They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Ezrammis umilkł, westchnął i smutno potrząsnął głową. -Mam nadzieję, że Aszanowi nic się nie stało. Nigdy nie wyjeżdżał na tak długo. - Dokąd pojechał? - zapytał Kedrigern. - Strażnik mówi, że kierował się na zachód. Paskudna okolica. - Masz na myśli jakieś konkretne paskudztwo? Pytam, bo my też podążamy na zachód. - Musicie? Tacy mili ludzie nie powinni tam jechać - oświadczyła królowa Pensimer z afektacją. - Szukamy zaginionego królestwa naszej przyjaciółki. - No więc bądźcie ostrożni - poradził król Ezrammis. - Musicie uważać na tego wielkiego zielonego idiotę... zwariowany olbrzym, który rzuca się na podróżnych i każe im rozwiązywać zagadki. - Ajeśli nie odgadną rozwiązania? - zapytała Księżniczka. - Wtedy ich zjada. I jest jeszcze zaczarowana ścieżka w lesie. Musicie bardzo uważać. No i Rzeka Lamentu, podobno ponure miejsce. - Czy któreś z waszych wysokości słyszało o Królestwie Śpiewającego Lasu? - zapytał Kedrigern. - Nigdy o tym nie słyszałem, ale popytam w zamku. Może stary Jossall coś wie. Mieszkał tutaj, jeszcze kiedy mój dziadek był dzieckiem. - Król szturchnął starego sługę, drzemiącego przy stole. Staruszek otworzył oczy i wykrzyknął cienkim, drżącym głosem: - Tak, oczywiście, Wasza Wysokość, masz absolutną rację. Och, bez żadnych wątpliwości, święta prawda, Wasza Wysokość. Dobrze powiedziane, trafne i celne, każde słowo na swoim miejscu, dokładnie... -Już dobrze, Jossall. Chciałem tylko o coś zapytać - wpadł mu w słowo król. - Słyszałeś może o Królestwie Śpiewającego Lasu gdzieś na zachodzie? Staruszek spojrzał na króla, potem na czarodzieja, potem zerknął na obie damy z widocznym zakłopotaniem. Powieki powoli mu opadły, kiwnął głową i zdawał się już zasypiać, gdy nagle poderwał głowę i zawołał: - Tak! Słyszałem tę historię dawno temu... smutna legenda, Wasza Wysokość... potrójna klątwa... młody, waleczny książę i dwie odważne księżniczki... zemsta czarodzieja znanego ze złośliwości... och, naprawdę tragiczna historia, Wasza Wysokość, i nauczka dla nas wszystkich - zakończył Jossall żałobnym tonem, smętnie potrząsając siwą brodą. - Czy znasz drogę do tego królestwa? - zagadnął Kedrigern. - Nikt tam teraz nie jeździ. - A gdyby ktoś chciał tam pojechać, możesz mu wskazać drogę? Jossall długo wpatrywał się w czarodzieja bladymi, badawczymi oczami, wreszcie przemówił cichym, stłumionym głosem: - Droga prowadzi przez Rzekę Lamentu, przez zaczarowany las, przez ziemie Zielonego Zagadkowicza. Ale nie ty... - Co to jest Zielony Sałatkowicz? - Zielony Zagadkowicz. To olbrzym, który zmusza podróżnych, żeby rozwiązywali jego zagadki. Jeśli nie odgadną... - Zjada ich. Już nas ostrzegano - wtrącił Kedrigern. Określenie brzmiało dziwnie znajomo, ale nie mógł go odgrzebać w pamięci. Czyżby przeczytał gdzieś to przezwisko, napotkał je w legendzie albo opowieści podróżnika? Czy miał kiedyś do czynienia z tym stworem? Nie pamiętał. Pewnie to bzdura, ale dręczyło go niejasne poczucie rozpoznania. -Jak mówiłem – ciągnął Jossall - nie ty je odnajdziesz. - Nie ja? - Kraj jest teraz opustoszały - ciągnął Jossall monotonnie, nie zwróciwszy uwagi na pytanie Kedrigerna, jakby recytował modlitwę zapamiętaną z dzieciństwa - i królewski pałac stoi pusty, lecz pewnego dnia wielki bohater przywróci chwałę dawnych czasów. Tak mówi proroctwo. On to przemierza dalekie krainy z pustą pochwą u boku, w nieustannym poszukiwaniu wielkiego czarnego miecza, dzięki któremu zdejmie klątwę Vorvasa. - Vorvasa? Vorvasa Mściwego? - zapytał ostro król Ezrammis. - Właśnie jego, Wasza Wysokość. - Czegóż ten Vorvas nie wyprawiał, biegał w kółko i przeklinał każdego, kogo spotkał. Rzucił klątwę na siostrę mojego pradziadka. Musisz o tym wiedzieć, Jossall. Staruszek milczał przez długi czas, zanim odpowiedział: - Byłem wtedy bardzo młody, Wasza Wysokość, lecz pamiętam okres wielkiego zakłopotania. Księżniczkę Gazurę dotknęło przekleństwo szczerej mowy. Wszyscy jej konkurenci zniknęli. W końcu musiała opuścić dwór i zamieszkać w odosobnieniu. - Ten Vorvas to istny szatan - rzuciła porywczo Księżniczka. Ezrammis przytaknął i dodał: - Miał wyobraźnię, trzeba mu to przyznać. Jaki rodzaj klątwy rzucił na waszą przyjaciółkę? Za królewskim zezwoleniem Kedrigern poszedł po Panstygię, która własnymi słowami opowiedziała swoją historię. Ezrammis i Pensimer słuchali z narastającym współczuciem, natomiast Jossall był absolutnie zafascynowany. -To jest miecz z przepowiedni! - oznajmił, kiedy Panstygia skończyła. - To jest ten miecz! Kiedy przybędzie bohater, klątwa zostanie zdjęta! Panstygia odparła dość zjadliwym tonem: - Nie zamierzam czekać na żadnego bohatera, dziękuję pięknie. Wskażesz nam drogę do mojego królestwa, to zajmiemy się klątwą. - Masz tutaj świetnego czarodzieja. Zdjął z nas klątwę ot tak, w jednej chwili - Ezrammis strzelił palcami