Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
Zaczynam chorować na zapalenie spojówek albo grzybicę stóp. Mam kłopoty ze snem. Nie uwierzysz mi, Michael, ale kiedy nie jestem zakochany, nudzę się, a tak się składa, że nie jestem zakochany. - Widzę - stwierdził Michael. - Nie jesteś na diecie. - Po tym to poznajesz? - Między innymi. - Myślałem o epilepsji i chwilowym niedokrwieniu mózgu, o którym pewnie jeszcze nic nie słyszałeś. Potem przestraszyłem się wylewu. Wszyscy zawsze powinni bać się wylewu. Czy nie mówię zbyt dużo? Odnoszę wrażenie, że widzę wszystko dwa razy. - Masz na myśli, że widzisz podwójnie? - Nie, jeszcze nie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wszystko to już mi się kiedyś wydarzyło. W dzisiejszych wiadomościach nie znalazłem prawie nic nowego. Każdego dnia ma się zacząć jakaś kolejna kampania polityczna, kolejne wybory, a jeśli ich nie ma, kolejny turniej tenisowy albo znowu te pieprzone Igrzyska Olimpijskie. Pomyślałem, że nie będzie złym pomysłem przyjść tutaj i wszystko sprawdzić. Ale mój mózg okazał się zdrowy, a umysł czysty. Podobnie jak sumienie. - To znakomicie. - Nie bądź taki pewny siebie. Wielkie zbrodnie popełniane są przez ludzi, których sumienie jest czyste. I nie zapominaj, że mój ojciec zmarł na wylew. - W wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat. - Myślisz, że skakał z tego powodu z radości? Co ty ze sobą poczniesz, Michael? Nie daje mi spokoju fakt, że nie wiem, jak, do diabła, zamierzasz się dopasować. - Teraz rzeczywiście mówisz za dużo. - Jesteś jedynym członkiem rodziny, z którym naprawdę mogę pogadać, ale nie chcesz mnie słuchać. Cała reszta dobrze o tym wie, nawet twoja matka, która zawsze upomina się o wyższe alimenty. Pieniądze są ważne, ważniejsze niż cokolwiek innego. Podsunąć ci dobry pomysł? Zatrudnij się zaraz w firmie, która ma dobry program emerytalny i dobry program opieki medycznej, w jakiejkolwiek firmie i na jakimkolwiek etacie, niezależnie od tego, jak bardzo ci się tam nie podoba, i pozostań tam, aż będziesz zbyt stary, żeby ciągnąć to dalej. To jedyny sposób na życie: przygotować się do umierania. - Rany, tato, ty naprawdę w to wierzysz? - Nie, nie wierzę, chociaż to chyba prawda. Ale ludzie nie są w stanie przeżyć na zasiłku, a ty nie masz nawet tego. Nawet biedna Melissa jest w lepszej sytuacji. - Jaka biedna Melissa? - To ta słodka pielęgniarka z mojego oddziału, ta, która jest atrakcyjna i jakby młoda. - Nie jest wcale taka atrakcyjna i ma więcej lat ode mnie. - Naprawdę? - Nie widzisz tego? Pod koniec drugiego tygodnia pobytu Yossariana w szpitalu uknuto spisek, żeby go stamtąd wykurzyć. Wykurzyli go przy pomocy faceta z Belgii, którego umieszczono w sąsiedniej sali. Facet z Belgii był finansowym mądralą ze Wspólnoty Europejskiej. Był bardzo chorym mądralą z Belgii i mówił słabo po angielsku, co i tak nie miało większego znaczenia, ponieważ usunięto mu fragment gardła, wskutek czego nie mógł w ogóle mówić, i mało rozumiał, co miało wielkie znaczenie dla pielęgniarek i kilku lekarzy, którzy nie mogli się z nim w odpowiedni sposób porozumieć. Przez cały dzień i prawie całą noc przy łóżku Belga siedziała, paląc bez przerwy papierosy, jego ubrana w nie wyprasowane modne ciuchy, drobna belgijska żona, która również nie rozumiała ani w ząb angielskiego i jazgotała bez przerwy histerycznie, wpadając w panikę i krzycząc wniebogłosy za każdym razem, kiedy Belg zajęczał, zakrztusił się, zasnął albo obudził. Przybył do tego kraju, żeby się wyleczyć, i doktorzy usunęli mu krtań, ponieważ z pewnością by umarł, gdyby ją zostawili. Teraz nie było wcale takie pewne, czy przeżyje. Chryste Panie, myślał Yossarian, jak on to wszystko znosi? Chryste, myślał, jak ja to mogę znieść? Facet nie miał żadnego sposobu, żeby wyrazić targające nim uczucia, z wyjątkiem kiwania lub kręcenia głową w odpowiedzi na uporczywe pytania, zadawane mu przez żonę, która nie miała żadnego praktycznego sposobu, aby przekazać dalej to, co jej komunikował. Groziło mu więcej niebezpieczeństw i cierpiał więcej niewygód, niż Yossarian mógł zliczyć na palcach obu rąk. Zabrakło mu palców za pierwszym razem, kiedy je liczył, i nie próbował robić tego ponownie. Nie wyrosły mu żadne nowe. W jego sąsiedztwie trwało na ogół takie zgiełkliwe zamieszanie, że nie miał prawie czasu, żeby pomyśleć o sobie. Zamartwiał się Belgiem bardziej, niż tego chciał. Wpadał w stres i wiedział, że stres nie jest zdrowy. Ludzie w stresie dostawali raka. Martwiąc się swoim stresem wpadał w jeszcze większy stres i zaczynało mu się również robić żal samego siebie. Facet cierpiał ból zupełnie niewyobrażalny dla Yossariana, który nie otrzymywał żadnych środków uśmierzających i czuł, że nie zdoła wytrzymać go dłużej i wyjść z tego obronną ręką. Belg był odurzany narkotykami. Był odsysany. Był szpikowany medykamentami i sterylizowany. Dawał wszystkim w kość tak bardzo, że siostra MacIntosh rzadko znajdowała czas, żeby pozwolić Yossarianowi bawić się koronkowym skrajem swoich majtek. Praca pielęgniarki to nie są żarty, a z chorym facetem z Belgii nie było żartów. Melissa była zagoniona, roztargniona i zadyszana. Nie miał odwagi odwracać jej uwagi, kiedy za sąsiednimi drzwiami działy się tak ważne rzeczy, ale raz rozbudzony, czuł się bez niej o wiele uboższy. Nikt inny go nie zadowalał. Nie mogący się praktycznie poruszać facet z Belgii utrzymywał ich wszystkich w ciągłym ruchu. Odżywiano go za pomocą wetkniętej w szyję rurki, która nie pozwalała mu umrzeć z głodu