Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Oczywiście rad moich nikt nie usłucha, psie głosy nie idą pod niebiosy. Tak więc, przed odjazdem na Wschód popsioczyło się trochę na naszych Zachodnich Przyjaciół. Bardzo jednak proszę Redak- tora „Kultury", aby zachował rzecz przy sobie: ogromnie się boję, że ludzie Zachodu, choć masochiści, mogą się jednak do mnie zrazić, a nie chciałbym tego, gdyż lubię spędzać u nich urlopy, za mojego życia jeszcze chyba tego wystarczy. Nie jestem optymistą i nie podzielam lekkomyślnego poglądu pewnego mojego przyjaciela, który zaczął wierzyć w upadek komunizmu od czasu, gdy do problemu tego wzięli się Żydzi. Osobiście, Panie Redaktorze, w mit o żydowskiej wszechmocy nigdy nie wierzyłem, skłonny za to jestem przychylić się do zdania innego mojego przyjaciela, który powiedział: „Amerykanie nas sprzedali, za to Rosjanie nie sprzedadzą nas nigdy!". Między nami mówiąc, Panie Redaktorze, na tym Zachodzie rzeczywiście nie zrobiliśmy od dawna żadnego interesu, podczas gdy na Wschodzie jest naprawdę solidna, szachowa firma. Wobec czego, jako że głowa mi jeszcze miła, żegnajcie —ja uje^dsyju! „Kultura", nr 7-8, 1978 Royame i inni .tYóżnica w myśleniu politycznym, ideowym i strategicznym pomiędzy, sumarycznie mówiąc. Wschodem a Zachodem jest tak paradoksalnie wielka, są to dziś światy tak od siebie różne, że przybysz (czasowy czy chwilowy) z tamtej strony Łaby, pomiesz- kawszy trochę tutaj, w Wolnym Świecie, zaczyna się dziwić coraz bardziej i bardziej, potem irytować i denerwować, wreszcie kapituluje i wraca do siebie z przekonaniem, że Zachód naszym krajom uwięzionym przez totalizm nie da nic, bo nie chce, nie zamierza, nie rozumie, nie chce rozumieć i kwita. Teza Marksa, iż „byt określa świadomość", znajduje tu wspaniałą ilustrację — absolutnie odmienny byt w systemie rynkowym, parlamentarno- -demokratycznym, obdarzonym swobodą jawnej konfliktowości, informacji oraz zmiany miejsca pobytu ukształtował po drugiej wojnie światowej zupełnie inaczej myślącego i oceniającego sprawy świata człowieka niż osobnik formowany przez dziesięciolecia w krajach zamkniętych i zaryglowanych tak Hzycznic, jak ducho- wo. Oczywiście, stopień zaryglowania bywa różny: na przykład najbardziej zamkniętym z krajów Wschodu jest Kambodża, potem umieściłbym Wietnam, Chiny i Albanię, z kolei Związek Sowiecki, następnie kraje Europy Centralnej, w których kołacze się jeszcze pamięć o dawnych swobodach i różnorodnościach, wreszcie chyba Jugosławię, bądź co bądź eksperymentującą i obojnacką. Ale w sumie granica psychiczna między dwoma światami przebiega przez środek Europy nader wyraźnie, dzieląc nawet w sposób drastyczny tak niegdyś typowo „zachodni" kraj jak Niemcy. Jeśli nic zasadniczego nie zajdzie, to znaczy jeśli nie nastąpią ani poważne wstrząsy wewnętrzne na Wschodzie, ani międzynarodo- — 565 - wy konflikt polityczny lub zbrojny w Europie (co mało praw- J dopodobne), to odrębność psychiczna dwóch gatunków człowie- J ka — wschodniego i zachodniego — będzie się pogłębiać coraz J bardzie] i w końcu nie będą już nawet możliwe „rozmowy gęsi jM 2 prosięciem" choćby takie, jakie niżej podpisany toczył niedawno J z ludźmi Zachodu, na przykład z redaktorem „Monde'u" panem jjU Fontainem. Gdy „byt" całkiem już „określi świadomość", zaś J „ilość przejdzie w jakość" dokładnie, wówczas zniknie możliwość J wszelkiego prywatnego dialogu, nie będzie bowiem minimum J wspólnego języka, tak jak nie ma go już dzisiaj na przykład f między prasą zachodnią a rosyjską. Język umowny — „nowomo- J wa", przyjęta w Rosji, bywa po latach dla niektórych typów JJ psychicznych równie wystarczająca i przekonywająca jak dla JH innych mowa nazywająca rzecz po imieniu. A jak nie będzie ^B wspólnego języka, to nieskuteczne będą i jakiekolwiek argumenty, -f Ciekawe (i smutnawe), że o ile zasady dialekty ki działające 'J w sposób determinujący i petryfikujący wszelkie odrębności czy j izolacjonizmy wydają się działać bezbłędnie i skutecznie, o tyle :| inna zasada tejże dialektyki, mówiąca o powszechnej, wzajemnej ; współzależności wszelkich zjawisk, wszystkiego, co się dzieje '' w historii i przestrzeni, zdaje się nie mieć dziś dobrej koniunktury, \ bywa ona wręcz (zwłaszcza na Zachodzie) zapomniana