Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
.. chcia³em go zabiæ duchowo. Wanda rzeczywiœcie zaczê³a siê œmiaæ. - Sprawiæ, by siê skompromitowa³ w oczach dworu? Myœlisz, ¿e obal¹ Greya i poprosz¹ Curtisa, ¿eby nie o¿ywia³ by³ego Imperatora? Jesteœ kompletnym naiwniakiem w tych sprawach. Wiesz, jak powi¹- zani ze sob¹ s¹ ministrowie i dowódcy wojskowi? I jakie s¹ granice ich w³adzy? Grey pasuje wszystkim, nikt nie chce nowego Imperato- ra. Poza tym, oni wszyscy nienawidz¹ siê nawzajem. Ka¿dy ma na- dziejê, ¿e to w³aœnie jego Grey wymieni³ w testamencie, ale nikt nie da najmniejszej szansy w³adzy swojemu przeciwnikowi. Nie, Key. - Mia³em na myœli autentyczn¹ œmieræ duchow¹- powiedzia³ miêkko Key. - ATan leczy tylko cia³o. Szalony Imperator nie jest nikomu potrzebny. Kachowsky prychnê³a i przesz³a siê po pokoju. Stanê³a przy oknie i rzuci³a: - Zajrzyj do barku. Key ochoczo spe³ni³ polecenie. Ze sporej szafki, gdzie w gniaz- dach termicznych przechowywano w odpowiedniej temperaturze dziesi¹tki butelek, wyci¹gn¹³ ¿ó³te mrszañskie. - Coœ mocniejszego, Key - zarz¹dzi³a Wanda, nie odwracaj¹c siê. - Od dwudziestu lat nie pi³am niczego porz¹dnego. Wódkê. Ignoruj¹c ma³e kieliszki, Key rozla³ wódkê do kryszta³owych pucharów. - Zdolny uczeñ - skomentowa³a Kachowsky. - Za nasze ducho- we zdrowie. Dutch uœmiechn¹³ siê. Wypili i Wanda z westchnieniem cisnê³a kielichem w œcianê. - Na dziœ wystarczy... Szaleñstwo, mówisz? Tak, to jest szansa na za³atwienie nieœmiertelnego. Tylko jak? Przeciwko wszystkim psychotropowym truciznom Imperator jest zaszczepiony, zapewniam ciê. 1 na pewno ma wzmocnion¹ barierê hematoencefalograficzn¹... Nawet gdybyœ w³adowal w niego ca³¹ strzykawkê W-6, bêdzie przy- tomny jeszcze przez dziesiêæ minut. A to mu wystarczy, ¿eby pope³- niæ samobójstwo... technikê Jeng zna. Zreszt¹ mo¿liwe, ¿e na taki wypadek ma wszczepiony biokiller. Trucizna dostanie siê do krwi i Imperator zginie. - A promieniowanie? Pamiêtam szum o doœwiadczeniach na Górze... - Psychopromieñ? Niestety. Mo¿na by zdobyæ schemat genera- tora, jedno przestêpstwo wiêcej, co to za ró¿nica. Ale ten promieñ powoduje szaleñstwo poprzez zaatakowanie komórek. W nowym ciele Imperatorowi powróci rozum. - Nie wiedzia³em - przyzna³ siê niechêtnie Key. - Teraz ju¿ wiesz... ale w twoim planie coœ jest. On musi osza- leæ sam. - Bzdura - skomentowa³ krótko Key. - Ch³opcze, trzeba prze¿yæ sporo lat - Kachowsky ze œmiechem odebra³a mu opró¿niony do po³owy kielich - ze dwie, trzy setki, ¿eby zrozumieæ, jak blisko jest nam do szaleñstwa. Wypi³a ju¿ i tak za du¿o jak na swój wiek i si³y, niewa¿ne, co i ile pija³a w przesz³oœci. Key nic nie powiedzia³. Drugi kielich rozlecia³ siê z brzêkiem na kawa³eczki kryszta³u. - Tyle ¿e nie masz pojêcia, jak tego dokonaæ. - Werbalne ³amanie psychiki? - Aha... czyli coœ s³ysza³eœ. Tak jest. Ale Imperator nie mo¿e stawiaæ oporu. Musi byæ albo og³uszony narkotykiem, albo po pro- stu zaufaæ agentowi wp³ywu. - Ciociu Fiskalocci! Wanda odwróci³a siê do okna. - Oho... przysz³a twoja m³oda wielbicielka, która woli moje sta- re, to jest nowe nazwisko. Zawo³aj ch³opca do goœcinnego. Zwo³a- my naradê wojenn¹. Rozdzia³ 10 Tommy wygl¹da³ na niezadowolonego, ¿e Key oderwa³ go od komputera. Wys³ucha³ uwa¿nie, co Wanda mia³a do powie- dzenia, ale z tak¹ min¹, jakby tabliczkê mno¿enia chciano mu sprze- daæ za œwiête proroctwo. Dutch usiad³ naprzeciwko Rachel. Dziewczyna ubra³a siê dziœ specjalnie skromnie: d³ugie szare spodnie, bia³a bluzka z wyk³ada- nym ko³nierzem. Keya to bawi³o i jednoczeœnie budzi³o poczucie winy. Ma³a tak bardzo stara³a mu siê spodobaæ... Rozwi¹za³ krawat i rozsiad³ siê wygodniej. - Rachel... - W g³osie Wandy nie by³o nawet œladu oszo³omie- nia wódk¹. - Powiem ci coœ bardzo wa¿nego. - S³ucham. - Dziewczyna za³o¿y³a nogê na nogê. Wszystko by³o na benefis Keya. Ka¿de s³owo, ka¿dy gest... starannie wyre¿ysero- wane, bo nie zd¹¿y³y siê jeszcze staæ odruchami wypróbowanymi na tysi¹cach mê¿czyzn. I nigdy siê nie stan¹, zrozumia³ Key. - Musisz iœæ do domu, dziewczyno. Wtedy wszystko bêdzie w porz¹dku. Twoja pomoc nie jest nam potrzebna, uwierz mi. Jedy- ne, co mo¿esz dla nas zrobiæ, to nie zgin¹æ razem z nami. -Nigdzie nie pójdê. - Na dŸwiêk g³osu Rachel po plecach Keya przebiegi dreszcz. Nie pójdzie... cholerna szkoda. Czy los rasy wart jest losu cz³owieka? Jest. - W takim razie musisz zrozumieæ jedno: jeœli siê za³amiesz, bêdê musia³a ciê zabiæ. Pomimo ca³ej sympatii, jak¹mam dla ciebie. - Wanda zauwa¿y³a, ¿e w oczach dziewczyny mign¹³ strach. - Dobrze. - To wszystko. Koniec tematu. - Wanda objê³a ich spojrzeniem. Czworo ludzi gubi³o siê w przestronnym pokoju. Ona te¿ to chyba poczu³a. - No, no... starucha, mê¿czyzna, ch³opiec i dziewczynka. Piêkny oddzia³ jak na zabójców Imperatora Greya. Rachel drgnê³a, ale nic nie powiedzia³a. -Mamy zamiar zabiæ nieœmiertelnego. Tommy, spytam na wszel- ki wypadek... nie wiesz przypadkiem, jak obejœæ system aTanu? - Jeœli nawet wiedzia³em, to zapomnia³em. - Jasne. Œrodki psychotropowe i promieniowanie wykluczamy. Maluchy, macie jakieœ propozycje? Nieoczekiwanie o¿ywi³ siê Tommy: - By³ taki program w przestrzeni wirtualnej... Coœ w rodzaju gry. Poca³unek chaosu. Zdjêli go z sieci i puœcili wirusa³owcê, który do tej pory kr¹¿y, ¿eby nie wrzucili programu znowu. Ale gdzieœ siê móg³ zachowaæ, no nie? Ci, którzy w tê grê grali, wariowali. Po trzech-czterech dobach. - Ciekawe. - Kachowsky wydawa³a siê szczerze zainteresowa- na, ale niezbyt uradowana. - Szalenie interesuj¹ce. Ale my nie mo- ¿emy porwaæ Greya, ubraæ go w skafander, wsadziæ na g³owê he³m i w³¹czyæ Poca³unek chaosu. Nie wyobra¿asz sobie mo¿liwoœci jego ochrony. Nie dadz¹ nam nawet dwóch, a co dopiero trzech osób. - Poza tym on mo¿e wyczuæ, co siê œwiêci - doda³ K.ey. Na nim równie¿ s³owa Tommy 'ego zrobi³y wra¿enie. -1 zd¹¿y ze sob¹ skoñ- czyæ, na pewno ju¿ podczas porwania. - A jakby po prostu podsun¹æ mu tê grê? -Nie s¹dzê, ¿eby Imperator interesowa³ siê grami. Tommy wzruszy³ ramionami. - Czyli Grey powinien zwariowaæ sam, dobrowolnie? - Rachel zaskoczy³y w³asne s³owa, ale Wanda skinê³a g³ow¹ z aprobat¹. -Tak. - A co jest konieczne, ¿eby cz³owiek zwariowa³? - Przede wszystkim jego obecnoœæ. -Nie mo¿na Greya nazwaæ idiot¹- odezwa³ siê Key. - Co my, jego wierni poddani, wiemy o swoim Imperatorze? Mówiê powa¿- nie