They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Linki

an image

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Zakończyła sprawdzanie drugiej łazienki. Zabójca przykucnął przy szafie, powoli rozprostowując ręce i delikatnie unosząc pistolet. Po tym, gdy skończył z kochanką Westbourne'a, dokładnie umył i osuszył dłonie, poza nimi jednak był cały poplamiony i wilgotny. Usłyszał jak Westbourne mówi: - I cóż, pani agentko... Jest pani usatysfakcjonowana? - Chwila zwłoki z jej strony. Wyobrażał sobie wyraz jej twarzy zamyślony, wyrażający rozdarcie pomiędzy obowiązkiem a dyskrecją. W tej chwili mogła się już zainteresować, dlaczego dziewczyna nie wyszła lub dlaczego jest tak cicho. Zobaczył, że na kremowobiały dywan pada pierwszy cień i uniósł lufę pistoletu o cal wyżej. Następnie Westbourne przerwał ciszę. - Myślę, że powinniśmy już sobie powiedzieć dobranoc. Ton jego głosu zawierał właściwe proporcje protekcjonalizmu i znużenia, jak u człowieka, który musiał zaspokajać potrzeby swojego podopiecznego i był już tym szczerze zmęczony. Jednak tym razem agentka Tylo nie poddała się tak łatwo. Zabójca doliczył do tysiąca i pięciu, zanim usłyszał oddalające się kroki. Zamek drzwi się zatrzasnął, po czym Westbourne wszedł do sypialni, śmiejąc się pod nosem. Zdążył już ściągnąć kamizelkę i właśnie rozpinał guziki swojej stylizowanej koszuli, gdy śmiech uwiązł mu w gardle. Zobaczył dziewczynę na sofie, i jednocześnie jego nogi zostały podcięte. Twardo upadł na podłogę. Zabójca założył mu kajdanki równie szybko jak okoń chwyta przynętę. Usta zakleił mu kawałkiem hydraulicznej taśmy klejącej, którą następnie owinął mu wokół kostek. Westbourne ze swoimi wyłupiastymi, przewracającymi się oczami przypominał zabójcy zamkniętego w rzeźni wołu. Zabójca pomimo wysiłku oddychał równomiernie. Oparł Westbourne'a o podstawę sofy i wyprostował mu nogi. Przed kominkiem znajdowała się szklana osłona ozdobiona wzorem w stylu art deco. Senator nie miał innego wyjścia, jak tylko na nią patrzeć. Musiał widzieć odbicie dziewczyny i to, co pozostało z jej twarzy i piersi. Zabójcy przyszło na myśl, że może to ośmieli senatora. Ponownie wyciągnął nóż, przykładając go do oczu Westbourne'a. - A teraz, drogi Kardynale, wyznaj mi wszystkie grzechy, z jakich chciałbyś oczyścić duszę. Holland zastała Lamonta Fleminga w kuchni, gdzie pożywiał się kanapką i kawą. Gestem wskazał, by usiadła. - Wszystko w porządku? Holland pokiwała głową. Idąc z domku gościnnego, przez cały czas myślała, że powinna wrócić i zakończyć obchód. Jednak zaraz przypomniała sobie, jak głupio się czuła, otwierając drzwi bieliźniarki i odsłaniając zasłonkę prysznicu; na dodatek to wymowne milczenie tłumiącego rozbawienie Westbourne'a... Powinna to wszystko zignorować, dokończyć swoją pracę, nie poddając się jego szyderczemu nastawieniu. Na szczęście Fleming nie wypytywał o szczegóły. - Drużyna, która ma nas zmienić trochę się spóźni. Przybędą tu dopiero za jakieś pół godziny. Fleming spojrzał na nią, dostrzegł coś w wyrazie jej twarzy i po cichu wstał, aby podać jej kawę. Holland podziękowała mu i wsypała trochę cukru, aby nabrać energii. - Kto zostanie na miejscu? Fleming ponownie usiadł i odchylił się, balansując na tylnych nogach krzesła. - Jeden patrol przy bramie, drugi tutaj, w głównym budynku. Ekipa obserwująca z wozu domek gościnny jest już wolna. - Fleming przerwał. - Jeśli nie chcesz wracać, jest tu sporo miejsca. - Dziękuję, ale wolę się obudzić we własnym łóżku. - Rozumiem. Fleming wypytywał ją o Atlantę i oboje się zaśmiewali, gdy Holland opisywała minę fałszerza, kiedy nadciągnęła policja. Fleming ze swej strony opowiedział parę anegdot z czasów swojej służby w oddziałach Marines na terenie Niemiec. Rozmowa powoli, lecz skutecznie oddalała jej myśli od domku gościnnego. Gdy przyjechali zmiennicy chciała podziękować Flemingowi za spędzony wspólnie czas. Chyba się domyślił, bo wyciągnął swą rękę odrobinę za szybko i mocno ściskając jej dłoń, powiedział, że dobrze się z nią pracowało. Chociaż mówił szczerze, wyczuła jego zmieszanie. Honda była zimna jak lodówka, jednak Holland rozgrzewała silnik nie dłużej niż minutę. Pomyślała, że zniesie przez kilka mil zimno, zanim z dmuchawy poleci ciepłe powietrze. Zwolniła hamulec ręczny i pognała główną aleją prosto w mrok. Holland wrzuciła dwójkę, aby zwolnić przed bramą, która została już dla niej otwarta. W światłach samochodu ujrzała splątane kable wysokiego napięcia, pomyślała, że wyglądają ohydnie. Nagle z radia dobiegł suchy głos, przebijający się przez trzaski: - "Czerwona Akcja, Czerwona Akcja, Czerwona Akcja". Holland gwałtownym ruchem przełożyła dźwignię na wsteczny bieg; spod tylnych kół posypał się żwir