They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- Nie była to zbyt błyskotliwa odpowiedź, ale tylko na taką potrafił się zdobyć. Od zapachu Alanny zakręciło mu się w głowie, a jej twarz była tak blisko, że mógłby policzyć jej gęste, długie, czarne rzęsy. - Przecież wystarczyło zawołać - powiedziała z wyrzutem. Trochę się uspokoiła widząc, że bandaż jest suchy. Szybko i obojętnie zapięła mu koszulę, jakby był jednym z jej braci, Ian znów musiał stłumić jęk. - Chciałem tylko spróbować, czy już odzyskałem siłę w nogach - wyjaśnił. Krew w jego żyłach niemal się gotowała, a głos brzmiał ochryple. - Jeśli będę leżał plackiem, długo nie odzyskam sprawności. - Wstanie pan dopiero, kiedy ja na to pozwolę, i ani minuty wcześniej. - Podeszła do kuchni i zaczęła coś mieszać w cynowym kubku, Ian poczuł znajomą woń i skrzywił się. - Nie wypiję ani kropli tych pomyj! - zaprotestował. - Wypije pan i jeszcze mi za to podziękuje. - Energicznie postawiła kubek na stole. - Wypije pan. jeśli chce pan cokolwiek dzisiaj zjeść. Spojrzał na nią tak. że niejeden dorosły mężczyzna zadrżałby pod takim spojrzeniem. Ona zaś tylko oparła dłonie na biodrach i spojrzała na 40 NORA ROBERTS MROŹNY GRUDZIEŃ 41 niego równie groźnie. Zmarszczył brwi. Ona również. - Jesteś zła, ponieważ wczoraj rozmawiałem z Brianem. Uniosła lekko głowę i wyglądała teraz nie tylko groźnie, ale też wyniośle i dumnie. - Gdyby pan odpoczywał zamiast rozwodzić się nad wspaniałościami wojny, nie byłby pan dziś taki słaby i rozdrażniony, - Nie jestem ani słaby, ani rozdrażniony. Prychnęła z rozbawieniem, a on pożałował, że nie ma siły wstać. Pocałowałby ją tak, że nogi by się pod nią ugięły. Już on by jej pokazał, na co stać MacGregora. - Jeśli jestem rozdrażniony, to tylko dlatego, że mam pusty żołądek - wycedził przez zaciśnięte zęby. Uśmiechnęła się zadowolona, że musiał przyznać jej rację. - Dostanie pan śniadanie dopiero kiedy opróżni pan ten kubek. - Szeleszcząc suknią wróciła do zagniatania ciasta. Kiedy stanęła plecami do niego, Ian rozejrzał się za czymś, gdzie mógłby wylać obrzydliwy płyn. Nic takiego nie znalazł, więc tylko złożył ramiona na piersiach i spojrzał wilkiem na swoją dreczycielkę. Alanna uśmiechnęła się do siebie. . Nie na darmo wychowała się w domu pełnym mężczyzn. Dobrze wiedziała, jakie myśli przebiegają przez głowę Iana. On był uparty, ale ona również. Zaczęła nucić coś pod nosem. Ian nie marzył już o tym, żeby ją pocałować, ale poważnie zastanawiał się, czy jej nie udusić. Siedział głodny jak wilk i wdychał cudowny zapach piekącego się chleba. A ona dała mu tylko te ohydne pomyje. Wciąż nucąc pod nosem, Alanna włożyła ciasto do misy, żeby wyrosło i nakryła je czystą ściereczką. Sprawdziła, czy bochenki już się upiekły i wyjęła je z pieca. W kuchni jeszcze mocniej zapachniało świeżym chlebem. Ian miał swoją dumę. Ale co komu po dumie, jeśli z głodu kiszki marsza grają? Obiecał sobie, że ta kobieta jeszcze mu za to zapłaci i jednym haustem opróżnił kubek. Alanna uśmiechnęła się szeroko, upewniwszy się przedtem, że stoi plecami do Iana. Bez słowa rozgrzała tłuszcz na patelni. Po krótkiej chwili położyła na stole talerz z górą jajecznicy i grubą pajdę świeżego chleba. Dołożyła jeszcze kawałek masła i filiżankę gorącej kawy. Kiedyjadł, zajęła się szorowaniem patelni i myciem kuchennego blatu, tak że nie został na nim najmniejszy ślad mąki. Lubiła poranki, kiedy sa- 42 NORAROBERTS MROŹNY GRUDZIEŃ 43 motnie krzątała się po domu. Lubiła swoje kuchenne królestwo i związane z nim setki najróżniejszych prac. Dzisiaj też nie przeszkadzała jej obecność Iana, chociaż cały czas czuła na sobie spojrzenie jego oczu koloru morskiej wody. Co dziwniejsze, to, że siedział przy stole i jadł przyrządzone przez nią danie, wydawało jej się całkiem naturalne, jakby znajome. Nie, jego obecność jej nie przeszkadzała, ale też nie pozwalała jej się rozluźnić. Panująca w kuchni cisza już nie była nabrzmiała gniewem. Dawało się tu natomiast wyczuć coś innego, co sprawiało, że każdy nerw się w niej napinał, a serce tłukłosię w piersi jak szalone. Postanowiła to przerwać, więc odwróciła się do Iana.Rzeczywiście, przyglądał sięjej uważnie. Nie ze złością, tylko... z zainteresowaniem. To pewnie było zbyt łagodne słowo dla określenia tego, co czaiło się w jego oczach, ale Alanna nie chciała szukać mocniejszego. - Dżentelmen podziękowałby mi za posiłek. Uśmiechnął się, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że dżentelmenem bywa tylko, gdy sam tego chce. - Ależ dziękuję pani, pani Flynn. szczerze dziękuję. Czy mógłbym prosić o jeszcze jedną filiżankę kawy? Wypowiedział tę prośbę uprzejmym tonem, ale wyraz jego oczu wzbudził jej nieufność. Biorąc od niego kubek starała się nie podchodzić zbyt blisko. - Herbata jest lepsza dla chorych, ale w tym domu nie pija się herbaty - powiedziała cicho, jakby do siebie samej. - W proteście? - Tak. Nie będziemy pić tej przeklętej herbaty, dopóki król nie oprzytomnieje. Inni protestują w bardziej nierozważny i niebezpieczny sposób - zauważyła, zdejmując garnek z ognia. - Na przykład w jaki? Wzruszyła lekko ramionami. - Johnny słyszał, że Synowie Wolności zniszczyli skrzynie z herbatą na pokładach trzech statków w bostońskim porcie. Przebrali się za Indian i weszli na pokład, nie zważając na straże. Zanim słońce wzeszło, wrzucili do wody całą własność Kompanii Wschodnioindyjskiej. - I to było takie nierozważne? - Z pewnością bardzo śmiałe - mówiąc to poruszyła się niespokojnie. - W oczach Briana nawet heroiczne. Ale według mnie głupie, ponieważ przez to król zastosuje jeszcze surowsze środki. - Postawiła przed nim filiżankę. - Więc najlepiej jest nie robić nic, kiedy tra- 44 NORAROBERTS MROŹNY GRUDZIEŃ 45 ktuje się nas niesprawiedliwie? Mamy po prostu siedzieć spokojnie jak tresowany pies i posłusznie wykonywać komendy? Policzki Alanny zaróżowiły się. Dała o sobie znać krew Murphych. - Król nie będzie żył wiecznie. -- A więc trzeba czekać, aż szalony Jerzy wyciągnie nogi? - W tym domu wiele już wycierpieliśmy z powodu wojny. - Dopóki nie załatwimy naszych spraw, wojna się nie skończy, Alanno