Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Bernard był synem skaza- nego na banicję do trzeciego pokolenia, zarazem podejrzanym o sprzyjanie zakonowi krzyżackiemu. Kazimierz nie wyraził zgody na jego nominację, tym bardziej, że kapituła płocka wybrała już wcześniej na biskupstwo życzliwego królowi polskiemu Imisława. Spór o ob- sadę biskupstwa płockiego trwał 6 lat. Król nie szczędził środków oraz przyrzeczeń finansowych i ostatecznie w 1362 roku papież Innocenty VI odwołał Bernarda. Sprawa nie sprowadzała się jedynie do obrony zasad, miała swój wyraźny polityczny wymiar. Mazowsze płockie, w 1351 roku włączone do Korony, a dopiero w 1356 roku uwolnione od czeskiej zwierzchności lennej, było przedmiotem szczególnej troski króla. Świadczy o tym choćby wielka inwestycja, jaką stanowiło otoczenie miasta Płocka murem. Sprawa obsady biskupstwa płockiego nosiła cechy szczególne, nie należy stąd jednak wnosić, że w innych przypadkach król był ustępliwy. Na stanowiskach bisku- pich, niezwykle ważnych z punktu widzenia racji kościelnych i państwowych, chciał mieć zawsze ludzi sobie oddanych. Wygrywał w tym celu umiejętnie naturalne napięcie, jakie istniało między kapitułami, którym przysługiwało prawo wyboru biskupów, a Stolicą Apostolską, w okresie awiniońskim chętnie korzystającą z rozszerzającego 368 Odbudowa Królestwa Polskiego spory o dziesięciny sojusz z Walde- marem IV Atterdagiem (1350;1363) się zakresu praw do rezerwacji i powoływała biskupów w drodze prowizji. Polityka Kazimierza Wielkiego była w tym zakresie giętka i zależnie od tego, czyj kandydat bardziej mu odpowiadał, popierał jedną lub drugą stronę. Życzliwość polskich kapituł, które przecież dokonywały elekcji biskupów, starał się król zjednać w ten sposób, iż nierzadko w suplikach do Stolicy Apostolskiej prosił o godności kanonickie dla konkretnych, imiennie wyszczególnionych osób. Bliskiego współpracownika znalazł Kazimierz Wielki w arcybiskupie Jarosławie Bogorii. Metropolita gnieźnieński wspierał inicjatywy królewskie w sprawie reformy monarchii i sam był zapewne przez króla inspirowany do pewnych reform kościelnych na korzyść państwa. Bez porozumienia nie byłoby możliwe opodatkowanie łanów kmiecych w dobrach Kościoła, co miał zredukować w przyszłości następca Kazimierza, Ludwik I Wielki (1381). Bez ścisłej współpracy niemożliwa byłaby zamiana dziesięciny snopowej na pieniężną, która w krótkiej perspektywie czasowej wydawała się dla Kościoła niekorzystna; ostro protestowali przeciwko niej biskupi krakowscy - Jan Grotowic i Bodzęta. Spór króla z Kościołem krakowskim oraz zakaz wydany kmieciom w sprawie odwożenia do instytucji kościelnych dziesięciny snopowej nie przerodziły się jednak w konflikt kościelno-polityczny w skali państwa. Drastyczny moment w stosunkach Kazimierza z Kościołem polskim, kiedy król kazał utopić księdza Mikołaja Baryczkę, nie zniweczył współpracy arcybiskupa gnieźnieńskiego z monarchą. W stosunkach ze Stolicą Apostolską w licznych suplikach i listach Kazimierz Wielki zwracał się do papieża z uniżonością, a nawet pokorą. Zabiegał o zwolnienia od świadczeń, o obsady stolic biskupich i niższych stanowisk kościelnych, odwoływał się od wcześniejszych decyzji. Gdy było to konieczne, nie szczędził grosza na sprawy kościelne, ale w zasadniczych kwestiach skutecznie bronił swoich racji. Wzrost znaczenia Polski w stosunkach międzynarodowych W ciągu trzydziestosiedmioletniego panowania Kazimierza 111 Wielkiego znaczenie Polski w stosunkach międzynarodowych bardzo poważnie wzrosło. Znaczenie monarchii piastowskiej w relacjach z innymi państwami budowane było na ścisłym sojuszu z Węgrami, wynikającym z powiązań rodzinnych dworów budzińskicgo i kra- kowskiego, jak też z układu z 1338 roku, dzięki któremu Andegaweni węgierscy za- pewnili sobie sukcesję tronu w Polsce. Istotne stało się również zbliżenie między dworem krakowskim a dworem słupskim Bogusława V, opierające się na małżeństwie księcia słupskiego z córką Kazimierza Wielkiego, Elżbietą (l343). Z Bogusławem V skoligacony był król duński Waldemar IV Atterdag; matką Waldemara była Eufcmia, ciotka Bogusława V. Nie wiemy, czy dzięki tym koneksjom, czy też niezależnie od nich doszło w 1350 roku do sojuszu między Polską a Danią. Umacniając sojuszem z Bogusławem V pozycję Polski na północy, król zadbał o dobre stosunki z Danią, która szachowała zarówno Brandenburgię, jak państwo zakonne. Strony przyrzekły sobie wzajemną pomoc wojskową, wyłączając cały szereg państw i władców, przeciwko którym nie mogła być użyta. Lista ich jest długa i świadczy o tym, jak duży był krąg rzeczywistych lub formalnych sprzymierzeńców ówczesnej Polski, w każdym razie takich, z którymi wzajemne stosunki były jakoś uregulowane. Należeli do nich: król niemiecki i czeski Karol IV Luksemburski, król węgierski Ludwik I 369 r Dzieje Polski piastowskiej Ryć. 231. Środkowowschodnia Europa w 1370 roku. Wielki, margrabia brandenburski Ludwik Wittclsbach, książę świdnicko-jaworski Bolko II Mały, książę gniewkowski Władysław Biały, książę płocki Bolesław III (wasal Czech) i dwaj jego stryjeczni bracia - Siemowit III i Kazimierz I, oraz Bogusław V słupski, określony w tym akcie jako "szczeciński". Do sprzymierzeńców Polski nie zaliczał się wówczas zakon krzyżacki, mimo zawartego z nim "wieczystego pokoju" w 1343 roku. Można więc domniemywać, że główne ostrze sojuszu z Danią było wymierzone właśnie w państwo zakonne, bowiem Kazimierz Wielki nie pogodził się nigdy z utratą Pomorza Gdańskiego, o czym może świadczyć fakt, że wbrew zobowiązaniu z Kalisza nic wyrzekł się tytułu "pana i dziedzica Pomorza". Sojusz Polski z Danią został odnowiony w 1363 roku, ale w jego akcie w ogóle nic wspomniano poprzedniego porozumienia. Choć znamy tylko akt strony polskiej, możemy przyjąć, że obustronnie zagwarantowano sobie "przyjacielski związek i brate- rską przyjaźń"