They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

- W twoim ramieniu dzierżącym miecz masz więcej boskości niż on w całym miękkim ciele. - Co więc proponujesz? - zapytał z pozorną łagodnością. - Co powinienem według ciebie uczynić? Wziąłem głęboki oddech i wyrzuciłem to z siebie. - Twoi oficerowie i ludzie poszliby za tobą do bram podziemnego świata. Lud uwielbia cię za odwagę i poczucie honoru... Zawahałem się, gdyż na jego oświetlonej promieniami księżyca twarzy nie dostrzegłem niczego, co zachęciłoby mnie do tego, by mówić dalej. Przez dwadzieścia uderzeń mego gnającego jak szalone serca milczał, a potem rozkazał mi łagodnie: - Dalej! Powiedz, co masz do powiedzenia. - Tanusie, byłbyś najszlachetniejszym faraonem, jakiego Ta-Meri, nasza ojczyzna znała od tysiąca lat. Na tronie, z Lostris u boku, poprowadziłbyś nasz kraj i nasz lud na powrót ku wielkości. Wezwij swe flotylle, poprowadź ludzi drogą tam, gdzie niegodny tego miana faraon śpi bez ochrony, podatny na ciosy. Jutro o świcie możesz być władcą Górnego Królestwa. Za rok o tej porze pokonasz uzurpatora i zjednoczysz oba królestwa. - Zerwałem się na równe nogi i stanąłem przed nim. - Tanusie, książę Harrab, przeznaczenie twoje i kobiety, którą kochasz, czeka na ciebie. Pochwyć je w twe mocne, żołnierskie dłonie! - Żołnierskie dłonie. O tak! - podsunął mi je pod nos. - Dłonie, które walczyły za moją ojczyznę i broniły jej prawowitego króla. Złą mi wyświadczasz przysługę, stary druhu. To nie są dłonie zdrajcy. A to serce nie należy do bluźniercy, usiłującego strącić z tronu i zniszczyć boga, by zająć jego miejsce w panteonie. Jęknąłem głośno, nie mogąc ukryć mego zawodu. - Byłbyś największym faraonem na przestrzeni ostatnich pięciu stuleci i nie musisz wcale ogłaszać swej boskości, jeżeli ten pomysł wydaje ci się odpychający. Uczyń to, zaklinam cię, dla dobra naszego Egiptu i kobiety, którą obaj kochamy! - Czy Lostris darzyłaby zdrajcę równą miłością jak żołnierza i patriotę? Ja tak nie sądzę. - Potrząsnął głową. - Kochałaby cię bez względu na to, co... - zacząłem, lecz Tanus bezceremonialnie wszedł mi w słowo. - Nie zdołasz mnie przekonać. To kobieta cnotliwa i honorowa. Jako zdrajca i złodziej utraciłbym wszelkie prawo do jej szacunku. Co ma równe znaczenie, nigdy więcej nie czułbym szacunku dla samego siebie, nie uważałbym się za godnego jej słodkiej miłości, gdybym zrobił to, na co nalegasz. Nie mów o tym więcej, jeśli cenisz sobie naszą przyjaźń. Nie pożądam podwójnej korony i nigdy tego nie uczynię. Horusie, wysłuchaj mnie i odwróć ode mnie swe oblicze, jeżeli kiedykolwiek złamię ten ślub. Sprawa była zamknięta, dobrze z tej strony znałem tego wielkiego osła, który mógł człowieka doprowadzić do białej gorączki i którego kochałem z całego serca. Myślał dokładnie tak, jak mówił, i odtąd za każdą cenę trzymać się będzie swych słów. - Niech zostanie przeklęte twoje uparte serce, co w takim razie uczynisz? - naskoczyłem na niego. - Wszystko, co powiedziałem, nic dla ciebie nie znaczy. Chcesz stawić temu czoło samotnie? Tak nagle zmądrzałeś, że nie chcesz wysłuchać mej rady? - Gotów jestem zastosować się do twojej rady, o ile znajdę w niej sens. - Wyciągnął rękę i przyciągnął mnie do siebie. - Dalej, Taito, pomóż nam. Lostris i ja potrzebujemy cię bardziej niż kiedykolwiek. Nie opuszczaj nas. Pomóż nam znaleźć honorowe wyjście. - Obawiam się, że takowe nie istnieje - westchnąłem, podczas gdy uczucia szalały w mym wnętrzu niczym szczątki rozbitego statku, podskakujące i wirujące w wezbranym powódzią nurcie Nilu. - Lecz jeżeli nie chcesz zagarnąć korony, nie wolno ci tu pozostać. Musisz wziąć Lostris w ramiona i unieść ją stąd. W świetle księżyca spojrzał na mnie ze zdumieniem. - Opuścić Egipt? Nie mówisz serio? To mój świat. To świat Lostris. - Nie! - uspokoiłem go. - Nie to miałem na myśli. Jest w Egipcie inny faraon. Faraon, który potrzebuje wojowników i uczciwych ludzi. Masz wiele do zaoferowania takiemu królowi. W Dolnym Królestwie cieszysz się równą sławą jak tutaj, w Kamaku. Zabierz Lostris na pokład „Oddechu Horusa” i powiedź swą łódź na północ. Żaden okręt nie zdoła was pochwycić. Za dziesięć dni, żeglując z prądem i z wiatrem, staniesz na dworze czerwonego faraona w Memfis i złożysz mu przysięgę wierności... - Na Horusa, naprawdę postanowiłeś uczynić ze mnie zdrajcę - przerwał mi. - Złożyć przysięgę wierności uzurpatorowi, powiadasz? Co w takim razie z wiernością, jaką poprzysiągłem prawdziwemu faraonowi Mamose? Według ciebie ona nic nie znaczy? Cóż ze mnie za mężczyzna, skoro mogę składać tę samą przysięgę każdemu napotkanemu królowi czy renegatowi? Przysięga nie jest czymś, co można wymienić czy wycofać, Taito, to coś na całe życie. Złożyłem przysięgę prawdziwemu faraonowi Mamose. - Ten prawdziwy faraon to ten sam, który poślubi twoją ukochaną, a także rozkaże zacisnąć na twej szyi katowską pętlę - zauważyłem posępnie i tym razem nawet on’ się zawahał. - Masz oczywiście rację. Nie powinniśmy pozostać w Karnaku. Ale nie stanę się zdrajcą i nie złamię uroczystej przysięgi, podnosząc miecz przeciw memu królowi. - Twoje poczucie honoru jak dla mnie jest zbyt skomplikowane. - Nie potrafiłem ukryć tkwiącego w mym głosie sarkazmu