Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Okażę moją chwałę wobec faraona, nad jego wojskiem, jego rydwanami i jego jeźdźcami. 18I w ten sposób poznają Egipcjanie, że to ja jestem Jahwe, kiedy okażę moją chwałę wobec faraona nad jego rydwanami i jego jeźdźcami". 2ia,c Mojżesz wyciągnął rękę nad morze. Wody się rozstąpiły, 22asynowie Izraela szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej 93 94 stronie. "Egipcjanie ścigali ich. Wszystkie konie faraona, jego rydwany i jeźdźcy weszli za nimi w środek morza. "Jahwe rzekł do Mojżesza: „Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców". 27aWyciągnął Mojżesz rękę nad morze. 28Wody wróciły i zatopiły rydwany i jeźdźców: z całego wojska faraona, które weszło w morze za Izraelem, nie ocalał ani jeden. 29Ale synowie Izraela przeszli po suchej ziemi w środku morza, mając mur [wodny] po prawej i po lewej stronie. W tym opowiadaniu odnajdujemy wszystkie elementy tradycyjne, których nam brakowało w tekście JE: i laskę Mojżesza, i przemarsz przez morze po suchej ziemi między dwoma „murami" spiętrzonej wody. Są tu też co prawda pewne niejasności czy niekonsekwencje: Bóg gani Mojżesza za ,,głośne wołanie", a tymczasem Mojżesz wcale Go nie wolał. Każe mu także podnieść laskę nad morze i wyciągnąć rękę, lecz Mojżesz ogranicza się tylko do wyciągnięcia ręki, a o lasce nie ma już mowy. To pożyteczne przypomnienie, że nasz podział między JE i P jest w najlepszym razie przybliżony, nie uwzględniający całej skomplikowanej historii tekstu. Wiele pozostaje nadal niepewne, nic też dziwnego, że w różnych opracowaniach można znaleźć podziały nieco odmienne, zwłaszcza jeśli chodzi o szczegóły. W opowieści P główną osobą działającą jest sam Jahwe, a Mojżesz jedynie Jego narzędziem, nawet i wtedy, gdy gestem swojej ręki rozdziela wody. Egipcjanie, których serce Bóg „uczynił upartym" (dosł. „twardym") śpieszą ku swojej zgubie. Nie ulega wątpliwości: Jahwe jest Panem świata. Egipt z całą swoją potęgą nie znaczy nic wobec Jego chwały. I właśnie do objawienia tej chwały zmierza przede wszystkim całe opowiadanie. Jeśli Izrael ocalał, to dlatego, że Bóg zechciał swą chwalę objawić kosztem faraona i jego dzielnych wojowników. Tak przynajmniej interpretuje przejście przez morze tradycja kapłańska. Czytając te teksty u schyłku XX w. chcielibyśmy jednak zapytać: ale co się tam tak naprawdę zdarzyło? Jak pogodzić ze sobą wersje JE i P? Tymczasem już sama obecność dwóch różnych wersji jednego wydarzenia wskazuje wyraźnie, że owym auto-rom-redaktorom, którzy nadali ostateczną postać Księdze Wyjścia, nie chodziło bynajmniej o dokładne odtworzenie przeszłości. Dzisiejszy historyk, napotykając w źródłach dwie wersje nieco odmienne, wybrałby jedną, drugą kwitując co najwyżej krótką wzmianką lub przypisem u dołu strony. Gdyby zaś nie umiał rozstrzygnąć, która z nich jest bardziej wiarygodna, przedstawiłby je obie obok siebie, pozostawiając decyzję czytelnikowi. Redaktorzy biblijni rozumowali wszakże inaczej. Najważniejsze było dla nich zachowanie wszystkich tradycji. Spletli je zatem ze sobą tak, aby niczego przypadkiem nie uronić*. A co się rzeczywiście wydarzyło? Jedno zdaje się pewne: izraelscy uciekinierzy byli ścigani przez Egipcjan aż nad brzeg jakiejś wielkiej wody i niewiele tylko brakowało, żeby wszyscy zginęli. Ocaleli zaś w sposób tak nieoczekiwany i cudowny, że nie mogli nie rozpoznać w tym wydarzeniu oczywistej interwencji Boga. Tak więc objawił się im On przede wszystkim jako Zbawca - i była to pierwsza wielka prawda, jaką o swoim Bogu pojęli. Objawił się im również jako Bóg żywy, zwrócony do człowieka i troszczący się o jego losy. Z domu niewoli i ciężkiej służby dla faraona Jahwe wywiódł synów Izraela na wolność, by służyli odtąd tylko Jemu samemu. Zbawił swój lud, by stworzyć go na nowo jako naród wybrany. Stąd niedaleka już była droga do zrozumienia także, iż ich Bóg jest Stwórcą, i to Stwórcą nie tylko Izraela, lecz wszystkich ludzi, całego świata - Stwórcą nieba i ziemi. Nie jest bynajmniej rzeczą prostą odnaleźć szlak Wyjścia na mapie. Spośród wymienionych w tekście nazw geograficznych jedne są nieznane, inne zaś wytyczają sprzeczne ze sobą drogi ucieczki. A może synowie Izraela nie tylko jeden raz wychodzili z Egiptu? Czasem mamy wrażenie, że uciekli i dlatego byli ścigani, czasem się wydaje, że to Egipcjanie sami ich wygnali. Niektórzy są zdania, że jakąś grupę Hebrajczyków wygnano już w XVI w. razem z Hyk-sosami, inni natomiast uciekli razem z Mojżeszem w trzysta lat później. Odpowiedzi pewnej nie sposób znaleźć, autorów biblijnych bowiem takie szczegóły w ogóle nie obchodziły. Nie da się również ustalić przez jakie to „morze" przechodzili synowie Izraela. Hebrajskie słowo jam (morze) służyło do określenia każdej nieco rozleglejszej przestrzeni wodnej, także większego jeziora (dlatego w Ewangeliach jezioro Genezaret nazywane jest często Morzem Galilejskim). W tekście P mowa jest o jam suph (Wj 13,18), co znaczy dosłownie „morze sitowia" lub „morze * Por. podobne splecenie J i P w opowieści o potopie, s. 75-83. 95 96 trzcin". Później nazywano tak również Morze Czerwone wraz z jego dwiema zatokami po obu stronach Półwyspu Synajskie-go: Zatoką Sueską i Akaba. Geografowie i historycy są jednak najczęściej zdania, że miejsca Mojżeszowego przejścia przez morze należy szukać najprawdopodobniej gdzieś miedzy lagunami i niezbyt głębokimi jeziorami, które ciągnęły się w starożytności od Morza Czerwonego po Śródziemne, tam gdzie przebiega dzisiaj Kanał Sueski. Próbując wyjaśnić opowieść P wraz z jej „murami" wód po prawej i po lewej stronie zestawiano ją niejednokrotnie z 3 rozdziałem Księgi Jozuego. Czytamy tam, jak to Izrael wchodząc do Kanaanu pod wodzą Jozuego przeszedł przez Jordan w cudowny sposób „po suchej ziemi": Gdy lud wyruszył ze swoich namiotów, by przeprawić się przez Jordan. kapłani niosący Arkę Przymierza szli na czele ludu