Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Nie potrafiłby powiedzieć, skąd to przypuszczenie, ale wydawało mu się, że każdy skok przybliża go do czegoś znajomego, co jednak nie miało nic wspólnego z gwiezdnymi systemami ani planetami. Więź z Mocą nie zawiodła go, nawet kiedy przebywał w najodleglejszych zakątkach Nieznanych Rejonów galaktyki. Od poprzedniego skoku zaczęły jednak do niego docierać szepty innych Jedi, a natarczywość ich głosów uświadomiła mu, że najwyższy czas, aby on, Mara i wszyscy pozostali wrócili. Postanowił, że nawet jeżeli najbliższy skok zakończy się niepowodzeniem albo Zonama wyskoczy za daleko od miejsca, które mu odpowiadało, spełni życzenie żony i skorzysta z pomocy „Cienia Jade". Wyczuł, że z tyłu podchodzi do niego Jacen, ale nie odwrócił się w jego stronę. - Coś się wydarzyło - odezwał się w końcu. - Ja także to czuję, wujku Luke - potwierdził młody Solo. - Jedi, nasi przyjaciele... - Nie chodzi tylko o nich - przerwał mistrz Jedi. - To niebezpieczeństwo ma więk-szy zasięg. Jacen stanął obok niego na skraju urwiska, a podmuch wiatru za-łopotał połami jego płaszcza. - Jeszcze jeden Ithor? - zapytał. - Następny Barab Jeden? - Na razie nie - odparł Luke. - Ale ktoś rozpętał nowe zło. - Yuuzhan Vongowie? - Ciemna strona. Jacen pokiwał głową. - Czyli twój prawdziwy wróg - powiedział. Mistrz Jedi odwrócił się do niego. - Powinieneś zastanawiać się nad szlakiem swojego życia, Jacenie, nie mojego -zwrócił mu uwagę. Jednocząca moc 238 Młody Jedi wypuścił powietrze z płuc. - Mogę brać przykład tylko z ciebie, żeby wiedzieć, jakim podążać szlakiem - od-parł z namysłem. - Nasze szlaki, twój i mój, są splątane. - Tak? To powinienem się dowiedzieć, co postanowiłeś w związku ze mną -stwierdził Luke. Jacen zebrał myśli. - Opowiadałeś mi tyle razy, jak stawiłeś czoło ojcu i Imperatorowi - zaczął. - Do-szedłem jednak do wniosku, że żaden z nich nie był twoim prawdziwym wrogiem. Każdy usiłował cię nakłonić, żebyś się do niego przyłączył, żaden jednak nie był źródłem twojego strachu. Naprawdę obawiałeś się tylko przejścia na ciemną stronę. Luke uśmiechnął się z przymusem. - To wszystko? - zapytał. Jacen pokręcił głową. - Na Coruscant, stojąc obok ruin świątyni Jedi, Vergere wyjawiła mi wstydliwą tajemnicę zakonu. Powiedziała, że w rzeczywistości nie istnieje żadna ciemna strona. Moc jest niepodzielna, a skoro nie ma żadnej strony, nie może się opowiadać ani po jednej, ani po drugiej. Nasze pojęcia światłości i mroku odzwierciedlają tylko, jak niewiele wiemy o rzeczywistej naturze Mocy. To, co przywykliśmy nazywać ciemną stroną, jest po prostu samą Mocą... surową, nieograniczoną Mocą, która daje życie równie łatwo, jak odbiera albo niszczy. Luke słuchał z uwagą słów siostrzeńca. „Teraz ukażę ci prawdziwą naturę Mocy" -powiedział mu kiedyś Imperator w przestworzach Endora. Kiedy przebywał na powierzchni Kalamara, Vergere starała się go skierować na tę samą ścieżkę. Sugerowała, że Obi-Wan i Yoda ponoszą winę za to, iż nie wyjawili mu prawdy o ciemnej stronie. To ich zaniedbanie spowodowało, że kiedy odciął w gniewie dłoń ojca, zawsze dotąd przypuszczał, że otarł się o ciemną stronę. Gdy stał obok sklo-nowanego Imperatora, naprawdę wyczuwał ciemną stronę. Od tamtej pory przywykł stawiać znak równości między gniewem a ciemnością i przekazywał to przekonanie wszystkim Jedi, jakich kiedykolwiek szkolił. W rzeczywistości jednak, jeżeli wierzyć słowom Vergere, został wprowadzony w błąd przez własne ego. Foshanka twierdziła, że ciemność może wprawdzie pozostawać w czyjejś duszy, jeżeli zostanie tam zaproszona, ale równie łatwo może być odrzucona przez samoświadomość. Gdyby Luke się z tym pogodził, nie musiałby się obawiać, że pozwoli się uwieść ciemnej stronie. - A więc według ciebie zatrzymałem się w rozwoju, tylko dlatego że nie chciałem uwzględnić tej surowej potęgi w swojej świadomości Mocy? - odezwał się w końcu. - Vergere miała za sobą wiele lat formalnego szkolenia w rozumieniu natury Mocy - przypomniał Jacen. - Wyjawiła mi rzeczy, które musiały być kiedyś powszechnie znane pośród rycerzy Jedi Starej Republiki. - Vergere była zepsuta z powodu wielu lat, jakie spędziła pośród Yuuzhan Von-gów - stwierdził rzeczowo mistrz Jedi. - Zepsuta? - żachnął się Jacen. - Może to zbyt ostre określenie - zgodził się Luke. - Powiedzmy, że pozwoliła, aby wywarli na nią silny wpływ. 239 James Luceno - Twierdziła, że nie wywarli żadnego - zaprotestował młody Solo. - Nie można jej o to winić - stwierdził Luke. - Każdy z nas stoi w środkowym punkcie, z którego może widzieć w każdym kierunku tylko na pewną odległość. Nasze zmysły, wyostrzone w ciągu niezliczonych tysiącleci, umożliwiają nam poruszanie się między zawiłościami materialnego świata. Nie pozwalają nam jednak dostrzegać faktu, że naprawdę jesteśmy czymś więcej niż tylko ciałem. W rzeczywistości jesteśmy świe-tlistymi istotami, Jacenie. Tak samo jest w przypadku znaczenia, jakie Jedi zawsze przypisywali panowaniu. Panowanie nad Mocą nie pozwala nam dostrzec jej szerszej natury. Może właśnie z tego powodu rycerze Jedi Starej Republiki przyjmowali do kształcenia tylko małe dzieci. Tamci Jedi musieli dorastać w światłości, żeby nie mogli w niej dostrzegać żadnego podziału, żadnej skazy. Ty i ja nie mogliśmy sobie jednak pozwolić na luksus takiego kształcenia. Nasze życie jest nieustanną próbą woli i pozbywania się ciemności, jaka czasami się wkrada w nasze poczynania. W tym sensie rzeczywiście twój instynkt ocenia mnie słusznie, podobnie jak kiedyś Vergere. Ciemna strona do pewnego stopnia zdominowała moje życie. Może pa-miętasz, że czerpiąc podczas walki z Mocy, czasami odczuwam zmęczenie. Od dawna podejrzewałem, że wynika ono z obawy nadużycia surowej potęgi, o której wspominałeś. To prawda, że Moc jest niepodzielna; jest jednym rodzajem energii, jednym rodzajem potęgi. Sądzę jednak, że właśnie w tym miejscu ty i Vergere się mylicie. Ciemna strona naprawdę istnieje, bo istnieją złe uczynki. Powstanie ciemnej strony stało się możliwe dzięki istnieniu świadomości. Czy ciemna strona istnieje w naturze? Nie. Natura pozostawiona sama sobie zachowuje równowagę. My jednak to zmieniliśmy. Jesteśmy nowym aspektem świadomości, który wywarł wpływ na wszystkie formy życia. Dziś Moc się składa ze światłości i ciemności, bo to właśnie wniosły do niej myślące istoty. I dlatego równowaga musi być zachowana... bo nasze uczynki mogą ją zakłócić. - Jak się stało w przypadku Sithów - wtrącił Jacen. - Jak się stało w przypadku Sithów - powtórzył mistrz Jedi. -Imperator był prawdopodobnie najbardziej pewną siebie osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem, i świadomie przedłożył zło ponad dobro. W odpowiednich okolicznościach nawet jedna osoba, dą-żąc wytrwale do przewrotnego celu, może przechylić szalę wszechświata na stronę ciemności