Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Gdy w wypowiedziach naszego znajomego pojawiają się wciąż urojenia, mo- żemy przypuszczać, że cierpi on na zaburzenia zwane zespołem urojenio- wym. Jest to poważna choroba psychiczna. Oprócz urojeń mogą też występować w tym zaburzeniu inne objawy. Nasz rozmówca może słyszeć głosy nieobecnych osób, czasem nawet spełniać wy- dawane przez te głosy polecenia. Może przeżywać mniej lub bardziej nasi- lony - czasem aż do paniki - lęk. Może być przygnębiony, załamany. Czasem może nawet mówić o zamiarze pozbawienia się życia. W przypadku zespołu urojeniowego konieczna jest pomoc specjalisty, a więc szybkie skontaktowanie naszego znajomego z psychiatrą. Oczywiście, powinniśmy go najpierw życzliwie, zgodnie z tym, co uprzed- nio napisałem, wysłuchać. Nie próbujmy przy tym polemizować z jego oder- wanymi od rzeczywistości doznaniami. Nic to nie da, a możemy jedynie tym sposobem wzbudzić w nim nieufność i podejrzliwość. Przyjmujmy jego relacje spokojnie, naturalnie, starajmy się je dobrze zarejestrować w pamięci - może to okazać się potrzebne w dalszej rozmo- wie z rodziną chorego lub psychiatrą. Ale też i nie potwierdzajmy jego urojeń - wbrew pozorom nie poprawi to kontaktu z nim. Możemy natomiast zawsze uznać sam fakt istnienia tych doznań i zrozu- mieć uczucia z nimi związane, mówiąc na przykład: Owszem, widzę, wyraź- nie słyszę co odczuwasz, czy też Rozumiem, że musi być niezwykle przykre to, co przeżywasz itp. Innymi słowy, możemy śmiało solidaryzować się z uczuciami i przeżyciami rozmówcy, nie potwierdzając jednocześnie jego wypaczonego widzenia świata. Nie mówmy też naszemu znajomemu pochopnie, że powinien się leczyć - w większości przypadków nie ma on świadomości choroby i odrzuci nasze su- gestie, zwiększając przy okazji swoją nieufność. Możemy jednak potwier- dzać, że ma kłopoty (sam się przecież do nas zwrócił!) i że potrzebna mu jest jakaś pomoc. Jakie dalsze kroki powinniśmy podjąć. Najpierw upewnijmy się, czy jest ktoś z rodziny naszego znajomego lub też inny stały opiekun, który mógłby i powinien się o niego zatroszczyć. Pierwsze kroki skierujmy do tejże osoby, dzieląc się z nią naszymi spos- trzeżeniami. Zróbmy to nawet wtedy, gdy nasz rozmówca wypowiada krytycz- ne czy niechętne uwagi wobec tego kogoś - ze względu na powagę sytuacji musimy te jego oceny uznać za mniej istotne od celu, jakim jest skiero- wanie naszego znajomego do specjalisty. Poza zupełnie wyjątkowymi sytuacjami to właśnie rodzina powinna się za- jąć dalszym pokierowaniem sprawą. Nierzadko zresztą okaże się, że znajo- my już jest pod opieką psychiatry. Wówczas nasz obraz sytuacji może do- starczyć lekarzowi dodatkowych danych do dalszego leczenia. Bywa też oczywiście tak, że rodzina,(zwłaszcza gdy choroba pojawia się po raz pierwszy) jest zdezorientowana, pełna niepokoju i nie wie co da- lej robić. Wówczas konieczne będzie wsparcie z naszej strony, a może i wspólna wizyta u psychiatry. Ogólnie biorąc w każdej sytuacji zorientuj- my się, czy nie bylibyśmy pomocni - rodzina chorego znajduje się z regu- ły w równie trudnej sytuacji jak on sam. Jeśli nie ma nikogo z rodziny, ani innej osoby bliskiej, która mogłaby dalej pokierować sytuacją, musimy sprawę wziąć w swoje ręce. Szczerze doradzam spotkanie się najpierw z konsultantem. Wspólnie z nim omówimy sprawę naszego znajomego, a następnie wybierzemy się razem do psychia- try, by ustalić sposób doprowadzenia do wizyty. Pamiętajmy, że każda re- jonowa poradnia zdrowia psychicznego ma obowiązek aktywnego zajęcia się człowiekiem chorym psychicznie. Trzeba tu powiedzieć, że niestety czasem sprawa nie jest całkiem prosta - bywa, że dostępu do lekarza broni jak cerber rejestratorka. Zdarza się też, że sam lekarz, mający na ogół wielu stałych pacjentów wykazuje mało zrozumienia dla sytuacji odbiegających od codziennej rutyny. Nie zrażaj- my się tym. Pamiętajmy, że prawo jest po naszej stronie (i po stronie naszego znajomego). W razie trudności, prośmy o rozmowę z kierownikiem poradni - to z pewnością poskutkuje. Niewątpliwie trudną sprawą jest dalszy kontakt z naszym znajomym. Nie- rzadko będzie miał do nas pretensję, że "wydaliśmy" go rodzinie czy psy- chiatrze. Musimy być na to przygotowani. Wysłuchajmy cierpliwie jego pretensji i nie polemizujmy z nimi. Staraj- my się przy tym nie rezygnować z drobnych oznak przyjaźni i życzliwości. Jeśli to konieczne - powiedzmy jedynie, że działaliśmy powodowani troską o jego zdrowie czy nawet życie