They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

.. jeśli do tego czasu wytrzymamy. — Może mam lepszy pomysł — wtrąciła Amanda. — Ale musimy się pospieszyć. Chodźcie. — Odwróciła się i ruszyła w bok od parkingu. Jenny popatrzyła na postacie w sno-cacie, a potem na nieruchome ciało Toma. Nie podobało jej się, że musi ich zostawić, ale nie miała wyjścia. Zwłaszcza że była bez broni. Jej palce dotknęły pustej kabury. Zrozpaczona, odwróciła się z poczuciem winy. Kiedy ruszyła za Craigiem i Amandą, za ich plecami zawyły maszyny. Spojrzała przez ramię — przez mgłę i dym przebijały światła dwóch reflektorów. Nadjeżdżały z boków, okrążały strefę uderzenia rakiety. Poduszkowce. Jenny zaczęła biec szybciej. Trzydzieści metrów przed nią Amanda zniknęła za lodowym wierzchołkiem. Craig był następny. Kiedy tam dotarła, zatrzymała się i po raz ostatni popatrzyła na tych, których musiała zostawić. Tom, leżący pod skuterem śnieżnym, z widocznym trudem uniósł rękę. — Tom żyje'. — wysapała. Craig, schowany w lodowej niszy, naturalnym zagłębieniu w torosie, krzyknął do niej: — Nie mamy czasu wracać! Za chwilę będą tu Rosjanie! Jenny domyśliła się, jak mają uciec. W zagłębieniu był ukryty jednomasztowy bojer na długich tytanowych płozach. Amanda stała przy jego dziobie z niewielką siekierką w dłoniach. Przecinała zabezpieczające pojazd cumy. Jenny stanęła w wejściu do groty i jeszcze raz popatrzyła na Toma. Jego ramię opadło na śnieg i znieruchomiało. Zagryzła zęby. Nie mogli ryzykować, że znów zostaną złapani. Odwróciła się plecami do Toma i podeszła do bojera. — Każdy z jednej strony! — zawołała Amanda, skacząc to tu, to tam z siekierką w dłoni. — Musimy go stąd wypchnąć! Kiedy Jenny chwyciła bok lodowego pojazdu, chcąc spełnić jej polecenie, usłyszeli wizg poduszkowca. Craig popatrzył na nią. Naprawdę skończył im się czas. Nie było możliwości ratować pozostałych. 400 Po odcięciu cum Amanda wrzuciła siekierkę do wnętrza kadłuba i zaczęła pchać pojazd od dziobu. — Cofnijcie go o jakieś trzy metry, to postawię żagle. Pchali z całych sił, ale bojer był ciężki. Nie dał się poruszyć. Nie zdążą... — Dawaj... — mruknął Craig. Nagle bojer ruszył. Wcale nie był ciężki — po prostu jego płozy przymarzły do podłoża. Szybko wypchnęli go na wiatr. — Wszyscy na pokład, blisko dziobu! — krzyknęła Amanda, obiegając bojer od prawej strony. — Po jednej osobie z każdej strony, dla równowagi! Jenny i Craig wspięli się na kadłub, i Amanda błyskawicznie odwiązała żagiel. Materiał natychmiast złapał wiatr, wydął się i naciągnął szoty. Bojer pomknął do tyłu, oddalając się od torosów. Gdy sunęli po lodzie, Jenny dostrzegła za dziobem bojera oba poduszkowce, okrążające sno-cata. Na każdym z nich siedziało dwóch ludzi. Kiedy Rosjanie ich dostrzegli, poduszkowce skręciły. — Cholera! — zaklął Craig. Obaj siedzący z tyłu poduszkowców żołnierze zaczęli do nich strzelać, obsypując pociskami lód przed i wokół bojera. Kilka pocisków przestrzeliło żagiel, ale niewiele to zaszkodziło. — Położyć się płasko! — krzyknęła Amanda. — Głowy na dół! Tuż nad nimi przeleciał bom, z siłą, która bez trudu rozbiłaby człowiekowi czaszkę. Po chwili bojer zareagował na manewr — jedna płoza podniosła się, a kadłub obrócił o sto osiemdziesiąt stopni. Jenny wstrzymała oddech, pewna, że się przewrócą, ale uniesiona płoza wróciła na lód. Wydymając się, żagle strzeliły głośno — przypominało to odgłos, jaki wytwarza przekraczający barierę dźwięku samolot — i pomknęli dalej. Wiatr huczał wokół nich. Po chwili Jenny odważyła się spojrzeć do tyłu. Poduszkowce zaczęły odpadać. Przy tym wietrze nic nie mogło mierzyć się z bojerem. Jenny poczuła, że znowu kiełkuje w niej nadzieja. N O* 3. 3 O O —• o cLN 3 O H o- 63 I n- 2: ! i I Nagle ujrzała po obu stronach prowadzącego poduszkowca błyski ognia. Minirakiety! GODZINA 17.22 Matt biegł nisko pochylony, kluczył między uderzającymi i rykoszetującymi wokół niego pociskami. Napędzany złością, omijał poprzewracane pojazdy i wraki, szukał każdej możliwej osłony, ale tyraliera rosyjskich żołnierzy za jego plecami nieubłaganie się zbliżała. Dalszą drogę blokowała mu wyrwana w lodzie dziura. Obejście jej spowolni go, ale przynajmniej zniknie w unoszącej się nad wodą przy krawędziach lodu mgle. Kierował się na zawietrzną, gdzie była najgęstsza. Co jednak potem? Nie mógł się wiecznie ukrywać w tej mgle. Musiał zgubić Rosjan. Jego uwagę przyciągnął jakiś ruch po prawej stronie. Zobaczył potężną niebieską półkulę. Żagiel bojera, wydęty przez wiatr. Pojazd ścigały dwa poduszkowce. Po chwili przy bojerze buchnęła potężna eksplozja, wzbijając w powietrze lód i wodę. Lodowy pojazd uratował się, skręcając w ostatniej chwili w bok, ale został obrzucony kawałami kry. Poduszkowce natychmiast się do niego zbliżyły. Tuż przy stopie Matta w lód uderzył pocisk. Matt odskoczył, skupiając się na własnym położeniu. W jego kierunku poleciały kolejne pociski