Upokorzenie smakuje tak samo w ustach kaĹźdego czĹowieka.
Dobranoc. - Dobranoc. I połamania togi. Ben uniósł brwi ze zdziwienia. Wracajšc do salonu nadal zastanawiał się, jak można połamać togę, gdy nagle drgnšł. Na górze wyranie słychać było kroki. Zanim jednak zdšżył jakkolwiek zareagować, na schodach pojawił się... Tomlin-son. Ben otarł ukradkiem pot z czoła. Dopiero teraz sobie przypomniał o obietnicy Mike'a. 234 - Witam - zawołał do niego Ben. - Byłem przekonany, że poniżej wydziału zabójstw nie schodzisz. Skšd ta fucha ochroniarza? - Specjalne życzenie Mike'a - odparł policjant. - Może tego nie okazuje, ale naprawdę się o ciebie martwi. Chętnie sam by się tu zjawił, gdyby nie miał pewnoci, że każesz mu się wynosić w diabły. -1 miałby rację. Ale tobie mogę się przyznać, że będzie mi o wiele raniej, gdy kto będzie w domu. Dobra, muszę się zajšć małym. Czuj się swobodnie. Gdyby czego potrzebował, daj znać. Jutro ci dorobię klucze. - Jutro raczej nie będziesz miał do tego głowy. Dobranoc, połamania togi. Ben zatrzymał się w pół kroku. Potem pokręcił z niedowierzaniem głowš i ruszył w stronę kojca. Wzišł Joeya na ręce, podrzucił do góry i przytrzymał nad głowš. - Któż to fruwa w powietrzu, jak nie sam Super-Joey? Szybszy niż wiszczšca kula, potężniejszy niż lokomotywa... - powiedział ze miechem. Potem postawił chłopczyka na podłodze i nadstawił ucha. Czyżby Joey się rozemiał? Może w końcu przekonał się do wuja Bena? Adwokat zerknšł na jego buzię. Niestety, była jak zwykle bez wyrazu, nie zauważył nawet cienia umiechu. To samo nieruchome spojrzenie, z którego nie można nic wyczytać. - Co tam się wyprawia w tej małej główce? - powiedział przytulajšc lekko chłopca do siebie. - Kiedyż wreszcie się dowiem? Ben westchnšł i pucił chłopca, który natychmiast podpełzł do swoich prehistorycznych zwierzštek. Ben wiedział, że powinien przygotowywać się do jutrzejszego procesu, ale był zbyt wyczerpany. Miał ochotę pograć sobie na fortepianie albo posłuchać płyty Janis łan. Potem do wyrka. Wstanie wczeniej i przygotuje się przed wyjciem. A może dopisze mu szczęcie i Christina go wyręczy? Czemu wszystko jest zawsze nie tak? Żeby chociaż ten maluch chciał w końcu zwrócić na mnie uwagę. Ben podczołgał się po dywanie do bawišcego się chłopczyka. - Hej, może by zamienił ze mnš słówko, co? Nic. Jak zwykle. Opanowała go fala przygnębienia i poczucia winy. Przez ostatnie dni mniej mylał o Joeyu i jego problemach, majšc na głowie proces. No i oczywicie tego cholernego maniaka. Poczucie bezradnoci opanowało go ze wzmożonš siłš. Nic dziwnego, że nie radzi sobie z siostrzeńcem, jeli nie potrafi rozwišzać własnych problemów. Ben zacisnšł z całych sił powieki. Trochę za dużo jak na jednego faceta. Ale cóż, trzeba dalej żyć. Ponoć na problemy duszy najlepsze sš rozkosze ciała. Nawet takie jak makaron z serem w wykonaniu Joni. Ben podniósł Joeya na ręce i skierował się do kuchni. Rozdział 37 Jt3 ena zaskoczyło tempo, z jakim następnego dnia potoczyła się rozprawa. Możliwe jednak, że tylko tak mu się zdawało, ponieważ panicznie bał się momentu, gdy będzie musiał stanšć przed przysięgłymi i wygłosić mowę wstępnš. Jako pierwszy wystšpił w imieniu oskarżenia Jack Bullock. Był jak zwykle spokojny i budził zaufanie. Wszystko co mówił, wydawało się słuszne. Jednš rękę trzymał w kieszeni, drugš opierał na barierce oddzielajšcej go od przysięgłych. - W swoim wystšpieniu będę jak najdalszy od próby wywołania taniego efektu. Nie będzie w nim żadnych akcentów, mniej czy bardziej poważnych, które mogłyby upodobnić je do przedstawienia teatralnego. Pozwolę, by fakty mówiły za siebie. A wierzcie mi państwo, że będš mówiły głono. - Przerwał i przeszedł kilka kroków po sali. - Wiadomo, co się stało, więc nie będę tracił słów. Posłużę się za to obrazem. - Bullock zbliżył się do wielkiej tablicy z przyczepionymi do niej fotografiami, ale odwróconymi, tak że widać było tylko białe płaszczyzny. -Mam przed sobš zdjęcia zrobione na miejscu zbrodni, ale na razie nie chcę ich państwu pokazywać. Nie mógłbym tego zrobić bez przygotowania. Nie mógłbym być taki... okrutny. Ben z trudem powstrzymał umiech. W istocie Bullock bardzo pragnšł pokazać przysięgłym fotografie, ale napotkał sprzeciw sędzi. -Na razie postarajcie je sobie wyobrazić. - Bullock wycišgnšł ręce przed siebie i zakrelił nimi kwadrat wyimaginowanego ekranu