They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Rekin wykonał nieprawdopodobnie ostry skręt i Don ledwie utrzymał się w swoim fotelu, kiedy automat gwałtownie zmienił kurs łodzi. Łódź nie ustępowała zwrotnością żadnemu z mieszkańców oceanu o podobnych rozmiarach i teraz klucząc zbliżała się do rekina. Elektroniczny mózg automatycznie prowadził ją na echo hydrolokatora, pozwalając Donowi skupić się wyłącznie na przygotowaniu broni. Całe szczęście, gdyż czekało go teraz bardzo trudne zadanie, jeśli łódź nie utrzyma stałego kursu co najmniej przez piętnaście sekund. W krytycznej sytuacji mógł zawsze użyć swoich rakietek; zrobiłby to na pewno, gdyby znalazł się sam na sam ze stadem orek. Był to jednak sposób krwawy i brutalny, a Don zawsze wolał szpadę od granatów ręcznych. Dzieliła go teraz od drapieżnika odległość zaledwie pięćdziesięciu stóp, zmniejszająca się z każdą chwilą. Lepsza okazja może się już nie zdarzyć. Przycisnął dźwignię spustową. Spod brzucha łodzi wyskoczyło coś, co wyglądało jak mała płaszczka. Don zmniejszył szybkość; nie musiał już podpływać bliżej. Mały, ostry pocisk o rozmiarach zaledwie kilku stóp poruszał się szybciej niż jego pojazd i mógł dotrzeć do celu w ciągu kilku zaledwie sekund. Pędząc, pocisk ciągnął za sobą przewód zdalnego sterowania, niczym podwodny pająk swoją sieć. Wzdłuż przewodu płynęła energia poruszająca pocisk oraz sygnały naprowadzające go na cel. Reagował tak błyskawicznie na wszystkie polecenia, że Don miał uczucie, jakby kierował posłusznym i ognistym rumakiem. Rekin spostrzegł niebezpieczeństwo w ostatniej sekundzie. Podobieństwo pocisku do pospolitej płaszczki zmyliło go, tak jak sobie to zaplanowali konstruktorzy. Zanim jego mały móżdżek zdążył się zorientować, że płaszczki tak się nie zachowują, pocisk uderzył. Stalowa igła strzykawki, wyrzucona przez ładunek wybuchowy, przebiła zrogowaciałą skórę rekina i olbrzymia ryba rzuciła się jak oszalała. Don cofnął się czym prędzej, gdyż uderzenie takiego ogona potrząsnęłoby nim jak fasolą w puszce i mogło nawet uszkodzić łódź. Teraz musiał tylko czekać, aż trucizna zacznie działać. Skazany na zagładę morderca skręcał się, usiłując wyszarpnąć z ciała zatrutą strzałę. Don wciągnął pocisk z powrotem na jego miejsce pod dnem łodzi, zadowolony, że odzyskał swoją broń nie uszkodzoną. Jednocześnie obserwował z podziwem i beznamiętną litością, jak potężne zwierzę ulegało paraliżowi. Jego ruchy były coraz wolniejsze. Pływało bez celu tam i z powrotem i Don musiał pośpiesznie zejść mu z drogi, aby uniknąć zderzenia. Wreszcie zdychający rekin stracił poczucie równowagi i zaczął wypływać na powierzchnię. Don pozostawił go na razie własnemu losowi; musiał zająć się ważniejszymi sprawami. Odnalazł samicę z dwoma cielakami w odległości niecałej mili i przyjrzał im się dokładnie. Nie były ranne, a co za tym idzie nie musiał wzywać weterynarzy, którzy mając do dyspozycji znakomicie wyposażoną łódź podwodną udzielali wielorybom pomocy we wszystkim: od bólu brzucha do cesarskiego cięcia. Wieloryby nie wykazywały już żadnych oznak zaniepokojenia, a jedno spojrzenie na ekran hydrolokatora powiedziało mu, że reszta stada również zaprzestała ucieczki. Don był ciekaw, czy wiedzą, co się stało; poznano już nieźle ich sposoby porozumiewania się, ale wciąż jeszcze wielu spraw nie udało się wyjaśnić. - Mam nadzieję, że jesteś mi wdzięczna za to, co dla ciebie zrobiłem - mruknął Don, po czym doszedł do przekonania, że widok miłości macierzyńskiej w pięćdziesięciotonowym wydaniu przekracza jego siły, opróżnił więc zbiorniki balastowe i wynurzył się na powierzchnię. Morze było tak spokojne, że otworzył właz i wysunął głowę z małej wieżyczki. Woda była zaledwie o kilka cali od jego twarzy i od czasu do czasu fala wznosiła się, grożąc wdarciem się do środka. Na szczęście Don tak dokładnie wypełniał sobą otwór, że stanowił doskonały korek. W odległości może pięćdziesięciu stóp kołysał się na fali szary, podłużny kształt, przypominający odwróconą do góry dnem łódź