Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Ages. 19 była to dziesięcina z łupów azjatyckich, przede wszystkim pieniądze uzyskane z ich sprzedaży. padali wskutek nierówności gruntu, inni dlatego, że nie widzieli, co było przed nimi, inni jeszcze od pocisków. Wtedy to zginął polemarch Gylis, z otoczenia zaś jego Pelles i ogółem około osiemnastu spartiatów 62 zabitych kamieniami lub zranionych bronią — i zguba groziłaby już wszystkim, gdyby nie przyszli im na pomoc żołnierze, spożywający wieczerzę. 4. Następnie wojska sojusznicze odesłane zostały do swych grodów, Agesilaos zaś ze swoimi dopłynął do ojczyzny 63. Od tego czasu Ateń- 62 Liczba zabitych spartiatów-homoioi dowodzi; że straty innych kategorii żołnierzy musiały być bardzo wysokie. 63 Agesilaos musiał wybrać drogę morską przez Zatokę Koryncką, ponieważ droga lądowa przez Istni znajdowała się w rękach przeciwników. czycy, Beotowie, Argejczycy i ich sprzymierzeńcy poczęli wojować, biorąc za punkt wyjścia Korynt, Lacedemończycy zaś i ich sprzymierzeńcy — mając oparcie w Sikyonie. Większa jednak i przeważnie do arystokracji zaliczająca się część Koryntian64, widząc, że ziemia ich jest wciąż pustoszona, ludzie zaś z powodu bliskości nieprzyjaciół wciąż giną, kiedy przeciwnie, reszta sprzymierzeńców i sama żyje w spokoju, i ziemię swą uprawia, zapragnęli pokoju i zbierając się razem, wyjaśniali sobie wzajemnie położenie. Kiedy jednak Argejczycy, Ateńczycy, Beotowie i ci z Koryntian, którzy otrzymali nieco z przysłanych od króla perskiego pieniędzy i byli głównymi sprawcami obecnej wojny, zrozumieli, że jeśli nie usuną wpierw tych, którzy są zwolennikami pokoju, to państwu ich zagrozi ponownie lakonizacja — poczęli z tego powodu gotować im rzeź. I przede wszystkim uradzili rzecz ponad wszystko bezbożną. Kiedy bowiem inni nawet ludzi prawnie na śmierć skazanych nie zabijają w dzień święty, ci właśnie ostatni dzień uroczystości (Artemidy), zwanych Eukleia 65, wybrali sobie do rzezi dlatego, że spodziewali się wtedy najwięcej ludzi ściągnąć na plac zgromadzeń. Kiedy więc dano znać tym, którzy uprzednio byli powiadomieni, kogo należy zabijać, ci, dobywszy noży, poczęli nimi razić: tego, gdy stał w gronie innych, owego, gdy siedział samotny, innego jeszcze, gdy znajdował się w teatrze, innego — nawet na krześle sędziowskim. Skoro jednak rozeszła się wieść o tym, co się dzieje, natychmiast arystokraci poczęli uciekać: jedni do posągów bóstw, stojących na placu zgromadzeń, inni — do ich ołtarzy. Naówczas owi najbezbożniejsi i z poczucia prawa zupełnie wyzuci ludzie, i to zarówno rozkazujący, jak i wykonawcy ich rozkazów, poczęli mordować nawet przy miejscach świętych 66, tak iż niektórzy nawet nie spośród skazanych na śmierć, lecz ludzie mający poczucie sprawiedliwości oburzali się w duszy na widok takiego braku uczuć religijnych. W ten sposób z ludzi starszych wiekiem zginęło wielu, bo ich przypadkiem więcej zjawiło się na placu. Młodsi natomiast, ponieważ niejaki Pasimelos67 przewidział to, co miało nastąpić, zachowywali się cicho, siedząc w Kraneion68. Kiedy jednak i tam usłyszeli krzyki i przybyli do nich niektórzy zbiegowie z miejsca mordu, uciekli 64 Tzn. stronnictwo arystokratyczne, które z natury rzeczy sprzyjało Sparcie, a obecnie nadto miało ku temu realne powody. 65 Święto ku czci Artemidy z przydomkiem Eukleia, czczonej w wielu miastach greckich, obchodzono na rynku, częścią jego było przedstawienie teatralne. 66 Pogwałcenie azylu przez demokratów korynckich odbija się rażąco od postawy Agesilaosa skreślonej powyżej (IV 3, 20). Barbaryzacja obyczajów, i to objawiająca się nawet w stosunkach między Grekami, poczyniła właśnie w toku tej tzw. wojny korynckiej dalsze postępy. 67 Pasimelos stał się potem głową stronnictwa prospartańskiego. 68 Kraneion, plac ćwiczeń z gajem cyprysowym niedaleko Koryntu. i oni do wysoko leżącej twierdzy69 Koryntu i odparłszy atak Argej-czyków i ich sojuszników, poczęli się naradzać, co czynić dalej. W tej chwili spadł kapitel ze stojącej tam kolumny, choć ani wiatru, ani trzęsienia ziemi nie było — i gdy potem składali ofiary, wróżby z nich wypadały tak, że według słów wieszczków lepiej by było odejść z tego miejsca. I z początku odeszli mając udać się z ziemi korynckiej na wygnanie; kiedy jednak przychodzący do nich przyjaciele, matki i bracia namawiali do pozostania i kiedy nawet wśród będących wtedy u władzy byli tacy, którzy pod przysięgą przyrzekali, że nic strasznego im nie grozi, to niektórzy z nich powrócili. Byli jednakże i tacy, którzy widząc, że będący u władzy rządzą jak tyrani, i czując zarazem, że z usunięciem kamieni granicznych znika ich państwo i ich ojczyzna z Koryntu przemianowana zostaje na Argos70, a oni sami zmuszeni są do przyjęcia form ustrojowych Argos, których wcale nie potrzebują, a wreszcie, że w swoim własnym grodzie znaczą mniej niż cudzoziemcy, doszli w końcu do wniosku, że dłużej tak żyć jest niepodobieństwem. Sądzili natomiast, że warto jest żyć pod tym warunkiem, że starając się uczynić znów ojczyznę swą takim samym Koryntem, jakim była ona wpierw: swobodnym, oczyszczonym od splamionych krwią zabójców i cieszącym się praworządnością71, staną się przez to zbawcami swej ojczyzny, o ile tego dokonać zdołają, w razie zaś niemożności — przynajmniej w dążeniu do tego, co jest dla nich dobrem najwyższym i najpiękniejszym, znajdą koniec życia, godny najwyższej pochwały. Z takim postanowieniem dwaj mężowie, Pasimelos i Alkimenes, przeprawiwszy się przez potok górski, porozumieli się z polemarcheni lacedemońskim Praksitasem, który właśnie wtedy ze swą morą stał na straży w Sikyonie, i oświadczyli mu, że są w stanie umożliwić mu wkroczenie w obręb murów ciągnących się w dół aż do portu Lechaion72. Ten, znając ich już poprzednio jako mężów zasługujących na zaufanie, uwierzył im i spowodował to, że mora owa, mająca już odejść z Sikyonu, pozostała na miejscu, i przygotowywał się do wkroczenia. Kiedy dwaj wymienieni mężowie — nie wiadomo, czy przypadkiem, czy dzięki własnym staraniom — stanęli na straży przy tych wrotach, gdzie wznosi się pomnik zwycięstwa, naówczas właśnie przybył Praksitas, mając ze 69 Był to tzw. Akrokorintos — zamek położony na wysokiej górze pod Koryntem. 70 W Argos w ciągu V w. ustalił się ustrój demokratyczny, który teraz został przeszczepiony i do Koryntu. Oczywiście krok ten pociągnął za sobą utratę jego samodzielności na rzecz Argos. 71 Praworządnością nazywali oni najwidoczniej tylko ustrój arystokratyczny