They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

opowieści; Regina słyszy więc ostaruszku, którypowiesił się w dniupogrzebu swojej żony, boprzeżył z niąsześćdziesiąt lat, dzień po dniu,a kiedy zmarła, już tylko czekał, aż mu serce pęknie, tylko że serce miał jak dzwon, dobre, przedwojenne,a i przodków miał długowiecznych,więc ani myślał czekaćdłużej niż do pogrzebu,żeby od razu z żoną dać się zakopać, żeby ziemiajeszcze była miękka. Zaraz sięwłącza młodszygłos,opowiadający o młodym mężczyźnie,którynie chciałdać żonie rozwodu, sprawaciągnęła sięlatami, onsobie życie jakoś ułożył, lepiej nawetniż z nią,szanowany, pogodny, sumienny człowiek, iwszyscydawno już zapomnieli o tymnieudanym ożenku, ale sprawa sięciągnęłalatami,odrozprawy dorozprawy w kilkumiesięcznychodstępach, życiesię toczyło swoim torem, a sprawagdzieś z wolna na bocznicy, jużwszyscy dawnozapomnieli, ten rozwód trwał już trzy razy dłużej niżmałżeństwo, aż wreszcie żona wygrała,dostali wezwanie, już naogłoszenie, że rozwód,koniec i kropka, żona wyfiokowana zadwokatempod rękę, rozchichotana, podniecona, czekająca,kiedy wreszcie przyjdzie eksmałżonek,nie doczekała jego,tylko zawiadomienia, że trup, że ciato124rozpoznać trzeba, bo skoczył z dachu, nierozwiódł się, wolał umrzeć, postawićna swoim, potylu latach. Zarazsię włączagłos babskiniski,charczący,Regina wyczuwa stęchły oddech nałogowej palaczki, głos komentuje, stwierdza, że samobójstwo to egoizm, bo tak naprawdę człowieknigdy nie jest aż taksamotny, jak mu siętowydaje, zawsze jest chociażjedna osoba na świecie,którątaka śmierć zrani, a nawet jeśli nie na świecie,tow zaświatach, bo przecież togłupotawieszać się z tęsknoty zaumarłą,bo przecież jeśliniebo jest,to właśnie samobójstwem na zawszesięprzed sobązamyka bramy tegonieba, i w zaświatach będzie siędalej tęsknić i cierpieć rozłąkę,tylko że wiecznie,na tym właśniepolegapiekło, że to, przedczym w życiu chcemy najbardziejuciec, ostrzytamsobie na nas piekielnezęby. Reginanie chce już słuchać, zwłaszcza żena rozmowę reagują dwie siksy tuż obok, jednadrugiej szeptem przeplatanym chichotem mówio babci,która zmarła nasklerozę,wszystko zapominała, ażw końcuzapomniała, jaksię oddycha,iśmieją się teraz, kryją twarze wdłoniach i poparskująz cicha, żebynie budzić zgorszenia. Reginaniechce już patrzeć, bolą ją oczy,zbyt wiele łez 125. wylała na zimnym powietrzu, zbytwiele łez rzuciła na wiatr chłodny,zamyka więc oczy, nie słucha,nie patrzy, czuje tylko rytm wagonu, drgania kółnaszynach, myśli, że źle dzisiaj spata, że właściwie teraz mogłaby to odespać,czuje, że myśl sięrozmywa, rozprasza, sennie, gęsto; zasypia. - Śniło mi się, żeumarłam we śnie - mówi,wysiadającostrożniez pociągu, podtrzymywanaprzez przystojnego mężczyznę, który eleganckodotknął rondakapelusza, kiedy tylko wypatrzyłją ze stacji, przez szybę. Mężczyznaotwiera parasol,bo mżawka właśnie zaczęła przechodzićwdeszcz,bierze Reginę pod rękę i prowadzącwśród tłoku dworcowego, mówi:- Amnie się śniło, że żyłemprzez sen. Regina przywieramocniej do ramieniamęża. Wracado siebie. interludium(F. Ch. op. 28 nr 18). 'i:' /-t11 Staram sieniepamiętać o tym, jakim koszma11 rem było przez ciebie mojeżycie na ziemi. Tu wspomnienia zarastająszybciej niżzaniedbane groby, bardzotatwoozapomnienie,ajednak wciążnie mogę sobiedarować tego, że to jedno krótkie życie, któremiatam,zmarnowałam dla ciebie. Powiedzieć, żecię nie kochałam, to mało. Brzydziłamsiętobą. Kiedy byłeś przy mnie, brzydziłam siętwoją obecnością;kiedy cię nie było, brzydziłam sięsamą świadomością twojego istnienia. Nieważne, co mówiłeś; nieważne, czy mówiłeś do mnie, czy słyszałamtwój głos przez ścianę. Nienawidziłam sposobu, w jakizamykałeś i otwierałeś drzwi, już po tym poznawałamcię z daleka; nienawidziłam twoich kroków, zwłaszczajeśli miałeś na nogach pantofle, nienawidziłamdźwięku, jaki wydawały, obijając się o spody twoich stóp. Nienawidziłamtwojego głosu, do tego stopnia, że sama przywoływałam twoje telefony, kiedy tylko pomyślałam otym, jak to dobrze, że tak długo nie dzwonisz. Nie mogłam znieść tego, że do mnie zawsze odzywałeś. się bez potrzeby; innym wydawateś polecenia alboudzielałeś wywiadów, audiencji, innym zawszemiateścoś do powiedzenia, a do mniegadałeś popróżnicy,o niczym, zawszenie w porę. Nienawidziłam twoichnienagannychmanier przy stole, tego bezgłośnegomlaskania, cichego uderzania fyżkio dnotalerza,ocierania wąsów lekko umoczonych wzupie. Nienawidziłamcierpliwości, z jaką znositeś moje zaczepki;nienawidziłam nerwowego kiwania stopą,które byłojedynym znakiem tego, żeudało mi sięciebie zranić. Nienawidziłamcię za to,że mnie nie zdradzałeś, że mnie nie biłeś, że mnienie gwałciłeś, za to, żezarabiałeśna nas oboje i stwarzałeś mi ten martwykomfort małżeński -nie dając mi tym samym żadnegopowodu, żebym mogłaodciebieodejść. Jednak przede wszystkim nienawidziłam cięza to, że sama nie mogłam cię zdradzić, bo jako twojażona zdradziłabym naród, skazałabym się na stos,a w najlepszym razie na banicję w wiecznej niesławie,o nie, nie mogłam cię zdradzić, wszystkich swoich niedoszłych kochanków przeganiałam z sypialni, kiedyokazywało się, że nie podniecałyichmoje pieszczoty,tylko fakt, żekradną je tobie, przeklęty sukinsynu! Wiesz,ja wymodliłam tę chorobę. Modliłamsię o to, żebyten horror wreszciesię skończył, myślałam o tym,że nawet najstraszniejsza kara za samobójstwonieprzeraża mnie bardziej niż myśl o tym,że możeszprzyklejaćsię do mniew nocy spoconymcielskiem dokońca życia