Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
BÓG IMPERATOR: Poza niewielkim przyrostem ciała odnotowujemy małą zmianę wyglądu i zachowania Pana Leto. Nie potwierdzono głoszonej przez plotkę odrazy do wody, chociaż użycie wody jako zapory przeciw prawdziwym czerwiom pustyni z Diuny jest dobrze udokumentowane w naszych doniesieniach, podobnie jak śmierć wodna, która była sposobem, w jaki Fremeni zabijali skarłowaciałe czerwie, by wytworzyć substancję przyprawową używaną w ich orgiach. Istnieją godne uwagi dowody dla stwierdzenia, iż Pan Leto rozszerzył swój nadzór nad Ix, prawdopodobnie za przyczyną wspólnego projektu Gildii i Ixian. To, że powodzenie tego projektu zmniejszyłoby jego władzę nad Imperium, jest pewne. Nadal prowadzi z Ix interesy, żądając części zamiennych do swojego Wozu Królewskiego. Tleilaxanie wysłali Panu Leto nowego gholę Duncana Idaho. Potwierdza to, że poprzedni ghola nie żyje, choć sposób, w jaki zmarł, nie jest znany. Zwracamy waszą uwagę na poprzednie wskazówki, że Pan Leto sam zabił niektórych ze swoich gholi. Nasilają się pogłoski, że Pan Leto używa komputerów. Jeżeli w rzeczywistości łamie własne zakazy i anatemy Dżihad Butlerjańskiej, posiadanie przez nas niepodważalnego dowodu mogłoby zwiększyć nasz wpływ na niego, prawdopodobnie nawet do wcielenia w życie pewnych wspólnych przedsięwzięć włącznie. Podstawową troską jest nadal suwerenna kontrola nad naszym programem eugenicznym. Będziemy kontynuowały nasze dochodzenie, wnosząc jednak następujący wniosek: Jak z każdym sprawozdaniem poprzedzającym bieżące, musimy brać pod uwagę przyszłowidzenie Pana Leto. Nie ma wątpliwości, że jego zdolności przewidywania wypadków i jego moc prorocza, znacznie potężniejsza niż któregokolwiek z jego przodków, wciąż pozostają ostoją jego politycznej władzy. Nie zaprzeczamy temu! Wierzymy, że wie na długo przedtem o każdym istotnym działaniu, jakie podejmujemy. Kierujemy się zatem zasadą, że nie grozimy świadomie ani jego osobie, ani temu z jego wielkiego planu, co potrafimy pojąć. Będziemy nadal zwracały się do niego z prośbami: "Powiedz nam, jeżeli ci zagrażamy, byśmy mogły ustąpić." A także: "Powiedz nam o swoim wielkim planie, abyśmy mogły pomóc." Podczas tego okresu nie udzielił nowej odpowiedzi na żadne z tych pytań. IXIANIE: Poza projektem Gildian i Ixian niewiele można wnieść do sprawozdania znaczących informacji. Ix wysyła nowego Ambasadora na dwór Pana Leto, niejaką Hwi Noree, siostrzenicę Malky'ego, o którym sądzono niegdyś, że był nader oddanym towarzyszem Boga Imperatora. Nie jest znana przyczyna jej wyboru na to stanowisko, choć istnieją pewne poszlaki, iż owa Hwi Noree została spłodzona w określonym celu, prawdopodobnie po to, aby być ixiańską reprezentantką na Dworze Pana Leto. Mamy powody wierzyć, że Malky został zaprojektowany genetycznie z takimż oficjalnym przeznaczeniem. Prowadzimy w tej sprawie śledztwo. MUZEALNI FREMENI: Te zdegenerowane resztki dumnych niegdyś wojowników nadal służą jako główne źródło wiarygodnych informacji o sprawach na Arrakis. Reprezentują główny punkt w budżecie na następny okres sprawozdawczy, ponieważ ich wymagania płacowe rosną, a nie ośmielamy się ich do siebie zrażać. Interesujące jest spostrzeżenie, że chociaż ich życie w niewielkim stopniu przypomina życie ich przodków, kultywowanie przez nich fremeńskich rytuałów i zdolność naśladowania fremeńskich obyczajów pozostają bez skazy. Przypisujemy to wpływowi Mówiących-do-Ryb na szkolenie Fremenów. TLEILAXANIE: Nie oczekujemy, by nowy ghola Duncana Idaho dostarczył jakichś niespodzianek. Tleilaxanie wciąż są bardzo utemperowani reakcją Pana Leto na ich próbę dokonania zmiany w naturze komórkowej i psychice gholi w porównaniu z oryginałem. Ostatni posłaniec Tleilaxan ponowił próbę wciągnięcia nas we wspólne przedsięwzięcie, którego oficjalnym celem ma być stworzenie czysto kobiecego społeczeństwa, nie potrzebującego mężczyzn. Ze wszystkich oczywistych przyczyn, włączywszy w to naszą nieufność wobec wszystkiego, co wiąże się z Tleilaxanami, udzieliłyśmy zwykłej uprzejmej odpowiedzi odmownej. Nasza reprezentacja na Święcie Dziesięciolecia złoży o tym pełne doniesienie Panu Leto. Pozostające w pokorze: Matki Wielebne Syaksa, Yitob, Mamulut, Eknekosk i Akeli. Choć to może wydawać się dziwne, wielkie walki - jak ta, którą widzicie wyłaniającą się z kart moich dzienników - nie zawsze są oczywiste dla ich uczestników. Wiele zależy od tego, o czym ludzie marzą w głębi swych serc. Zawsze troskała mnie równowaga pomiędzy chęciami i działaniami. Między wierszami mego dziennika kryje się walka ze spojrzeniem rodzaju ludzkiego na siebie - twarda, pełna wysiłku potyczka, w trakcie której mogą wydobyć się z nieświadomości motywy z naszej najmroczniejszej przeszłości i stać się wydarzeniami, które nie tylko będziemy musieli przeżyć, ale i uporać się z nimi. To hydrogłowy potwór zawsze atakujący od nie osłoniętej strony. Modlę się zatem, byście, gdy już przejdziecie mą część Złotej Drogi, nie byli nadal niewinnymi dziećmi tańczącymi w rytm muzyki, której nie potraficie dosłyszeć. "Wykradzione dzienniki" Nayla poruszała się równym, ciężkim krokiem, wspinając się po spiralnych schodach do komnaty audiencyjnej Boga Imperatora na szczycie południowej wieży Twierdzy. Za każdym razem, kiedy przemierzała południowo-wschodni łuk wieży, widziała drobiny kurzu tańczące w snopach światła padających przez wąskie otwory okienne. Wiedziała, że za ścianą obok niej biegnie szyb ixiańskiej windy, wystarczająco dużej, by wozić kadłub jej Pana do głównej komnaty. Z pewnością wystarczająco wielkiej, by zabrać względnie małe ciało Nayli, która nie miała nic przeciwko temu, że wymagano od niej korzystania ze schodów. Powiew z otwartych okien przyniósł zapach rozgrzanego kamiennego pyłu i niesionego wiatrem piasku. Promienie słońca padały na zdobiące ściany rubiny, które barwiły całe najbliższe otoczenie krwistoczerwoną poświatą. Co jakiś czas Nayla spoglądała na wydmy, lecz nawet nie przystanęła, by podziwiać widok wokół wieży. "Jesteś nadludzko cierpliwa" - powiedział jej kiedyś Pan. Pamięć tych słów prowadziła teraz Naylę