They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Właśnie chciałem przysiąść i odpocząć na brzegu rwącego potoku, który już od niejakiego czasu zwrócił moją uwagę, kiedym posłyszał szmer jakiś na mojej drodze. Obejrzałem się i prawiem skamieniał. Zobaczyłem bowiem straszliwego lwa. Szedł prosto na mnie i pojąłem jasno, że o pozwolenie nie prosząc, chce najłaskawiej pożreć mnie na śniadanie. Strzelba moja była naładowana śrutem na zające. Nie czas było jednak na przydługie namysły w tej srogiej opresji, postanowiłem tedy dać ognia do bestii, mając nadzieję, że lwa spłoszę lub nawet zranię. Nie zdążyłem jednak dobrze wycelować, tak żem tylko lwa rozwścieczył, i zwierz skoczył na mnie z zaciekłością. Bez zastanowienia, mimo woli, rzuciłem się do niemożliwej zda się ucieczki. Odwróciłem się od lwa i — dreszcz mi przelatuje po karku na samą myśl o tym po dziś dzień! — ujrzałem o parę kroków przed sobą paskudnego krokodyla, który już rozwarł swą straszną paszczę, aby mnie połknąć. Wyobraźcie sobie, panowie, tę okropną okoliczność! Za mną — lew. Przede mną — krokodyl. Na lewo — rwący potok. Na prawo — przepaść, a w niej, jak mi o tym później powiedziano: najjadowitsze w świecie węże! Ogłupiałem, co w takim położeniu przytrafić się mogło i Herkulesowi — po czym przypadłem do ziemi. Tylko to błysło mi w głowie : — Czekajże, bratku! Albo poczujesz kły rozjuszonego drapieżnika, albo przytrzaśnie cię paszcza krokodyla! Ale w tym momencie usłyszałem głośny i całkiem nieoczekiwany chrzęst. Ośmieliłem się unieść głowy i — co powiecie, panowie? — ujrzałem ku mej niewymownej radości, że rozjuszony lew rzuciwszy się na mnie wtedy akurat, gdym do ziemi przypadł, w rozpędzie dał susa nade mną — wprost w paszczę krokodyla! Teraz łeb jego tkwił w gardzieli krokodyla i szarpali się w przód i w tył, chcąc się od siebie odczepić. Zerwałem się w samą porę! Wyciągnąłem mój kordelas i jednym zamachem odrąbałem łeb lwu. Drgające cielsko zwaliło mi się do nóg. Potem końcem mojej strzelby wepchnąłem łeb lwi tak głęboko w paszczę krokodyla, aż ten zadławił się i nędzną śmiercią zginął. Wkrótce po mym tak znakomitym nad dwoma straszliwymi przeciwnikami zwycięstwie nadszedł mój towarzysz, wielce ciekaw, co mnie tak długo zatrzymało. Po obopólnych powinszowaniach zmierzyliśmy krokodyla i przekonaliśmy się akuratnie, że miał długości czterdzieści stóp i siedem cali. Gdy gubernator dowiedział się z naszej opowieści o tej niezwyczajnej przygodzie, posłał wóz i ludzi po oba zwierzęta. Kuśnierz-tubylec wyprawił mi z lwiej skóry kapciuch, z któregom świadczył potem poniektórym moim cejlońskim przyjaciołom. Resztę skóry zaś podarowałem, do Holandii powróciwszy, tamtejszym burmistrzom, którzy z wdzięczności za to chcieli mi uczynić gwałtem dar z tysiąca dukatów, od czegom się z trudem tylko wymówił. Skóra krokodyla wypchana wedle wszelkich prawideł sztuki jest osobliwością muzeum w Amsterdamie, a przewodnik po nim zwykł każdemu zwiedzającemu przygodę moją opowiadać. Za każdym jednak rażeni pozwala sobie dołożyć do niej to i owo, na czym niemało cierpi prawda i wiarogodność tego zdarzenia. Rozpowiada chętnie, że lew przedarł się skokiem skroś krokodyla, a monsieur — ów sławny na cały świat pan baron, tak bowiem zwykł mnie nazywać — odrąbał mu łeb, gdy lew go tylko wychylił, a wraz ze łbem i kawał krokodylego ogona, na trzy stopy długi. Na co krokodyl — baje ten obwieś dalej — nie chcąc być nic dłużny za tę stratę, obrócił się, wyrwał kordelas myśliwski z ręki monsieur i połknął go tak zapalczywie, iż ten przejechał przez sam środek serca potwora i zabił go na miejscu. Pojmujecie, panowie, jak wielce mierzi mnie bezwstyd tego szelmy! Ci, którzy mnie nie znają, gotowi, słysząc te jawne łgarstwa, zwątpić w prawdziwość moich czynów, zwłaszcza w tych czasach powszechnego niedowiarstwa. A to byłoby nie lada zniewagą i obelgą dla człowieka honoru! Druga przygoda morska W roku 1776 wsiadłem w Portsmouth na najprzedniejszy angielski okręt wojenny, który właśnie wyruszał w podróż do Północnej Ameryki