Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
14 Szczęśliwi ludzie, których anioł dzierży W swojej opiece! szczęśliwe te kraje, Co mają drzewa - na miejscu oberży -Siane po łąkach, gdzie płaczą ruczaje - Wędrowiec staje, gdzie kwiatów najwięcej. Nagle krzyknąłem... „Do kroćset tysięcy 15 Milionów..." tu mi kochany Eurypid Słowo eumenid dał do wykrzyknika, A mój towarzysz rzekł: „Mais c'est insipide Spać tu... w tej klatce... co ma kształt kurnika; Comment, Giuliano!" - (tak się zwał nasz sługa) W Yostizy musi być oberża druga!" 58 16 „Non c'e" - rzekł sługa. „Więc spać tu - na ziemi? Wszak to nie ściany, lecz z łuczywy krata, Pajęczynami wybita czarnemi". A ja dodałem: „Jak horyzont świata Zawarty zewsząd... bez okien, którędy Dusza by mogła wyjść za zmysłów błędy..." 17 I zakończyłem słowami: „Daj świecy!" „Świecy! - rzekł kompan - „wszak tu wiatr zagasi Słońce w lichtarzu, księżyc w szabaśnicy!" Rzekłem: „Giuliano, hej! tho se mu krassi... Gorzkie jak piołun - niech Bóg będzie z nami! Jest co jeść? - nie ma... więc tho se mu psami!" 18 To się po grecku znaczy: „daj mi chleba!" Przyniósł... postawił... i znowu zapytał Bardzo układnie: „Czego panom trzeba?" A gdybym na chlebie zębami pozgrzytał, Zdjęty poczuciem nieszczęśliwych wróżek, Nie spodziewając się... wołałem - „Łóżek... 19 I światła... światła... tu na biegunie Północnym ciemno - i wiatr wszędy świszczę; Pusto jak w zgniłym orzechu świstunie..." Tu mój towarzysz rzekł: „Więc ja przepiszczę Na hebanowym moim flażolecie Tę noc, przepędzę ją najlepiej w świecie". 59 20 I już wyciągał wiatrobrzmiący bardon, Lecz ledwie zaczął donośnie w otwory Przegrywać -jakiś głos: „I beg your pardon, But I don't like the musie, I am sorry" -Z prawej się strony wydobył przez kratki: Anglik zamknięty był do drugiej klatki. 21 I była Babel okropna języków, Aż wreszcie jakaś Opatrzności ręka Zesłała parę płonących knocików, I dwa napięte jak struny krosienka; To były łóżka... jeśli kto nie wierzy, Tłomaczę jaśniej: to na czym się leży. 22 Ach, leży tylko - bo wszystkie zefiry Zbiegły się do nas - i wiatr z nami pląsał, A dar krosienek... j ako Dej aniry Koszula - gdzie się go dotkniesz... tam kąsał; Ach, jam się dotknął - i ogień mię złapał, I byłem w piekle; mój towarzysz chrapał. 23 Są chwile w życiu, w których człowiek zda się Samemu sobie bardzo poetycznym: Na skały igle, na ruin terasie - W usposobieniu umysłu vehmicznym - Kiedy głos przeczuć bardzo głośno gada Trzykrotnym głosem: „Biada! biada! biada!" 60 24 Gdy patrzy w słońce o zachodzie krwawsze, Kiedy się żegna z kim i przy miesiącu Mówi z westchnieniem głębokim: „Na zawsze!" Gdy przy dognanym zeskoczy zającu, Dobędzie noża - i obcina skoki... Gdy nań piorunem strzelają obłoki; 25 W chwili, gdy skończy szkoły i nauki, Gdy go za rękę uściśnie sam rektor; Gdy go mianują sędzią; gdy go wnuki Obsiada; gdy kraj obroni jak Hektor Albo gdy myśli o zbawieniu Lachów Gdy wygra partią bilardu lub szachów.. 26 Albo gdy idzie sam w nocy na cmentarz I na kochanki usiądzie mogile... Albo gdy mówi doń kto: „Czy pamiętasz Paryż?..." Są różne poetyczne chwile: Kiedy na przykład w towarzystwie znanym Siądziesz pośrodku - na cenzurowanym... Albo gdy ciebie nazwą obskurantem, To jest, że możesz zgasić oświecenie; Albo gdy jesteś dział asekurantem I w napoliońskie wierząc przeznaczenie, Słuchasz bez drżenia - kul lecących świstu.. Gdy „Comte" przeczytasz na kopercie listu; 61 28 Gdy... i tam dalej... Z tych miłości własnych Żadna nie przyszła do snu mię kołysać... Przy dwóch światełkach jak gwiazdy niejasnych Chciałem z krosienek moich wstać i pisać Czekając zorzy różanego świtu... Wtem deszcz... w tej klatce nie było sufitu... 29 I zawołałem: „Ty spisz, Eneaszu, A tu deszcz na nas ... leje się z dachówek!" Wnet rozbudzeni oba na poddaszu, Więcej do czynu sposobni niż słówek, Wściekać się więcej zdolni niż łzy ronić Przemyślaliśmy, jak i gdzie się schronić... 30 Szczęściem, że w ścianie uwitej z sośniny Po obu stronach były dwie framugi - Ach nie framugi - zaczęte kominy, Więc ja jak krótki - mój kompan jak długi, Oba jak dłutem z marmuru wycięci, W niszach przeciwnych - kto by rzekł, że święci. 31 Przy naszych nogach zapalone lampy, Ręce złożone na piersiach pobożnie. Każdy z nas biały... jak w operze Zampy Wiedźma z marmuru - bardzo nieostrożnie Pierścionkiem złotym za żonę pojęta, Lub jak niewiasta Lotowa w sól ścięta, 62 32 Lub jako mumia w ścianach piramidy Niech porównania dalej lecą kłusem. Byliśmy jako ów posąg Tetydy Zakryty wody srebrzystej obrusem, Stojący sucho w wodnej samołowce, Który czytelnik zobaczy w Sofiówce. 33 Tu, wychyliwszy głowę, mój towarzysz Głosem żałosnym... rzekł: „Czy żyjesz?" - „Żyję". A on mi znowu rzekł: „O czym ty marzysz?" A ja mu rzekłem... że się nie ukryje Żadna zasługa - pod żadną przeszkodą; Ja mówię pacierz... Bóg słyszy pod wodą. 34 Cnota skarb wieczny, cnota klejnot drogi -Nie spali ogień... A kompan: „Nie słyszę; Woda tak szumi, już mokre mam nogi..." A ja mu na to: „Cierp, a ja opiszę Nasze cierpienia ściągnięte bez winy I przedam wiernie córkom Mnemozyny... 35 „I kiedyś, w późne wieki... wstanie mściciel, I tu postawi hotel... mości panie! Tu, na tym miejscu, gdzie teraz Jan Chrzciciel Mógłby duszeczki kąpać jak w Jordanie; Tu gdzie stoimy -ja ci przepowiadam, Że stanie hotel... tu, gdzie w nurty padam, 63 36 „W nurty natchnienia... myśląc o żegludze Dawnych rycerzy - Eneja, Ulissa..." A mój towarzysz rzekł mi: „Ja się nudzę Stojąc w tej niszy jak kozacka spisa; Wyznaj, że Grecja - c'est ennuyeux en diable, Ja cały mokry - mais c'est insupportable! 37 „Nie masz zegarka? ja mój do kompasu Zregulowałem... tam na łóżku leży..." A ja mu na to: „Mamy dosyć czasu! Nim Febus we drzwi Aurory uderzy, Gadajmy sobie o czym pożytecznym: Lub o zbawieniu, lub o ogniu wiecznym. 38 „Albo śpiewajmy sobie kontredansy Tańczone dawniej -ja dyszkantem wlekę Albo ci powiem powieść Sancho Pansy O trzystu owcach wiezionych przez rzekę. Ty licz, ja będę tron mówcy dziedziczył; Jeśli chcesz... ty mów-a ja będę liczył... 39 „Czy znasz Byrona? - nie? - to wielka szkoda! Mógłbyś się teraz przenieść w ideały; Czaj Id Harold niegdyś był w Grecyj... Ta woda Łóżka nam porwie srebrzystymi wały... Czy znasz Platona?... przyszło mi do głowy Zaczęciejednej Sokratarozmowy... 64 40 „»Chodźmy - rzekł - w klonu szerokiego cieniu Na pochylonej odpocząć murawie; Oba zanurzymy tu stopy w strumieniu; Jak tu cień miły... jak te świerszcze w trawie Śpiewają słońcu... « Dalej w sprzeczce walnej Sokrat piękności daje idealnej 41 Rysy, granice... i w mgliste przezrocze Obwija posąg - cudownego wdzięku; A strumień żywy stopy mu łaskocze" -Tu nasz Juliano - z latareńką w ręku Wszedł... i zobaczył... nasze dwie figury Jak dwa posągi oprawione w mury; 42 Z lampami w nogach..