They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Eliot nauczył Chrisa gry w szachy. Zabierał go też do swojego wielkiego domu w Falls Church w Wirginii, gdzie Chris mógł podziwiać olbrzymie krzesła i kanapy, gigantyczną jadalnię i przestronne sypialnie. To Eliot pokazał mu wspaniałe róże w szklarni. Zaintrygowany Chris wąchał kwiaty, których woń kojarzyła mu się z nabożeństwem wielkanocnym. Jego przyjaźń z Eliotem utrwalała się, podobnie jak przyjaźń z Saulem. Chłopcy stali się nierozłączni. Chris częstował Saula "Baby Ruth", a on w rewanżu dzielił się swoimi umiejętnościami w baseballu, futbolu amerykańskim i koszykówce. Saul, urodzony sportowiec, miał kłopoty z matematyką i językami obcymi, tak więc wzorowy uczeń, Chris, pomagał mu w nauce i przygotowaniu do egzaminów. Uzupełniali się nawzajem. Czego jeden z nich nie był w stanie zgłębić, z pewnością potrafił drugi. Razem byli nie do pokonania. Saul znów stał się obiektem zazdrości ze strony grupy. Ale Chris też. Do szczęścia brakowało Chrisowi tylko jednego. Następna wizyta Eliota wypadała w pierwszy weekend lipca. - Chris, jutro jest Święto Niepodległości. Wiesz co? Może byśmy się tak wybrali do miasta na wielki pokaz ogni sztucznych? Chrisowi zabiło serce. Ale Eliot wyglądał na zmartwionego. - Zastanawiałem się nad czymś. Tylko powiedz mi prawdę. Mów szczerze, nie będę się gniewać. Chris nie wiedział, o co mu chodzi. - Myślałem o tych wycieczkach, na które cię zabieram. Chłopca ogarnął strach. - Nie będziemy już więcej jeździć? - Nie, dobry Boże, zbyt wiele dla mnie znaczą. - Eliot roześmiał się i potargał włosy Chrisowi. - Zastanawiałem się jednak nad czymś. Założę się, że strasznie się nudzisz, kiedy przebywasz tylko z dorosłym. I musisz mieć dość spoglądania wciąż na tę samą starą twarz. Właśnie przyszło mi do głowy, no cóż... może chciałbyś zabrać ze sobą jakiegoś kolegę? Masz przyjaciela, prawdziwego przyjaciela, z którym chciałbyś się wybrać? Kogoś, kto ci jest naprawdę bliski niczym członek rodziny? Nie miałbym nic przeciwko temu. Chris nie mógł uwierzyć w swoje szczęście: może być naraz z dwiema najważniejszymi mu osobami na świecie. Zawsze bolało go, że nie może dzielić z Saulem swoich przywilejów, a zarazem był tak dumny ze swojej przyjaźni z Saulem, że chciał, by Eliot go poznał. - Jasne! - krzyknął podniecony, z rozpromienionym wzrokiem. - W takim razie na co czekasz? - uśmiechnął się Eliot. - Nie odejdziesz stąd? - Nie ruszę się z miejsca. Nie mogąc się już doczekać, Chris zerwał się z ławki, na której siedzieli przed zbrojownią. - Saul! Wiesz co? - krzyknął, słysząc za plecami chichot Eliota. Od tamtej pory Saul zawsze brał udział w wyprawach. Chris czuł, że przepełnia go radość, bo Eliot zaaprobował jego przyjaciela. -Miałeś rację. To prawdziwy przyjaciel, Chris. Dokonałeś doskonałego wyboru. Jestem z ciebie dumny. Eliot przynosił teraz batony "Baby Ruth" obu chłopcom. A na święto Dziękczynienia zabrał obu do swojego domu. Pozwolił im też na wycieczkowy lot samolotem. - Wiesz, Chris, niepokoi mnie tylko jedno. Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosny, kiedy częstuję Saula czekoladkami lub jestem dla niego troskliwy. Nie chciałbym, żebyś myślał, że cię zaniedbuję. Jesteś mi bliski niczym rodzony syn. Kocham cię i zawsze będziemy razem. Jeżeli chcę, żeby Saul czuł się dobrze, to dlatego, żebyś ty czuł się dobrze - bo on jest twoim przyjacielem i należy do rodziny. - Rany, nie potrafiłbym być zazdrosny o Saula. - A więc rozumiesz. Wiedziałem, że tak będzie. Ufasz mi. W każdy sobotni wieczór, przez wiele następnych lat w szkole pokazywano różne filmy, choć pod pewnym względem wszystkie były jednakowe. "Okrzyk bojowy", "Piaski Iwo Jima", "Dziennik z Guadalcanal", "Koń Francis idzie do West Point", "Koń Francis w Marynarce". - Jak się widzi tego "konia, który mówi", służba w wojsku wydaje się jednym pasmem uciech - mawiali chłopcy. - "Ludzie żaby", "Powrót do Bataan", "Szwadron", "Przyczółek", "Strefa walki", "Pole bitwy". "Stanowisko bojowe". Na zajęciach ze starożytnej historii uczyli się o podbojach Aleksandra Wielkiego i wojnach gallijskich Cezara. Na lekcjach z historii Ameryki dowiedzieli się o wojnie narodowowyzwoleńczej, wojnie z roku 1812 i o wojnie secesyjnej. Podczas zajęć z literatury omawiali "Komu bije dzwon" i "Cienką czerwoną linię". Nie przeszkadzał im ten powtarzający się ciągle motyw, ponieważ książki wypełnione były bohaterskimi czynami i emocjonującą akcją. Z równym entuzjazmem podchodzili do strzelania, zajęć z taktyki, marszy na orientację i innych ćwiczeń, które uprawiali na lekcjach przysposobienia obronnego. Uwielbiali gry wojenne. Zarówno w klasach szkolnych, jak i podczas zajęć sportowych zachęcano ich do współzawodnictwa, do wykazania, który jest sprytniejszy, silniejszy, szybszy, lepszy. I nie mogli nie zauważać obcych, którzy pojawiali się dyskretnie na widowni w sali gimnastycznej, obok boiska do gry w futbol czy nawet w sali lekcyjnej. Czasami obcy nosili mundury, czasami nie. Dyskretnie, spod zmrużonych powiek przyglądali się im, porównywali ich i oceniali. XII. Czekoladowe batony. To z ich powodu w roku 1959 Saulowi nadarzyła się okazja uratować Chrisowi życie. Mieli po czternaście lat - i choć o tym nie wiedzieli, skończył się właśnie pewien okres ich przygód, a zaczął następny. Dzięki otrzymywanemu od Eliota kieszonkowemu założyli interes: przemycali czekoladki do szkoły, a w zamian za to chłopcy w internacie zmywali za nich naczynia w kuchni i wykonywali inne równie męczące zajęcia. Dziesiątego grudnia, po zgaszeniu świateł, wyśliznęli się z internatu i po przejściu przez ośnieżony plac znaleźli się w odosobnionym miejscu pod wysokim kamiennym murem. Saul stanął na ramionach Chrisa i wspiął się w górę. Chris chwycił wyciągniętą dłoń i wciągnął się w ślad za nim. W świetle gwiazd leżeli na murze i poprzez obłoki pary wylatujące z ust spoglądali z góry na ciemną ulicę. - Nie dostrzegli nikogo. Pierwszy opuścił się Saul. Nagle Chris usłyszał jego jęk i spojrzał zdziwiony w dół. Saul przewrócił się na plecy i zsuwał bezwładnie w półmrok ulicy. Chris nie miał pojęcia, dlaczego. Szybko zeskoczył przyjacielowi na pomoc, podkurczając nogi, by zamortyzować wstrząs. W momencie lądowania zorientował się, że coś jest nie tak. Nogi uciekły mu do przodu, tak jak Saulowi. Uderzył głową w chodnik i zjechał na jezdnię. Niejasno zrozumiał, że w ciągu dnia słońce stopiło śnieg, który mróz po zmroku zmienił w lód. Mimo rozpaczliwych wysiłków nie udało mu się zahamować poślizgu i uderzył butami leżącego Saula, wypychając go dalej na jezdnię. Nagle zamarł słysząc dzwonienie tramwaju, który wyjechał zza zakrętu i z zapalonymi światłami zbliżał się w ich kierunku. Koła dudniły po oblodzonych szynach. Chris dostrzegł za szybą otwarte w krzyku usta motorniczego, jedną ręką targającego linkę dzwonka, a drugą szarpiącego dźwignię. Zapiszczały hamulce, lecz koła toczyły się dalej