They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

[...] Wymawiają się chorągwią i bębnami, gdy trzeba bronić państwa, gdy winni być w każdej chwili gotowi, bo gdyby przy każdej napaści nieprzyjacielskiej czekali na chorągiew od Waszej Królewskiej Miłości, nigdy by nieprzyjaciela tego nie zobaczyli!31 Koniecpolski proponował królowi wystosowanie surowego napomnienia do zbuntowanych, rozłożenie na Ukrainie wojska koronnego na leże zimowe i odbudowanie Kudaku na wiosnę roku następnego. Obydwie strony tymczasem przygotowywały się do rozstrzygającego starcia. Skidan, Pawluk i inni zwoływali wszystkich do Moszen, natomiast Koniecpolski dowiedziawszy się, że Turcja aktualnie nie zagraża Rzeczypospolitej, postanowił ruszyć przeciw powstańcom. Z początkiem listopada 1637 r. oddziały koronne opuściły dotychczasowe miejsce postoju w pobliżu Łuczyniec nad Dniestrem i skierowały się w stronę Dniepru. Koniecpolski sądził, że rozłożenie wojsk na leże zimowe w pobliżu buntowników będzie sprzyjać spacyfikowaniu niebezpiecznych nastrojów. Był chory, wobec czego przekazał dowództwo hetmanowi polnemu koronnemu Mikołajowi Potockiemu. Wkrótce sześciotysięczna armia z sześcioma działami znalazła się pod Białą Cerkwią. Pod koniec listopada Potocki wystosował do Kozaków uniwersał nakazujący im natychmiastowe zaprzestanie „swawoli", ukaranie przywódców buntu i wybranie nowego „starszego", który mógłby zostać aprobowany przez hetmana. Cerkwi uciekła; inni, w liczbie dwustu, przybyli" dooBozu pól-"" skiego, by ukorzyć się przed Potockim. Znalazł się między nimi również nowo wybrany, „pawlukowy" pułkownik kozacki, którego przyjęto łaskawie, chcąc w ten sposób zachęcić resztę do poddania się Rzeczypospolitej. Pawluk nie ruszał się z Zaporoża i krążyły pogłoski, że znosi się z Tatarami, szukając wśród nich sojuszników dla realizacji swoich zamysłów. Cały ciężar walki, pertraktacji z władzami polskimi i podtrzymywania na duchu Kozaczyzny ukraińskiej wziął na siebie, jak sam się nazywał, „Karp Pawłowicz Skidan, pułkownik Jego Królewskiej Mości Wojska Zaporoskiego". Jego pozycja uległa poważnemu osłabieniu, skoro okazało się, że nie ma żadnego królewskiego upoważnienia do występowania w imieniu monarchy i nie jest aprobowany przez Władysława IV jako pułkownik kozacki. Z końcem listopada na Radzie w Korsu-niu Kozacy rejestrowi wystąpili przeciw niemu tak stanowczo, że nie pozostawało mu nic innego, jak porwać chorągiew i bębny i wraz z kilkoma wiernymi sobie ludźmi uciec do Moszen., Stamtąd znowu nawoływał chętnych do kupienia się wokół niego. Tymczasem rozpowszechniano uniwersał królewski skierowany do urzędników na Ukrainie wydany w Warszawie 1 grudnia. Monarcha informował o rozkazie wydanym wojsku, by „nastąpiło na buntowników", a także zachęcał poddanych, aby - tak przez się, jako przez urzędy i namiestniki swoje wszędzie to swawoleństwo na gardle karali, majętności ich konfiskowali i jako naj-surowiej i najprędzej tę swawolę tłumili, która niewdzięczna łaski i dobroczynności naszej niegodna jest, jeno żeby mieczem i wszelką surowością, gdziekolwiek się pokaże, wykorzeniona byłan. Wkrótce jednak polepszył się nastrój wśród Kozaków. Do Skidana dotarły wiadomości, że wreszcie z Zaporoża wyruszył Pawluk ciągnąc ze sobą artylerię, a w obozie polskim zaczęły się niesnaski spowodowane zatrzymaniem przez hetmana wojska, które miało zostać rozpuszczone do domów 1 grudnia. Po targach udało się Potockiemu uzyskać prolongatę tego terminu aia 334 335 Dniepru, co mocno komplikowało komunikację między obydwoma brzegami i ograniczało możliwości rekrutacji, a przecież na Za-dnieprzu — jak stwierdzał Potocki — „co chłop, to Kozak". Groźba rokoszu została zażegnana przez hetmana polnego 10 grudnia. W tym czasie Pawluk nie połączył się jeszcze ze Ski-danem, co dawało przewagę oddziałom koronnym. Ruszyły więc spiesznym marszem z Rokitnej na Bohusław i Korsuń, a następnie zaczęły się przeprawiać przez Roś na teren opanowany przez powstańców, by jak najszybciej zetrzeć się z nimi w polu. Ale sytuacja znów uległa zmianie, 15 grudnia bowiem Pawluk dotarł do obozu w Mosznach i wzmocnił siły buntowników. Wkrótce pojawiły się tutaj również przednie straże polskie dowodzone przez strażnika koronnego i starostę kaniowskiego Samuela Łaszczą. Po przeprawie przez Roś w rejonie Sachnówki główne siły stanęły pod Kumejkami, wsią leżącą między Mosznami a Rosią. 16 grudnia doszło do bitwy, która rozstrzygnęła o losach powstania i samego Pawluka. Kozacy ruszyli na wojska koronne w szyku taborowym. Ich liczebność oceniano na 23 tysiące ludzi, z których wielu było uzbrojonych jedynie w piki i siekiery. Ilościowa przewaga nie zdołała przeważyć szali zwycięstwa na stronę powstańców, mimo okazanego przez nich bohaterstwa. Świadek bitwy relacjonował: Kto się tedy przypatrzył następującemu chłopstwu, iż taborem w sześć rzędów sprawnie idzie, na czele dział cztery, na środku parę, w zawarciu parę prowadzi, a ludzi środkiem wozów tysięcy dwadzieścia trzy pułkami i setniami dobrze podzielonemi sprawuje, nie może wojska tego nazwać potworem, iż przeciwko dostojności Jego Królewskiej Mości Panu Swemu Miłościwemu, przeciwko Rzeczypospolitej, przeciwko hetmanowi, wojsku koronnemu, tak śmiało, tak ochotnie, tak zręcznie idą M. Pawluk, napotkawszy na drodze nieprzejezdne błota, musiał okrążyć wieś, przez co naraził się na uderzenie z boku. Nim doszło do przegrupowania, tabor uległ rozerwaniu, powstało zamieszanie i zaczął palić się proch zgromadzony na wozach