They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.

Bez. Matury. A co zrobiłaś, zawodówkę? - naciskam. Nie - ona mówi - liceum. Zrobiłam. Ale na maturze. Mnie oblali. O, do chuja pana - ja na to mówię, niby, że oburzony, z nią zsolidary-zowany, ramię w ramię idący na gmach MEN-u wywozić prawicę na taczkach - a czemuż to? Czemuż? - ona mówi gorzko - bo mam moralność. Ujemną. Minusową. Wtedy ona zaczyna coś niby odpowiadać mi. Że niby tam wygrała jakiś konkurs, coś gdzieś, jakaś gazeta, „Ty i Styl", czy „Kobieta i Życie", że niby wygrała to dwa lata temu, ale teraz nadrukowali dopiero, gdyż wcześniej mieli dużo pilnych reklam do drukowania. I jeśli nie zgubiłem wątek, to chodziło o to, iż tam był wydrukowany jej niby jakiś dziennik lub pamiętnik. Ja pierdolę, co za historia - mówię, by nie być wzięty za głupka, że niby nie rozumiem i z rozpaczą kręcę głową. No zamknij się -ona się jak gdyby rozżala i pstryka na wyścigi długopisem, kto będzie pstrykał szybciej, ona, czy ja szyję nogą. To jest jeszcze pikuś. a tera/ dopiero będzie hardkor, co się dalej stało. I opowiada. Że ten dziennik to niby przeczytała jakaś jej nauczycielka czy coś. i wtedy jak ona poszła na maturę, to ta nauczycielka była dla niej z gruntu nieprzyjemna, wrogo i podchwytliwie nastawiona. Bo chodziło, że ona coś w tym dzienniku napisała nie tak, że pali na przykład, że różne rzeczy się działy w jej życiu natury immoral, i ta nauczycielka przechwyciła ten dziennik i to po chamsku przeczytała. Tak to rozumiem, tą całą historię. I oblałam - ona mówi, waląc głową w biurko - z religii oblałam. Serialnie? - pytam, niby że to z zainteresowaniem, bo z wariatami należy ostrożnie, należy ich obchodzić na palcach, cicho sza. jesteś całkiem normalna, tylko nieco inaczej niż wszyscy. No serialnie - ona mówi załamanym głosem i z rozpaczy obwija sobie twarz papierem do maszynopisania - Serialnie, ustną z religii. Zapytała mnie ta kobieta, czy Bóg jest. To ja całkiem zgłupiałam z nerwów, w końcu strzelałam, że odpowiedź A, że jest. Ale ona była na mnie tak cięta za ten dziennik, za wszystko tam opisane, palenie papierosów, pokazy-wanie majtek, że i tak mnie oblała, powiedziała wobec komisji, że niby że zrzynałam, że sama tego niby nie wiedziałam, tylko zrzynałam od kogoś. I oblała mnie. Co za suka - mówię dobitnie, by wiedziała, iż się z nią całoliniowo zgadzam i jeszcze jestem skłonny przyjść z ekipą do tej nauczycielki na osiedle i jej najszczać na drzwi, a także jej dzieciom przemówić do rozumu, by więcej się nie pokazywały ani na klatce schodowej, ani na dworzu, ani na drabinkach. Wtedy ona popłakuje, siorbie nosem, pyta, czy mam chusteczki. Nie płacz, masz tak piękne oczy, ja na to mówię. Lecz gdy ona je podnosi raptem znad biurka, wtem error, zwarcie, nie te hasło, nie te napięcie, wybuch, porwane instalacje. Gdyż wtem nagle dochodzi do mnie w przerażeniu, iż choćbym nawet bardzo chciał, to bym jej nigdy nie mógł puknąć, całkowity zakaz, czerwone światło plus wibrujący brzęczyk, kontakt grozi śmiercią. Lecz dlaczego. Gdyż wtem jest to odczucie rodem z mego snu dawnego, co dobrze pamiętam, ale tu nie będę mówił, powiem tylko, iż w rolach głównych ja i mój bracki, lecz w tym miejscu twarze są zamazane i głosy komputerowo zmodyfikowane, gdyż to grubsza czysto psychiatryczna iberacja od normy, zboczenie nie w tę stronę co trzeba, jakieś chore filmy dżordża lecące ze złej jakości taśmy, jakiś podświadomy hard porno thriller odwijający się przez sen ze szpulek. Jednym słowem kazirodcza perwercha zaczyniona we wzajemnym łonie rodzinnym na rodzinnym tapczanie. Zbudziłem się wtedy w przerażeniu, w rozpaczy i cały dzień z niesmaku na mego brackiego nie mogłem spojrzeć, iż ja i on, wiadomo. I zarówno właśnie teraz mam podobne odczucie przerażenia i chęci ucieczki przed tą dziewczyną, gdyż gwałtem nabieram przekonania, że ona jestem moją jakąś genetyczną być może siostrą lub matką, choć raptem może jej nigdy nawet nie spotkałem. Bo co jak co, lubię różne kobiety i dziewczyny, ale totalnie tak zboczony nie jestem, by postulować współżycie wewnątrzrodzinne. A już szczególnie, biorąc pod uwagę jej wygląd, pedofilię. A ona również wygląda na tym wystraszoną. Weź mi daj spokój, Silny - mówi zniesmaczona, poczym zaraz się poprawia - to znaczy Andrzej. Lecz ja już wszystko słyszałem, co powiedziała, powiedziała „Silny", co pogłębia moją paranoję. Gdyż jeśli to są jakieś utajone tortury, mające wydobyć ze mnie skryte proruskie kompleksy Edypa, to ja się poddaję i ona, jak chce, może z góry wszędzie wpisać: tak, tak, tak, byleby tylko już mnie zostawiła, możesz już iść, Robakoski, ja tu wszystko za ciebie wpiszę sama, jak mi pasuje, ale za to ty jesteś zwolniony, koniec z wkręcaniem ci tego chorego filmu i drożdżówka na drogę. Lecz ona nie