Upokorzenie smakuje tak samo w ustach każdego człowieka.
.. - Czemu nie? W ten sposób miałby wypełniony dzień. Fajsal przyjechał pół godziny później. Malko poszedł za nim do jego nowego, żółtego mercedesa. - Musimy się pospieszyć - powiedział Palestyńczyk - orszak pogrzebowy wyrusza sprzed szpitala Alszefa. Pojechali na wschód i bardzo szybko usłyszeli głosy dobiegające przez megafon. - Dalej pójdziemy pieszo - zaproponował Fajsal. Niebieski mikrobus jechał powoli środkiem szosy. Na jego dachu umocowano sześć ogromnych, czarnych głośników, które wyrzucały z siebie na przemian hasła propagandowe i muzykę wojskową. Za samochodem szli w morzu sztandarów żałobnicy. Malko i Fajsal trzymali się z boku. Sześciu mężczyzn niosło nosze, na których leżały zwłoki owinięte w palestyńską flagę. Zgodnie z arabskim zwyczajem twarz "męczennika" była odkryta. Malko poczuł mrowienie wzdłuż krzyża: była to Amina Jawal. Stał jak sparaliżowany, kiedy kondukt przechodził obok niego. Amina Jawal, nawet jeśli chciała go zabić, nie była jego wrogiem. Jego twarz zasłaniał falujący tłum, więc Malko od wrócił się do Fajsala, zupełnie obojętny. - Chyba została zabita ostatniej nocy, w czasie ataku na po sterunek izraelski, zaraz po tym, jak się pan z nią widział. To była bardzo odważna kobieta - powiedział Palestyńczyk. - Bardzo wielu ludzi przyjdzie na cmentarz, żeby złożyć jej hołd. Chce pan iść? - Nie, dziękuję - odmówił Malko. Odczuwał smutek, jak za każdym razem, kiedy śmierć stawała na jego drodze. Utopie zabijają... W milczeniu wrócili do żółtego mercedesa. Potem Malko miał Palestyńczykowi coś do powiedzenia. - Czy mógłbym się spotkać z przyjacielem, o którym pan mi mówił, tym z Hamasu? - Tak - szybko odpowiedział Fajsal. Po dwudziestu minutach zatrzymali się przed sklepem z meblami. Na wystawie stały kapiące złotem i pokryte skajem fote le oraz masywne szafy, wszystko bardzo brzydkie. Można było zrozumieć, dlaczego Romeo odnosi wielki sukces w Gazie. Malko poszedł z Fajsalem do sklepu i zostawił go, by mógł po rozmawiać ze sprzedawcą. Po kilku minutach Palestyńczyk wrócił. - Nie zobaczymy się z nim. Został zatrzymany przez Szin Bet przed trzema dniami, kiedy nielegalnie przekraczał "granicę" z materiałami wybuchowymi. Mogą go skazać na co naj mniej pięć lat więzienia. Ten mężczyzna to jego ojciec. Stary Palestyńczyk przesuwał paciorki bursztynowego różańca, patrzył gdzieś w dal i nie dostrzegał Malko. Agent CIA zbliżył się do istoty tutejszego konfliktu. Strach Izraelczyków był odpowiedzią na nienawiść Palestyńczyków, a obie te reakcje zazębiały się i wzbudzały bez końca. Wyszli ze sklepu na palcach. Fajsal wyglądał na zbitego z tropu. Na tomiast Malko miał dziwne uczucie: z całych sił przeklinając bezczynność, na którą został skazany w Gazie, wiedział teraz, że sama jego obecność przeszkadza Izraelczykom. Nie rozumiał jednak dlaczego. Sytuacja była niezwykła, ponieważ był w niebezpieczeństwie, chociaż nie prowadził żadnego do chodzenia. Teraz generał el Husseini sprowadził śledztwo na właściwe tory... Lecz gdyby nie obecność Malko w Gazie, nic by się nie stało. Dał sobie jeszcze czterdzieści osiem godzin. Zaabsorbowany swoimi myślami, ledwie usłyszał, jak Fajsal Balaui zaproponował, by pojechali do al Muntada i spróbowali się spotkać raz jeszcze z szefem protokołu, w sprawie ewentualnej audiencji u Jasera Arafata. Propozycja Fajsala nie miała sensu, jednak Malko się zgodził. Przede wszystkim dla zabicia czasu, ale oprócz tego wydawało mu się, że wpadł na pewien pomysł. Jeśli Jeff O'Reilly właściwie ocenił sytuację, tajna operacja, od której Izraelczycy za wszelką cenę chcieli odsunąć CIA, miała doprowadzić do śmierci Jasera Arafata. Fajsal zaparkował żółtego mercedesa w ślepej uliczce na przeciwko siedziby Palestine Satellite Channel. Dalej poszli pieszo, mijając po drodze pierwszą blokadę. Za nią były już tylko koszary i wartownie Force 17. Fajsal wszedł do ostatniej wartowni, gdzie potężny, jowialny pułkownik serdecznie go uściskał, zanim wdali się w długą rozmowę po arabsku