Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
' nie` prawidłowości występujących w drugiej fazie na fazę pierwszą prowadziło do tworzenia raczej sztywnych i sztucz- nych schematów życia uczuciowego, które wprawdzie mają na ogół jakiś ślad prawdy, aie z reguły sprawiają na czytel= niku wrażenie zbytniego uproszczenia i naginania faktów da wykoncypowanych teorii. Schematów tych, jak wiadomo, po- . wstało bardzo wiele i swego czasu zwolennicy poszczególnych szkół psychodynamicznych zacięcie ze sobą walczyli, przeko- 239 nani o wyłącznej słuszności swej teorii. Bezsprzecznie wpływ człowieka na człowieka jest duży, ale nie zawsze daje się on ująć w związki przyczynowe, jakby to chcieli niektórzy psy- choterapeuci, uzbrojeni w swoje systemy logiczne życia uczu- ćiowego. Wbrew pozorom wzajemny wpływ ludzi na siebie bardziej uwydatnia się w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego niż w fazie drugiej. Pozornie wydawać by się mogło, że faza druga jako bardziej racjonalna jest na te wpływy bardziej podatna. Tak powinno być, ale w rzeczywistości jest zwykle przeciwnie. Wystarczy przysłuchać się jakiejkolwiek dyskusji: Nierzad- ko poglądy dwóch antagonistów są bardzo zbieżne i przy mi- ? nimum dobrej woli dałoby się je pogodzić, do zgody jednak nie dochodzi, każdy z nich przytacza coraz mocniejsze argu- menty na poparcie swego stanowiska; argumenty te mimo lo- gicznej konstrukcji zamiast przekonać pr_zeciwnika, zwykle jeszcze bardziej w oporze go umacniają, tym ostrzej broni . swego stanowiska. W miarę dyskusji bowiem jego niechęć do oponenta wzrasta. Właśnie tło emocjonalne, tj. pierwsza faza metabolizmu in- formacyjnego, nadaje zasadniczy kierunek fazie drugiej. Gdy ? uczucia wobec dyskutanta są negatywne, wówczas nie pomo- gą zazwyczaj nawet jego najbardziej przekonywające argu- menty. "Uczucia zaślepiają", nie pozwalają bowiem widzieć tych modeli rzeczywistości, które nie są zgodne z tłem emocjo- nalnym. Dlatego w psychoterapii są na ogół mało skuteczne ? wszelkie metody perswazyjne, rady, choćby najsłuszniejsze i mądre, nie zostaną przez chorego przyjęte, jeśli nie ma on właściwej postawy uczuciowej wobec swego lekarza. W praktyce lekarskiej - i to nie tylko psychiatrycznej, lecz we wszystkich działach medycyny - znaczenie wpływu ? lekarza, a także pielęgniarki jest nieraz decydujące dla przebiegu terapii. W dobie medycyny naukowo-technicznej : nieraz nie docenia się teg4 wpływu. A jednak od właściwej , postawy lekarza i pielęgniarki w stosunku do chorego zależy jego wiara w wyleczenie, jego samopoczucie psychiczne, które odbija się też na fizycznym stanie zdrowia, zdolności mobi- lizacji ustroju do walki z chorobą itp. Nie jest właściwie dotychczas zbadane, na czym ten mobi- lizujący wpły?nr lekarza i pielęgniarki polega, jakie czynniki odgrywają tu decydującą rolę. Wysi?psychoterapeutów kon- centrują się wokół układania schematów przyczynowych, nie .?: 240 zawsze trafnych i prawdziwych, nerwicorodnych postaw cho- rego i na próbach sterowania jego życiem uczuciowym, a dzie- dzina, jak się zdaje, w psychoterapii najbardziej istotna, kon- taktu emocjonalnego i wpływu pozaświadomego człowieka na cżłowieka; pozostaje nadal poza sferą naukowej ekspl=oracji. Dlaczego wśród jednych osób czujemy się dobrze, zmniej= szają się nasze napięcia emocjonalne, popraviria się nastrój, nabieramy wiary we własne siły itp., a przeciwnie - wśród innych napięcie nasze wzrasta, odczuwamy niepokój, nie czu- jemy się swobodni, zakładamy mäskę, tracimy wiarę w siebi?, uczucia nasze stają się jeszcze bardziej chaotyczne itp.? Sama obecrlość niektórych osób działa kojąco; spokój i wTewnętrzny porźądek jakby udziela się otoczeniu; obecność innych?wywo- łuje napięcie i niepokój: Wydaje się, że badania naukowe nad psychoterapią trzeba by zacząć od przeanalizowania wspom- nianych czynników mobilizujących chorego, ważnych zarów- on w psychiatrii, jak?i w innych dziedzinäch medycyny. W tym sensie każdy lekarz powinien być psychoterapeutą. T