They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Niektórzy lekarze robili pewne ustępstwa co do powierzania dzieci mamkom, jak np. Soranos; tłumaczy się to zapewne liczeniem się ze zwyczajem rozpowszechniającym się w rodzinach zamożnych... Zdecydowane stanowisko zajmuje natomiast Faworinus, filozof, który potępia i sztuczne poronienia, i matki, które same nie karmią swych dzieci; uważa, że kobiety uchylają się od karmienia przez głupotę, dbają bardziej o urodę niż o dziecko, i o silniejsze uczuciowe więzy z dzieckiem". Aulus Gelliusz w swoim zbiorze opowiadań pt. Noce Attyckie (XII 1) przedstawia stanowisko Fa-worinusa. Otóż kilka osób, wśród których był ów filozof, poszło odwiedzić jego ucznia, któremu żona niedawno urodziła synka. Po złożeniu życzeń Faworinus zaczął rozmowę na temat małego; była przy rozmowie obecna matka młodej, która wyczerpana odpoczywała. Faworinus wyraził przekonanie, że młoda matka sama • H. Gajewska, Medycyna i higiena w flocie rzymskiej. „Nautologia" VII: 1972, nr 4, s. 155 n. •W. Szenajch, Zaczątki pediatrii w Grecji i w Rzymie. „Meander" VII: 1952, 1, s. 43 nn. - 346 - będzie karmiła synka; kiedy matka młodej oświadczyła, że to wyczerpało by ją, Faworinus przedstawił swoje poglądy:.....jest to jakiś sprzeczny z naturą, niedoskonały i połowiczny rodzaj matki: wydać na świat dziecko i natychmiast je od siebie odsunąć! Żywiła przecież w swoim ciele krwią własną to coś, czego nie widziała, a ma nie karmić swoim mlekiem tego, którego widzi już żywego, już człowieka, już dopominającego się, by spełniała wobec niego obowiązki matki?,,. Kobiety robią to z tej samej głupoty, której dowód dają pozbawiając się płodu (i tłumacząc swoje postępowanie wymyślonymi kłamstwami), żeby tylko brzuch nie pokrył się zmarszczkami i nie obwisł pod ciężkim płodem i wskutek porodu. Przecież to wszystko zasługuje na publiczne potępienie i ogólną wzgardę — żeby zabijać istotę ludzką w samych początkach jej istnienia, kiedy przyjmuje kształty, nabiera życia, będąc pod władzą tworzącej go natury; a czymżeż to się różni od tego, że już ukształtowane, już urodzone, już dziecko — pozbawia się pokarmu z krwi własnej, którą już poznał i do której już przywykł. „Lecz przecież, takie jest ogólne zdanie, to nie jest istotne, czyim mlekiem jest dziecko karmione, byleby było odżywiane i utrzymało się przy życiu". Dlaczegóż więc ten, co tak twierdzi, nie uważa, że także jest nieistotne, w czyim organizmie i czyją krwią został człowiek wykarmiony i utworzony? czyż -w piersiach matki nie płynie ta sama krew, która była w jej łonie? i czy w tym także nie przejawia się przezorność natury, że kiedy krew, ta siła twórcza, uformuje już całe ciało ludzkie w organizmie matki, i zbliża się okres porodu, wtedy przenosi się w górną część jej ciała, gotowa wzmacniać podstawy życia i daje niemowlęciu pokarm^ który już poznało i sobie przyswoiło. Dlatego słusz- , nie utrzymywano, że jak siła i rodzaj nasienia wpływa na podobieństwo fizyczne i charakteru, w takim samym stopniu oddziaływają na nie wrodzone właściwości mleka matki... Jakiż więc, do licha, powód, żeby te szlachetne cechy tego nowonarodzonego i fizyczne i moralne, które tak dobrze się zapowiadają dzięki wrodzonym zadatkom, psuć, dając mu pokarm odmienny, z obcego mleka, zwłaszcza jeżeli kobieta, którą wybierzecie do karmienia małego, jest niewolnicą albo służebną, i jak to przeważnie bywa, obcą, cudzoziemką, albo — jeżeli jest nieuczciwa, brzydka, zepsuta, pijaczka; ...Pozwolimy więc, ażeby to na- -347- sze niemowlę było narażone na ten najgorszy wpływ, żeby przejmowało do swojego organizmu i charakteru to wszystko z najgorszego organizmu i charakteru? W tym tkwi istota rzeczy, dlaczego często dziwimy się, ż'e dzieci uczciwych kobiet nie są podobne ani z urody ani z charakteru do swoich rodziców... A ponadto, któż mógłby także nie doceniać i lekceważyć to, ze kobiety, które dzieci swoje opuszczają, odłączają od siebie i oddają drugim na karmienie, przecinają, a w każdym razie osłabiają i rozluźniają ową więź i spójnię, jakim jest ucz*ucie miłości, którym natura wiąże rodziców z dziećmi? Kiedy bowiem nie ma się na oczach dziecka oddanego gdzie indziej, siła gorącego uczucia macierzyńskiego stopniowo przygasa, powoli przycicha głos największej, troskliwości, a niepamięć o dziecku oddanym innej karmicielce niewiele jest mniejsza od niepamięci o dziecku, które zabrała śmierć. A jeżeli chodzi o samo niemowlę, to i jego uczucie miłości, przywiązania, przenosi się na tę, która go karmi, i potem, jak to bywa z dziećmi porzuconymi, nie ma żadnego uczucia dla matki, która go na świat wydała, ani nie odczuwa jej potrzeby