Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Przymknął oczy i odpłynął... Było jasno jak w dzień. Spoglądał na orła, swojego orła, który stał na brzegu gniazda. Widział w gnieździe jajka. Srebrne jajka. Jednocześnie śnił i był przytomny. Czuł się wspaniale, lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale co się działo? Co on widział? Orzeł obrócił głowę, jakby chciał lepiej mu się przyjrzeć albo sprawdzić, czy zwrócił na siebie uwagę. Szybkim uderzeniem dzioba ptak rozkru-szył skorupę jednego z jajek. Ptak i gniazdo zniknęły i Indy ujrzał siebie wraz z królem w pokoju pełnym książek. Królewska biblioteka. Król miał na sobie niebieską atłasową szatę i kapcie. Nagle wiedział, że król przeżyje zagrożenie ze strony Mandrakiego, ale wkrótce zostanie wygnany z kraju. Zupełnie, jakby to się już zdarzyło. Zauważył, że król trzyma coś w rękach. To był omfalos. Oferował go Indy'emu. Potem król zniknął tak szybko, jak się pojawił, i Indy ujrzał omfalos w muzeum. Obok stał kustosz, którym był Marcus Brody, stary przyjaciel Indy'ego i czasami zastępczy ojciec. Był dumny i uśmiechał się. Potem scena zniknęła i zadowolenie In-dy'ego zmieniło siew szok. Szklana gablota osłaniająca zabytek była stłuczona, a omfalos zniknął. Usłyszał głos Brody'ego: „Ukradziony. Został ukradziony". Ale gniew, jaki czuł, nagle minął, gdy ponownie minął orła i jego gniazdo. Obrócił głowę jak poprzednio i wbił dziób w kolejne jajko. Indy rozmawiał z Dorian. Była podekscytowana, mówiła mu, że musi coś zrobić. Musi działać szybko. Ale co miał uczynić? Potem stanął przed nim Mandraki. Uniósł pistolet i wycelował w serce In-dy'ego. Strzelił. 183 Znów orzeł. Kolejne jajko zostało rozbite i tym razem obrazy zmieniały się szybciej. Ujrzał wesołego mężczyznę z fajką i wąsami w gabinecie zawalonym książkami. Przemówił władczym głosem: „Nie mieszaj mitologii z archeologią, bo twoja praca zostanie odrzucona. To są dwie różne dziedziny. Jeśli chcesz się skupić na Grecji, zajmij się pismem linearnym B. Masz doskonałe podstawy do rozwiązywania zagadek językowych". Potem mężczyzna rozpłynął się. Gdy znów przybrał kształty, był Mandrakim. Uniósł pistolet i strzelił. Srebrne jajka. Pozostały dwa. Orzeł ze złością rozbił jedno z nich. Indy ujrzał siebie stojącego przed klasą. Nie słyszał słów, ale wiedział, że prowadzi wykład z archeologii. Nagle klasa zniknęła. Znajdował siew środku okręgu utworzonego z masywnych kamieni. Sto-nehenge. Obejmował kobietę. Nie widział jej twarzy, ale wiedział, że jest mu bliska, jak żadna inna kobieta. Wtem kobieta zniknęła. Ponownie pojawił się Mandraki. Wycelował. Strzelił. Ostatnie jajko. Orzeł obserwował go swymi czarnymi oczami. Potem delikatnie puknął w jajko. Na skorupie pojawiły się pęknięcia i w końcu rozpadła się. Indy znów zobaczył siebie, tym razem był starszy, u szczytu swojej kariery. Wyglądał bardziej na poszukiwacza przygód niż na naukowca. Wizja odpłynęła, a jej miejsce zajęła seria obrazów: dżungla, pustynie, ruiny. Zaginione miasta. Relikty władzy. Bardziej przerażające: gniazdo węży, czarny złamany krzyż. Ręka trzymająca sztylet, ale obok druga niosąca pomoc. Głos rozbrzmiewał ponad obrazami: „Przygody przerastające wyobrażenie, ale nie bez poważnego niebezpieczeństwa. Ostateczne połączenie z ojcem. To, czego on szuka, ty znajdziesz". Zmieniające się obrazy zniknęły, gdy ostre światło poraziło mu oczy. Usłyszał głosy. Znów ręce. Tym razem wyciągały go z dziury. Zmrużył oczy od jasnego światła. Klęczał, wciąż ściskając czarny kamień. - A więc to on - powiedziała Dorian. - Omfalos. Indy czuł się przytłoczony, sparaliżowany, nie mógł mówić. Zamrugał piekącymi oczami i zobaczył, że Dorian położyła karabin na ziemi. Trzymając wciąż pistolet, wzięła od niego omfalos. Był cięższy, niż się spodziewała, więc przycisnęła go do piersi. Indy zaczynał się czuć lepiej. Sen, fantazja, czy cokolwiek to było, już minęło. Spróbował skupić się na tym, co jest realne. Shan-non i Conrad pochylili się nad nim. Pomogli mu zdjąć plecak. 184 Nagle Dorian ze świstem nabrała do płuc powietrza. Na jej twarzy pojawiło się oszołomienie, potem szok. Pistolet zawisł jej swobodnie w dłoni, kilka centymetrów od głowy Indy'ego. Nie ruszała się. Twarz jej wyrażała przerażenie. Szybkim, zwinnym ruchem Shannon wyrwał rewolwer z jej dłoni, a Conrad podniósł karabin. Dorian nie zareagowała. Jej oczy spoglądały z przerażeniem, a potem przewróciła się, wciąż ściskając czarny kamień. - Co się stało? - zapytał Shannon. - Nie wiem - odpowiedział Indy wciąż zmieszany doznaniami w szczelinie. - Chodźmy do magazynu. - Włożę kamień do plecaka - rzekł Shannon. Próbował wyjąć go z uścisku Dorian, ale ta skrzywiła się i wrzasnęła. - Niech go niesie - powiedział Conrad. Shannon złapał ją za łokcie, a Indy chwycił za nogi. Onajednak kopała, kręciła się i j ęczała. Poruszali się wolno. Gdy wyszli ze świątyni i skierowali na dróżkę prowadzącą do magazynu, Indy nagle się zatrzymał. - Poczekajcie chwilę. Myślę, że magazyn to zły pomysł. Ona jest za ciężka, a my nie mamy czasu. A poza tym wpadłem tam na żołnierzy - pośpiesznie opowiedział im o swoim spotkaniu. - Jak tylko ktoś ich odnajdzie, będziemy mieli towarzystwo. - Masz rację - powiedział Conrad. - Musimy stąd uciekać. Może powinniśmy po prostują zostawić. Indy pokręcił głową. - Zabierzmy ją do chaty. Potem pomyślimy, co dalej robić. Zdążyli zdecydować się, gdzie iść, gdy jeździec na galopującym koniu wpadł na teren ruin. - Szybko - syknął Indy. Zaciągnęli Dorian do chaty i położyli ją na ziemi. Indy wyjrzał przez wypaloną dziurę w tylnej ścianie. - Weź to - powiedział Shannon, podając mu pistolet Dorian. Indy dostrzegł nogi. Ktoś biegł w stronę chaty. - Indy, gdzie jesteś? - Och, Boże. To tylko Nikos - powiedział Indy i odetchnął z ulgą. Potem krzyknął do Nikosa. - Dostałem twoją wiadomość. Co się stało? - rzekł chłopak, wchodząc do chaty. Dyszał ze zmęczenia. - Dużo - odparł Indy. Nikos podskoczył na widok Dorian, która wciąż wiła się i krzywiła. 185 - Pytia! - Nie wiem, kim ona jest, Nikos - powiedział Indy. - Ale Panos i Grigoris nie żyją- opowiedział mu o wydarzeniach przy szczelinie. - Co zamierzacie zrobić? Jeśli pułkownik Mandraki wciąż żyje, to wróci po nią i po was. - Musimy się stąd wydostać i to szybko - powiedział Conrad. - Masz rację - dodał Shannon. - Zaczynam naprawdę tęsknić za Paryżem. - Nikos, jakie są szansę na zdobycie powozu? - zapytał Indy. - Powozu? A może auto? - A masz? - Pułkownik Mandraki ma. Kluczyki zostawił w recepcji. Mogę je zdobyć i mogę też poprowadzić. Wiem jak. - Nie j estem pewny, czy dobrze zrobimy kradnąc mu samochód -powiedział Indy z obawą w głosie. - Czemu nie? - rzekł Shannon. - My będziemy go mieli, a on nie. - Ale Mandraki będzie wiedział, czego szukać. -No to co? - odparł Shannon. - Dojedziemy do Aten, ukryjemy samochód i jak najszybciej opuścimy kraj. A poza tym on jest ranny, nie pamiętasz? Nie będzie w stanie nigdzie się ruszyć