Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Reaktor zostanie uruchomiony dopiero, kiedy “Wiepr” znajdzie się w głębinie. Rozkazy Kołowa stanowczo podkreślały, że nie wolno dopuścić, aby detektory podczerwieni satelitów zwiadowczych wykryły ciepło reaktora. W przedziale dowodzenia mieściło się sporo niewielkich pomieszczeń, biegnących wzdłuż burt. W czterech kabinach po prawej znajdowały się stanowiska oficerów obsługujących komputery do prowadzenia walki, wyświetlające obraz w trzech wymiarach. Cztery pomieszczenia po lewej mieściły komputery kierowania ogniem. Na środku znajdowało się stanowisko peryskopu. Po lewej był konwencjonalny, optyczny peryskop, połączony z częścią wysuwaną z kiosku za pośrednictwem światłowodu. Po prawej można było oglądać obraz z boi systemu Antaj bądź z optoelektronicznego peryskopu pracującego poza zakresem światła widzialnego. Przy przedniej przegrodzie było stanowisko sterowania okrętem, komputerowe stanowisko sterowania zbiornikami balastowymi i zanurzeniem, końcówka komputera nawigacyjnego i komputerowe stanowisko łączności. Z tyłu znajdowało się pomieszczenie analizy i wyświetlania danych z sonarów, sensora Antaj i systemu Szczuka. Przy peryskopie było stanowisko komputerowe z wygodnym, skórzanym fotelem dla oficera pokładowego czy kapitana pełniącego wachtę lub prowadzącego walkę. Tu wyświetlały się najważniejsze dane z innych miejsc przedziału sterowania - dotyczące analizy celu, stanu okrętu, obrazów z sensorów, kierowania ogniem, nawigacji, łączności. W lewy tylny róg przedziału wciśnięto kajutę Graczowa - klitkę niewiele większą od wąskiej koi wewnątrz. Służyła ona kapitanowi, gdy podczas odpoczynku nie chciał opuszczać przedziału sterowania i udawać się do swojej oficjalnej kabiny. Usatysfakcjonowany krótką inspekcją Paweł wrócił do przedziału dziobowego i zszedł po stromym trapie na środkowy pokład, na którym w oddzielnym, szczelnym podprzedziale znajdowały się główne komputery okrętu. Można tu było wchodzić tylko przez dziobową śluzę powietrzną i tylko w kombinezonie chroniącym delikatne urządzenia przed wpływem człowieka. Prawo znalezienia się, pojedynczo, w pomieszczeniu komputerów mieli tylko oficerowie i podoficerowie specjalizujący się w ich obsłudze. Obok mieścił się inny zamknięty podprzedział, gdzie znajdowały się akumulatory. Wielkie i ciężkie baterie dawały dziesięciokrotnie większą moc niż tej samej wielkości akumulatory kwasowo-ołowiowe pierwszej generacji, które początkowo zainstalowano na okręcie. Wymieniono je wraz z komputerami podczas pobytu “Wiepria” w suchym doku. Za pomieszczeniami komputerów oraz akumulatorów znajdował się magazyn torped. Leżało tam w sumie trzydzieści sześć torped, większego i mniejszego kalibru. Ledwie znalazło się między nimi miejsce na pomost, idący do trapu na dolny pokład. Tam mieściły się kabiny załogi - kapitana i pierwszego oficera, dalej ku dziobowi - dowódców sekcji, później młodszych oficerów, bosmańska i kajuty podoficerskie. Pomiędzy dwiema ostatnimi znajdowała się ciasna łazienka, gdzie był rząd pryszniców, toalety i zlewy. Przed kajutami załogi, w poprzek, umieszczona była mesa i kambuz. Mesa służyła także jako kino, świetlica i sala narad oficerów. Graczow przeszedł teraz do krótkiego przedziału drugiego, gdzie mieliły się urządzenia elektroniczne sterujące reaktorem oraz maszyny pomocnicze, parowe i inne, a także kilka zbiorników. Kolejny, pojedynczy właz na wysokości środkowego pokładu prowadził do tunelu przechodzącego przez przedział trzeci - reaktora. Do przedziału trzeciego nikt nigdy nie wchodził, ponieważ panował tam wysoki poziom promieniowania. Przedział czwarty mieścił turbiny, awaryjny spalinowy generator prądu. Wyżej, na górnym pokładzie, była najczystsza maszynownia, jaką Paweł w życiu widział. Wiodły przez nią grube przewody pary napędzającej turbogeneratory elektryczne do napędu urządzeń statku, a także turbogeneratory napędowe - masywne, wysokie na trzy pokłady urządzenia. Ich wielkie turbiny wykorzystywały niemal każdy kilowat energii podawanej pod wysokim ciśnieniem pary, napędzając dwa nadprzewodnikowe, chłodzone ciekłym helem generatory prądu stałego. Ten płynął grubymi przewodami do pojedynczego głównego silnika napędowego, ulokowanego już za ciśnieniową, cylindryczną częścią kadłuba, tuż przed sterami. Wokół silnika znajdowały się rufowe zbiorniki balastowe. Na samym końcu maszynowni był trap, którym Graczow zszedł na środkowy pokład. Tam usytuowano wymienniki ciepła z wodą morską, stanowisko sterowania reaktorem oraz centrum sterowania silnikiem. W końcu trap prowadził dalej na dolny pokład, gdzie były skraplacze i pompy, a także systemy hydrauliczne i kontroli atmosfery - generator tlenu, pochłaniacz dwutlenku węgla, spalacz węglowodorów. Nieco z przodu zainstalowano wytwornicę ciekłego helu. Kapitan sprawdził szybko stan obwodów z helem i wrócił na górę, do tunelu przechodniego. Minął przedział reaktora i znowu znalazł się w przedziale sterowania. Na stanowisku dowodzenia okrętem stał Swiatosłow. Wywoływał właśnie na płaskim, środkowym ekranie obraz z kamery umieszczonej na pomoście przystani, który jakiś czas temu opuścili. Widać było, że okręt osiągnął już zanurzenie do linii wodnej. Teraz mogli wypłynąć, kiedy tylko Graczow zamelduje, że “Wiepr” jest gotów do pełnego zanurzenia. *** Aleksiej Nowskoj stanął na pokrytym płytkami o gąbczastej strukturze kadłubie okrętu. Zerknął na dziwaczną powierzchnię, schodzącą niebezpiecznie łukiem ku czarnej wodzie, połyskującej daleko w dole