Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Dopiero kiedy zwalone drzewa i monolity zaczęły blokować koryto, dopiero kiedy złodzieje grobów powybijali dziury w murach Castillo, woda mogła zacząć wypróbowywać swoją niszczycielską siłę na budowlach. Nazajutrz moi Izraelczycy wsiedli do autobusu dla Indian, gdzie ludzie jechali stłoczeni jak śledzie w beczce. Przyrzekłem, że każdemu z nich wyślę po jednej z moich książek w hebrajskim przekładzie 38 z dedykacją. Znaliśmy się tylko dwa dni, ale jadąc ładą-niwą do ruin, aby dokładniej zbadać przejścia w krecim pagórku, dotkliwie odczuwałem brak Ruth i obu brodaczy. W świecie podziemi - blisko bogów Po północnej stronie Castillo są dwie sztolnie zamknięte żelaznymi kratami, żeby turyści nie wchodzili na własną rękę do ciemnego labiryntu. Sam stwierdziłem, że to labirynt. Zaraz za wejściem pierwsza ze sztolni prowadzi do szczególnego miejsca, El Lanzon — słowo to oznacza dzidę albo oszczep. El Lanzon jest umiejscowiony na prostokątnym skrzyżowaniu dwóch korytarzy, mających wprawdzie ponad 3 m wysokości, ale tylko 50 cm szerokości. Monolityczne płyty granitu tworzą sufit — tak masywny, jakby miał przetrwać wieczność. Przejście to nie byłoby warte wspominania, nawet mimo dziwnych proporcji, gdyby nie niepojęta zagadka: El Lanzon jest olbrzymią stelą o wysokości ponad 4 m, kamienne przejścia jednak mają co najwyżej 3 m wysokości! Jak zatem wniesiono tu stelę? Nie zrobiono jej z gumy, którą można wyginać. Nie, nie, to nie błąd! Tego przedmiotu nie da się tu dotransportować także w pozycji horyzontalnej, ze względu na zakręty korytarza mającego tylko 50 cm szerokości. Jest tylko jedna możliwość: tajemniczy projektanci Chavin de Huantar jeszcze przed rozpoczęciem budowy zaplanowali otwór w suficie, przez który można było opuścić stelę na skrzyżowanie obu przejść, zanim wyrosła nad nimi świątynia. Nikt nie wie, co przedstawia El Lanzon. Czeski archeolog i etnograf Miloslav Stingl uznał stelę za: „[...] nadzwyczaj dziwną istotę. Nad dolną wargą występują potężne zębyjaguara. Oczy kierują się nieruchomo w górę, jak gdyby patrzyły w niebo. Nawet pas, obejmujący ciało boga, jest zdobiony głowami jaguara. Z pasa zwisają dwie wężowe głowy. Jedną rękę — prawą - bóg trzyma wzniesioną, drugą wziął się pod bok". [3] Jest to opis, nie interpretacja, ale mnie trudno zrozumieć nawet to, bo nie udaje mi się rozpoznać w steli żadnej opisanej „istoty". Tak, można tu zobaczyć wielki pysk, z którego szczek wyrastają zęby jaguara, nie są to jednak śmiercionośne kły, jakie mają zazwyczaj jaguary. Tak, tam gdzie Miloslav Stingl widzi zęby jaguara, ja widzę — dysponując nie niniejszą fantazją — zawiasy, zresztą cała stela sprawia moim zdaniem wrażenie raczej jakiegoś urządzenia niż wizerunku zwierzęcia. 39 Poza przejściem, którym szedłem a które wychodzi na El Lanzon, wszystkie korytarze biegnące ze skrzyżowania kończą się ślepo. Po kilku krokach zatrzymywałem się zawsze przed murem. Wydawało mi się to nader dziwne. Jaki to miało sens, że projektanci Chavin de Huantar wybudowali tylko przejście do El Lanzon, inne sztolnie zaś zakończyli dla żartu ślepymi murami? Tyle zachodu dla jednego głupiego architektonicznego dowcipu? Podejrzewam, że w ślepych korytarzach są sekretne drzwi. Właśnie tak. Ponieważ nie mogłem przejść, musiałem zawrócić. Na dworze oślepiło mnie słońce, bardzo jasne na wysokości 3000 m. Zamrugałem oczyma i wszedłem do drugiej sztolni, obiegającej El Castillo w kierunku na południe. Słabe żarówki na ścianach wysiadły. Po omacku wydostałem się na zewnątrz. Miły strażnik pożyczył mi —jako fant zostawiłem mu swoją zapalniczkę, której będzie mi wkrótce brakować — przedpotopową karbidówkę. Jej zapach przypomniał mi lampę mojego pierwszego roweru. Jaskrawozielone światło padało na wykuty korytarz, znów 3 m wysokości, i na monolityczne stropy. Wkrótce od sztolni odeszły dwa przejścia, biegnące pod kątem prostym — wybrałem lewe. Omal się nie potknąłem o dziwny kamienny przedmiot, który po pośpiesznych oględzinach okazał się podobną do ludzkiej głową w hełmie. Dawniej ściany były ozdobione reliefami, przedstawiającymi wznoszące się postacie ze sztywnymi skrzydłami — do dziś zachowały się jedynie fragmenty, świadczące o całości