Nie widzia�a go od lat...

- Ach, rozumiem. A ty jeste�... - Belilala - powt�rzy�a, dotykaj�c opuszkami palc�w jego policzka. Nie by�o w tym nic nadzwyczajnego, wyja�ni�a Belilala. Takie rzeczy zdarza�y si� ci�gle, a jedyna niezwyk�o�� polega na tym, �e nie spotka�o go to dotychczas. Pary tworzy�y si�, przez jaki� czas podr�owa�y razem, rozstawa�y si�, w ko�cu schodzi�y si� na nowo. Odej�cie Gioi wcale nie znaczy, �e porzuci�a go na zawsze. Znaczy tylko to, �e w tej chwili woli by� z Fenimonem. Gioia wr�ci. Przez ten czas on nie b�dzie sam. - Poznali�my si� ju� w Nowym Chicago - powiedzia�a - a potem spotkali�my w Timbuktu. Zapomnia�e�? Och, tak, widz�, �e zapomnia�e�. �adnie si� �mia�a; wcale nie wygl�da�a na ura�on�. By�a do Gioi podobna jak siostra. Ale w ko�cu, wszyscy obywatele byli dla� w wi�kszym czy mniejszym stopniu jednakowi. Szybko jednak doszed� do wniosku, �e mimo fizycznego podobie�stwa Gioia i Belilala by�y nader r�ne. By� w Belilali spok�j, wielkie zasoby �agodno�ci, kt�rych Gioia - zmienna, �ywa, zawsze przepe�niona niecierpliwo�ci� - chyba nie mia�a. Krocz�c z Belilal� rojnymi ulicami Czang-an, nie wyczuwa� w niej nic z powoduj�cej Gioi� gor�czkowej potrzeby sprawdzenia, co jest dalej, dalej, a nawet jeszcze dalej. Gdy zwiedzali pa�ac Hsing-Ch�ing, Belilala nie zacz�a po pi�ciu minutach - jak z pewno�ci� uczyni�aby Gioia - szuka� drogi do Fontanny Hsuang-tung albo Pagody Dzikiej G�si. Ciekawo�� nie po�era�a Belilali w takim stopniu jak po�era�a Gioi�. Wierzy�a najoczywi�ciej, �e zawsze b�dzie mie� do�� czasu, by zobaczy� wszystko, co tylko zechce. By�y dni, kiedy w og�le nie chcia�a wychodzi�, zadowalaj�c si� pozostaniem w pawilonie, samotn� gr� porcelanowymi �etonami lub ogl�daniem kwiat�w w ogrodzie. Przekona� si� zdumiony, �e rozkoszuje si� wytchnieniem od emanuj�cej z Gioi ��dzy wch�aniania �wiata; a przecie� pragn�� jej powrotu. Belilala - pi�kna, spokojna, cicha, cierpliwa - by�a dla� zbyt idealna. W swej �wietlistej nieskazitelno�ci zdawa�a si� r�wnie nierzeczywista, jak jedna z owych seledynowych waz z dynastii Sung, zbyt doskona�ych, odnosi�o si� wra�enie, by kszta�t i po�ysk mog�y jej nada� ludzkie d�onie. By�o w niej co� bezdusznego: puste wn�trze pod pow�ok� bez skazy. Belilala nieomal mog�a nale�e� do tymczasowych, cho� - jak wiedzia� - nie nale�a�a. M�g� z ni� myszkowa� po pawilonach i pa�acach Czang-an, m�g� z ni� wie�� podczas kolacji pe�ne polotu rozmowy, m�g�, bez w�tpienia, czerpa� rado�� z sypiania z ni�, ale nie m�g� jej pokocha� ani nawet zastanawia� si� nad tak� ewentualno�ci�. Trudno by�o wyobrazi� sobie Belilal� szukaj�c� z niepokojem przed lustrem zmarszczek i siwych w�os�w. Belilala nigdy nie b�dzie starsza, ni� jest w tej chwili, i nigdy nie b�dzie m�odsza. Doskona�o�� nie w�druje w �adnym kierunku po osi czasu. Ale te� doskona�o�� �wietlistej pow�oki Belilali czyni�a dla� nieprzeniknion� jej istot� wewn�trzn�. S�abe punkty Gioi by�y bardziej oczywiste, u�omno�ci - niecierpliwo��, uleganie nastrojom, pr�no��, l�ki - bardziej widoczne i przez to by�a Gioia �atwiej dost�pna poznaniu przez jego wysoce niedoskona�� dwudziestowieczn� wra�liwo��. Czasami w�druj�c po mie�cie widywa� Gioi� albo s�dzi�, �e j� widuje. Mign�a mu w�r�d handlarzy cudowno�ciami na Perskim Bazarze, pod �wi�tyni� Zaratustry, a potem obok stawu ze z�otymi rybkami w W�owym Parku. Ale nigdy nie mia� zupe�nej pewno�ci, �e kobieta, kt�r� dostrzega, jest naprawd� Gioi�, a nie udawa�o mu si� dotrze� do niej na tyle blisko, by t� pewno�� zyska�. Zwyk�a znika�, ilekro� si� zbli�a�, jak tajemnicza jaka� Lorelei, wabi�ca go dalej i dalej w beznadziejnej pogoni. Po jakim� czasie doszed� do wniosku, �e nie znajdzie jej, p�ki ona sama nie b�dzie na to gotowa. Straci� poczucie czasu. Tygodnie, miesi�ce, lata? Nie mia� poj�cia. W tym mie�cie egzotycznego luksusu, tajemnicy i magii wszystko podlega�o nieustaj�cym zmianom i w sp�dzanych tu dniach by�o co� niesta�ego, co� kapry�nego. Gmachy, a nawet ca�e ulice rozbierano jednego popo�udnia i w ci�gu paru dni wznoszono na powr�t w odleg�ym jakim� miejscu. Wspania�e nowe pagody wyrasta�y przez jedn� noc jak muchomory. Obywatele nap�ywali z Asgardu, Timbuktu, Nowego Chicago, zostawali na jaki� czas, znikali, wracali. Trwa�a nieustanna karuzela niewiele r�ni�cych si� od siebie audiencji, uczt, wydarze� teatralnych. Festiwale ku czci dawnych cesarzy i cesarzowych mog�yby uj�� rok w jakie� karby, ale, jak si� zdawa�o, nast�powa�y przypadkowo; i tak ceremonia zwi�zana ze �mierci� T�ai Tsunga, odni�s� wra�enie, mia�a miejsce dwukrotnie w ci�gu roku, raz w porze �niegu i raz w �rodku lata, uroczysto�� za� upami�tniaj�c� koronacj� Cesarzowej Wu urz�dzono dwa razy w ci�gu jednej tylko pory roku. Mo�e opacznie co� pojmowa�, ale wiedzia�, �e nie ma sensu kogokolwiek pyta�. Pewnego dnia Belilala spyta�a nieoczekiwanie: - Pojedziemy do Mohend�o-daro? - Nie wiem, czy jest gotowe na przyj�cie go�ci - odpar�. - Och, tak. Ju� od jakiego� czasu. Zawaha� si�. Nie by� przygotowany na t� propozycj�. Powiedzia� ostro�nie: - Wiesz, mieli�my tam jecha� razem z Gioi�. Belilala u�miechn�a si� uroczo, jakby dyskutowany problem dotyczy� najwy�ej wyboru restauracji na dzisiejszy wiecz�r. - Czy�by? - spyta�a. - To zosta�o ustalone, kiedy�my jeszcze byli w Aleksandrii. Jecha� zamiast tego z tob�... nie wiem, co ci mam powiedzie�, Belilalo. Phillips czu�, �e strasznie si� rumieni. - Wiesz, �e chcia�bym tam pojecha�. Z tob�. Ale z drugiej strony nie mog� oprze� si� wra�eniu, �e nie powinienem jecha�, dop�ki zn�w nie b�d� z Gioi�. Je�li kiedykolwiek b�d�. Jak g�upio to brzmi, pomy�la�. Jak niezgrabnie, jak szczeniacko. Stwierdzi�, �e ma k�opoty ze spojrzeniem jej w oczy. - Obieca�em jej... - wydusi� wreszcie z jak�� desperacj� w g�osie -... to by�o zobowi�zanie... kategoryczna umowa, �e do Mohend�o-daro pojedziemy razem. - Och, ale Gioia ju� tam jest - powiedzia�a najzupe�niej oboj�tnie Belilala. Otworzy� usta, jakby uderzy�a go w twarz