Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Windy są na wprost, po lewej stronie. Ryan podziękowała mu i odeszła. Dobrze, że do wind trzeba było przejść przez ogromny hol, dzięki czemu rozładowała nieco kipiącą energię. Facet ma tupet, wściekała się. Jeśli sądził, że ona będzie z nim spała tylko dlatego, że zatrzymali się w tym samym hotelu, to bardzo się pomylił. Wsunęła plastikową kartę do otworu panelu sterowania windy i nacisnęła guzik czterdziestego piętra. Kabina ruszyła w górę i Ryan spojrzała na swą pełną furii twarz, odbijającą się drzwiach. w złocistej barwy lustrze na Winda zatrzymała się na piętrze z apartamentami i Ryan wyszła na pokryty puszystym dywanem korytarz. Siedząca przy biurku urzędniczka spojrzała na nią pytająco. Sekretny kochanek W czym mogę pani pomóc? Szukam pokoju 4042. Czy może pani podać nazwisko gościa? 131 Ryan miała ochotę warczeć, ale nakazała sobie spokój. Cade Douglas. A, tak. Prosto korytarzem i na prawo. Ryan szybko podeszła do drzwi pokoju 4042 i zastukała tak mocno, że zabolały ją kostki palców. Cade otworzył niemal natychmiast, Ryan rozcierała jeszcze obolałe dłonie. Cześć. Ciekaw byłem, czy... Ryan wepchnęła się do pokoju, nie czekając na zaproszenie. Jak, do diabła, zdołałeś odwołać moją rezerwację i... urwała gwałtownie. To był wręcz pałac wbudowany w przeszklony narożnik hotelu. Dwie ściany salonu stanowiły szklane tafle, za którymi rozciągał się oszałamiający widok na śródmieście Manhattanu i East River. Miękkie, szare sofy i czarne fotele ustawione zostały do pogawędki na wzorzystym kilimie w stylu art déco, rozłożonym na dywanie utrzymanym w kolorze ciemnego burgunda. Przed sobą miała przesuwane drzwi na balkon, obrośnięty geranium i bujnym bluszczem. Otwarte boczne drzwi prowadziły do, jak Ryan przypuszczała, pokoju Cade'a. A w drzwiach stała jej torba podróżna. Wróciła jej wściekłość. Chyba postradałeś rozum, jeśli sądzisz, że będę z tobą spała, bo miałeś dość sprytu, żeby umieścić nas we wspólnym pokoju. Naprawdę sądziłeś, że jestem taką idiotką, iż ci się oddam? Czy to z tego powodu się tutaj wybrałeś? Dziękuję bardzo. Mówiła, krążąc nieustannie po pokoju, aż wydeptała ścieżkę w puszystym dywanie. Nie mogę ci ufać. Przez ciebie została anulowana moja 132 Kristin Hardy rezerwacja i nie mogą znaleźć żadnego miejsca w pobliżu, bo jest jakiś duży zjazd. A ja byłam tak głupia, że w czasie podróży niemal cię polubiłam. Dziewczyna podniosła głos. Skończyłaś? zapytał zwodniczo spokojnym tonem Cade, choć jego oczy ciskały błyskawice. Proszę, mów. Umieram z ciekawości. Na jego ustach pojawił się słaby uśmiech. Dobrze. Po pierwsze, poprosiłem sekretarkę, żeby przeniosła cię do apartamentu, w geście kurtuazji. Dużo podróżuję, więc mam pewne chody. Nie oczekiwałem niczego w zamian i nadal nie oczekuję. Pełne sceptycyzmu prychnięcie Ryan wystawiło jego cierpliwość na kolejną próbę. Zamówiłem dla siebie apartament, bo mam jutro spotkanie z naszą grupą kapitałową i potrzebowałem odpowiedniego pomieszczenia. Nie przyszło mi do głowy, że ulokują cię w moim apartamencie. Oczywiście. Głos Ryan wręcz ociekał sceptycyzmem. To był wypadek. Wypadek? Pomaszerowała do jego sypialni, w której stał jej bagaż. I te rzeczy znalazły się tutaj także przypadkowo? W oczach Cade'a zabłysła irytacja. A fakt, że wbrew woli bez przerwy wyobrażał sobie nagą Ryan wyciągniętą na jego łóżku, bynajmniej nie poprawiał mu nastroju. Czy naprawdę przyszło ci do głowy, że mógłbym próbować cię uwieść przy pomocy tak absurdalnej historii? Miej do mnie odrobinę zaufania. Ryan cofała się, dopóki nie oparła się plecami o wewnętrzne drzwi. Uśmiechnął się drapieżnie i oparł ręce o drzwi po obu stronach głowy dziewczyny. Kiedy i jeśli postanowię cię uwieść, to wierz mi, zrobię to otwarcie. Serce Ryan waliło tak głośno, że słyszała jego bicie. Sekretny kochanek Nie próbuj mnie zastraszyć. 133 Nie obrażaj mnie. Boże, jak pragnął pochylić się i poczuć dotyk jej ciała. Pragnął czuć, jak Ryan wije się pod nim, pragnął usłyszeć, jak wyrywa jej się krzyk rozkoszy, jak wówczas, gdy byli ze sobą ostatnio. Odwrócił się, podniósł jej torbę i zaprowadził dziewczynę do jej pokoju. Tutaj. Jestem pewien, że możesz rozpakować się sama. Proszę, to twój klucz. Rzucił plastikową kartę na toaletkę. A jeśli niepokoisz się o swą cnotę, to zwracam twoją uwagę, że drzwi zaopatrzone są w zamki. Świetnie warknęła i zatrzasnęła drzwi po swojej stronie. To było dziecinne, ale sprawiło jej satysfakcję. Aż podskoczyła, gdy dobiegł ją trzask drzwi po stronie Cade'a. Wkrótce potem usłyszała, że zatrzaskują się drzwi wejściowe apartamentu i postanowiła nie dociekać, dlaczego poczuła się porzucona. Dopiero podczas konferencji przypomniała sobie, jak rozpaczliwie nudne są takie spotkania, i uświadomiła sobie, jak bardzo nie lubi swojej pracy