy ojca. Był potężnie zbudowanym mężczyzną o jasnych włosach. Szeroki uśmiech nieodparcie przywodził na pamięć jego matkę. Zawsze wyglądał tak, jakby za moment miał wybuchnąć śmiechem. Ubrany był w jasnoniebieską tunikę i żółte nogawice. Twarz okalała mu krótko przycięta, równie jasna, jak sięgające do ramion włosy, broda. Podczas gdy Lyam był dzieckiem światła i dnia, Arutha był synem cienia i nocy. Wzrostem prawie dorównywał bratu i ojcu. Gdy oni byli jednak przy tym silnej postury, on był smukły i długonogi, niemal chudy. Miał na sobie brunatną tunikę i nogawice rdzawego koloru. Jego włosy były ciemne, a twarz gładko ogolona. Arutha we wszystkim, co robił, był szybki. Jego siła polegała właśnie na szybkości: szybkości rapiera i bystrości umysłu. Był trochę oschły i miał cięty język. Lyam był otwarcie kochany i uwielbiany przez poddanych Księcia, Aruthę zaś darzono raczej szacunkiem i podziwiano za zdolności, nie żywiąc jednak w stosunku do niego cieplejszych uczuć. Obaj synowie posiadali razem złożoną naturę rodzica. Bo też i Książę był jednakowo zdolny do okazywania rubasznego poczucia humoru Lyama, jak i do mrocznych nastrojów Aruthy. Temperamenty obu synów były dokładnym przeciwieństwem. Jeden i drugi wszakże byli bardzo wartościowymi ludźmi, a ich talenty miały się w przyszłości przydać Księstwu i Królestwu. Książę darzył obu jednakową wielką miłością. Znowu dał się słyszeć głos herolda. - Księżniczka Carline, córka domu królewskiego. - Wysmukła, pełna wdzięku dziewczyna, która wkroczyła z gracją na dziedziniec, była w tym samym wieku, co stojący niżej chłopcy. Już teraz jednak, z jej godnej postawy i gracji przebijały cechy kogoś stworzonego do władania innymi