Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Niestety, nie udało się jednakże na tyle zredukować mózgów Muskulatów, by zapobiec jakże nierozważnym z ich strony odruchom sprzeciwu. W miarę rozwoju głowy nasze stają się coraz cięższe, a Muskulaci w swojej tępocie bezgranicznie narzekają, że muszą je dźwigać i mniemają, iż z powodzeniem mogliby się obywać beż tego zbędnego ich zdaniem, balastu. Są do nas tak nieprzyjaźnie nastawieni, że wystarczy im jakaś iskra zapalna, by wzniecili rozruchy. A wówczas - biada naszej cywilizacji. Twoje przybycie, szanowny gościu, może stać się właśnie takim zarzewiem buntu. Posłuchaj tej wrzawy cienkich głosów za oknem! To oni! Wyjrzyj i zobacz, co się tam dzieje. A przedtem zamknij jeszcze drzwi na zasuwkę!Wyjrzałem przez okno i oczom moim ukazał się widok zaiste przerażający: tłum Muskulatów, pozrzucawszy z siebieMegacefalów, wiecował przed gmachem. Pojawiły się transparenty z nieudolnymi, lecz wymownymi w treści rysunkami,przedstawiającymi na przykład drzewa, obwieszone niczym kokosami - pęczkami wielkogłowców. Pobliski skwer, chodniki i jezdnia zarzucone były stertami Megacefalów, nieporadnie wierzgającymi swymi mizernymi kończynami.Dalej, na rozległym trawniku, kilkunastu Muskulatów grało w futbol. Kibicował im tłumek istot o szczególnie małych główkach, nie większych chyba od włoskiego orzecha, co nie przeszkadzało im czynić piekielnego hałasu, gdy dopingowali grających. Dopiero po chwili spostrzegłem, ze zamiast piłki gracze używają zupełnie łysego Megacefala. To przekonało mnie o statecznie o powadze sytuacji. - Cóż mógłbym dla was uczynić panowie? - zwróciłem się do moich rozmówców. Opanowując drżenie szczęk, jeden z nich powiedział: - Ukaż im się w oknie! Przemów do nich? Musisz ich jakośuspokoić. Oni są przekonani, że pozbywszy się nas, będą w stanie odzyskać z czasem normalne rozmiary głów. Nie zdają sobie sprawy z tego, że zanimby to nastąpiło cywilizacja pozbawiona naszego kierownictwa legnie w gruzach. - Wydaje mi się, że macie rację, lecz cóż takiego mógłbym im powiedzieć? - Powiedz im - podsunął drugi Megacefal - że na twojej planecie istniała ongiśanalogiczna sytuacja, lecz rozwiązano ją w sposób radykalny poprzez przeszczepienie głów Megacefali na ciała Muskulatów. Powiedz, że ty także jesteś takim hybrydem! Wyjaśnij im, że to jedyny wypraktykowany sposób ustanowienia harmonii obu ras! - Czy naprawdę zamierzacie do tego doprowadzić? - Oczywiście! Ale oni nie chcą o tym nawet słyszeć! - Czy również ich małe główki zamierzacie spoić z waszymi małymi ciałkami? Obaj Megacefale zmieszali się wyraźnie, opuściwszy wzrok na podłogę. - Nno... chyba raczej nie, bo i po co ? -bąknął jeden. - Przecież taki twór słaby i niezmiernie głupi nie byłby w ogóle zdolny do życia! - wyjaśnił drugi. Patrzyłem na nich ze zgrozą. - Panowie! - powiedziałem karcąco. - Czy zdajecie sobie sprawę, w co chcecie mnie wciągnąć? Chcecie bezprawnie zawładnąć ciałami swych współbraci i jeszcze do tego proponujecie mi, abym ich agitował? O nie! Nie spodziewajcie się mojej pomocy w tym podłym przedsięwzięciu. - Przybyszu! - zakrzyknęli obaj z rozpaczą. - Gubisz nas odmawiając! Oni obwołają cie swoim przywódcą, widząc w tobie ideał swych dążeń: Uniwersalną Istotę Pojedyńczą! Zniszczą nas, poczucą na pastwę losu! Przecież sami niepotrafimy się nawet wysiusiać!Nie wiedząc, co robić dalej, znów podszedłem do okna. Ulicą jechał sznur ciężarówek wyładowanych kapustą. Gdy się jednak przyjrzałem , okazało się, że to nie kapusta, lecz sterty Megacefali. - Dobrze! - powiedziałem odchodząc od okna. - Pomogę wam, ale nie tak jak wy sobie wyobrażacie. czy mamcie tu gdzieś jakieś biuro? - Biuro? - No, jakiś urząd, obojętnie jaki.Okazało się, że na dole w tym samym gmachu mieści się biuro paszportowe. Zszedłem więc na parter. W lokalu biurowymurzędnicy-Megacefale trzymali się kurczowo uszu swych Muskulatów, którzy już zdążyli pozdejmować zarękawki, lecz widać jeszcze nie zdecydowali się przyłączyć do demonstrantów. Moje wkroczenie zaskoczyło jednych i drugich. Nie zwracając na nich uwagi podszedłem do jednej z szaf i wydobywszy z niej naręczaformularzy paszportowych, pobiegłem na piętro. Otworzyłem okno i stanąłem na parapecie. - Słuchajcie, o Muskulaci! - krzyknąłem. - Popatrzcie!Ucichli natychmiast, patrząc na mnie. - Przyjrzyjcie mi się. Czy chcecie mieć głowy takie jak moja? Odpowiedzią był zbiorowy pisk entuzjazmu. W krótkich słowach wyjaśniłem, iż przybywam z planety, na której opracowano prostą metodę powiększania głów. Sam - powiedziałem - poddałem się niegdyś temu zabiegowi i oto mają przed sobą rezultat. - Nim jednak nastąpi powiększenie waszych głów musicie dopełnić kilku drobnych formalności. Oto formularze, które trzeba wypisać bardzo dokładnie i ściśle według punktów i rubryk. Do nich należy dołączyć podanie uzasadniające potrzebę posiadania dużej głowy, a także kilka załączników, o których poinformuje się każdego przy składaniu wniosku.To mówiąc, cisnąłem w tłum tysiące druków, które oni rozchwytali w ciągu kilkunastu sekund. Potem długo studiowali ich treść, a pot zraszał ich niskie czółka. Przysiadali na krawężnikach, skrobali się w maleńkie główki, gryźli w zadumie ołówki i długopisy. Wreszcie ten i ów zaczął się rozglądać, któryś ukradkiem podniósł z bruku sponiewieranego Megacefala, otrzepał go z pyłu, przetarł rękawem i osadził z powrotem na swoich barkach. Inni poszli w jego ślady. W kilka minut później już cały tłum Muskulatów w pośpiechu i skwapliwie uganiał się zaMegacefalami. Wyrywano ich sobie, bito się o nich, handlowano nimi. Zawrócono ciężarówki i rozchwytano w oka mgnieniu ich zawartość. Po kwadransie zapanował spokój. - Popatrzcie! -powiedziałem do moich gości, przesadzając ich na parapet okna