Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
do chwili wyjazdu tegoż za granicę. Drugi okres obejmuje streszczenie dowodów zebranych przez badaczy zagranicznych w czasie seansów, które Teofil Modrzejewski odbył bezinteresownie w Międzynarodowym Instytucie Badań Metapsychicznych w Paryżu, od listopada 1920 roku do lutego 1921 roku. Trzeci okres obejmuje materiał dowodowy zebrany na seansach od lutego 1921 roku aż do końca marca 1925 roku (N.O. rozdz. III). W rozdziale tym przedstawiam wszystkie te kwestie w sposób problemowy rezygnując z ujęcia chronologicznego. Podczas doświadczeń przeprowadzonych z Teofilem Modrzejewskim w Międzynarodowym Instytucie Badań Metapsychicznych w Paryżu, badacze: prof. Charles Richet, dr Gustaw Geley, inż. Arnaud Gramont i inni, zastosowali ścisłą kontrolę medium. Pomieszczenie seansowe, specjalna sala laboratoryjna Instytutu o szczelnie zasłoniętych oknach, było oświetlone światłem czerwonej lampki elektrycznej o mocy 50 watów, której światło można było regulować za pomocą opornika. Eksperymentatorzy posługiwali się ponadto wielkimi ekranami fosforyzującymi w ciemności, pokrytymi warstwą siarczku cynkowego (tzw. masą Balmain'a). Niekiedy stosowano także kolby z kolonią świecących bakterii. Światło lampy oświetlało słabo sylwetki medium i uczestników. "Swietlność ekranów posiada tę cenną i zbawienną cechę, że zmaterializowane formy znoszą ją nieskończenie lepiej od czerwonego światła. Fosforescencja przypomina bardzo to światło, które zjawy emanują same z siebie" – mówi Gustaw Geley10. Medium siedziało na zwykłym krześle przed tzw. czarnym gabinetem, do którego firanki były zwykle rozsunięte, tzn. że czarny gabinet w doświadczeniach z Modrzejewskim był zbyteczny. Kontrola w tych warunkach była bardzo łatwa. Polegała głównie na tym, że dwóch kontrolerów, z których jeden siedział po prawej, drugi zaś po lewej stronie medium, trzymali je za ręce. Kontakt ich z medium był tak ścisły, za pomocą rąk i nóg, w ten sposób, że medium nie mogło uczynić żadnego ruchu, który nie byłby przez kontrolerów zauważony. Medium zachowywało podczas całego seansu absolutną nieruchomość. Jedynym poruszeniem podczas seansu, było niekiedy złożenie przez medium głowy na blacie stołu, znajdującego .się przed nim lub 'Oparcie jej na ramieniu któregoś z (kontrolerów. Ręce natomiast pozostawały nieruchome. [...] Nigdy nie zauważyłem nic podejrzanego. Zresztą Modrzejewski miał zwyczaj przed seansami opróżniać dla wygody wnętrze swych kieszeni i ubranie jego przylegało do ciała bez żadnych podejrzanych wypukłości. [...] Podczas seansów robiliśmy zawsze łańcuch z rąk i nikt z uczestników nie znajdował się poza obrębem koła11. W analogiczny sposób medium było kontrolowane na wszystkich posiedzeniach w Warszawie przeprowadzonych pod kierunkiem pułkownika Norberta Okołowicza. Należy tu z naciskiem podkreślić dwa fakty: 1. Teofil Modrzejewski – w przeciwieństwie do wielu innych mediów – nigdy nie pobierał za swe produkcje mediumiczne wynagrodzenia. 2. Żaden z badaczy nigdy nie przyłapał go na jakimkolwiek oszustwie. Dziennikarz francuski Paweł Heuze w książce pt. Czy umarli żyją!12 zrobił Modrzejewskiemu zarzut, że nie zgodził się on na udział w seansie iluzjonisty Dicksona, czy innego prestidigitatora. Nie jest to zgodne z prawdą, gdyż wymieniony Dickson nigdy nie zgłosił się do Modrzejewskiego. Natomiast w jego trzech seansach brał udział prestidigitator francuski, inż. Geo Lange, który przyjechał do Warszawy w kwietniu 1921 roku wraz z prof. K. Richetem i dr. G. Geleyem. Jego rola jako eksperta w zakresie prestidigitatorstwa została początkowo zatajona. Dopiero przed powrotem do Paryża sprawa wyjaśniła się, a inż